24 grudnia 2012

Świąteczne przygotowania

Ostatnie dni spędziłam głównie na pracach domowych, w kuchni. Święta to przede wszystkim czas rodzinnych spotkań, przypominania sobie najbliższych, również tych już z nami nieobecnych i świątecznych smaków dzieciństwa. Zapraszam na dziś i jutro swoich synów, synowe, wnuczki. Dla nich przede wszystkim te przygotowania. Kiedyś po latach pewnie wspomną babcine potrawy i będą próbować przekazać ich smak swoim dzieciom...

Wszystkiego najlepszego na najbliższe świąteczne dni!

6 grudnia 2012

Dyskusja na temat Planu dla Polski ma sens

Każde z trzech spotkań zaczynanych według tego samego scenariusza okazało się zupełnie inne. Ale scenariusz się sprawdza. Po spotkaniach zebrany został spory plon w postaci uwag i pomysłów obywateli.

Posłowie zostali zobowiązani do przeprowadzenia w swoich okręgach wyborczych kilku spotkań poświęconych konsultacjom na temat Planu dla Polski. Na razie przeprowadziłam takie trzy spotkania. Jako osobie bezpartyjnej, pomogły mi je zorganizować koła Platformy Obywatelskiej z Sopotu, Gdańska-Oliwy i Gdańska-Śródmieście. Działacze z tych kół organizowali salę na spotkanie, rozsyłali mailowe zaproszenia swoim członkom, sympatykom i znajomym, rozwieszali plakaty. Sama zapraszałam na te spotkania na Facebooku i Twitterze. Przygotowałam też podsumowanie swoich pięciu lat pracy w rządzie i parlamencie.

Prezentacja ogólnie przybliżająca obszary projektowanych zmian miała za zadanie ukierunkować dyskusję. Ważne było proszenie o szczegółowe pytania i uwagi. Propozycje zebrane na piśmie stanowią materiał do pytań, wniosków i interpelacji kierowanych do poszczególnych ministrów. Z pewnością postaram się go jak najlepiej wykorzystać. Spotkania umożliwiły lepsze sprawowanie mandatu posła jako dobrego pośrednika pomiędzy chcącymi zgłaszać swoje pomysły i propozycje obywatelami a sprawującymi władzę wykonawczą ministrami i urzędami.

W Sopocie na spotkanie przyszło dwadzieścia kilka osób, w tym dziennikarka Dziennika Bałtyckiego, która w swoim późniejszym komentarzu wyraźnie oczekiwała, że jestem w stanie znać się na wszystkim. W dyskusji dominowały problemy służby zdrowia oraz zamówień publicznych. Siłą rzeczy wiodący głos należał w niej do tych, którzy z racji swojego fachowego przygotowania i wykonywanej pracy mieli tu najwięcej do powiedzenia. Takie uwagi praktyków mogą być bardzo cenne i warte dalszego przekazania.

Na spotkanie w Oliwie dotarło tylko kilkanaście osób, w tym telewizja TVN. Okazało się za to, że wszystkie osoby, które przyszły, były do spotkania przygotowane. Miały bardzo konkretne pytania, uwagi, informacje. Najpierw rozmawialiśmy o tym, co działo się na ostatniej radzie miejskiej w Gdańsku, potem dyskusję zdominowały cła i podatki, a także kredytowe możliwości dla początkujących przedsiębiorców. Uczestnicy przedstawiali bardzo konkretne zastrzeżenia do obowiązujących rozwiązań oraz mieli swoje propozycje. Na sali były osoby chcące, aby ich kompetencje posłużyły na rzecz jakości stanowionego prawa. Dziennikarce przepytującej mnie na koniec spotkania, powiedziałam, że bardzo wartościowe było dla mnie konstruktywne i aktywne podejście dyskutantów - każdy, kto przyszedł na spotkanie, przedstawił jakieś swoje ciekawe uwagi i opinie.

Spotkanie zorganizowane w śródmieściu Gdańska okazało się bardziej liczne niż poprzednie - ponad sześćdziesiąt osób - i chyba obyło się bez przedstawicieli mediów. Niektórzy byli bardzo aktywni i zadający pytania. Część pytań dotknęła też tematyki oświatowej i siłą rzeczy na te pytania byłam w stanie odpowiadać najbardziej wyczerpująco. Sporo pytań dotyczyło związków edukacji z rynkiem pracy, problemu bezrobocia, pomocy państwa kierowanej do osób poszukujących pracy. Jak to przy liczniejszym audytorium, dyskusja była mniej wchodząca w szczegóły i dotyczyła zagadnień bardziej ogólnych.

Każde ze spotkań miało zupełnie inne dominujące pytania i dyskutowane obszary tematyczne. Przyniosło też pewien plon w postaci zebranych ankiet z pytaniami oraz kończyło się zachętą do nadsyłania swoich pomysłów i uwag na podany adres mailowy biura poselskiego.

Każdy poseł zajmuje się pewnymi konkretnymi zagadnieniami. Pracuje w komisjach i zespołach parlamentarnych zgodnie ze swoimi zainteresowaniami i kompetencjami. Oczywiste jest, że pytany o tematy, które nie są jego specjalnością, dysponuje jedynie wiedzą na temat kierunku proponowanych zmian, nie zaś szczegółów przygotowywanych rozwiązań. Jednak może sprawnie zdobywać informacje pochodzące z różnych urzędów odpowiadających właśnie za te szczegóły i przekazywać tam również pomysły i uwagi obywateli.

Zaproponowaną posłom formułę spotkań oceniam bardzo dobrze. Pewnie nie wszyscy zaangażowali się w nie jednakowo mocno i nie na każde spotkanie dotrze wielu uczestników. Wydaje się jednak, że będzie tych spotkań na tyle dużo, że może na nie dotrzeć każdy zainteresowany zgłoszeniem różnych swoich uwagi i opinii, dotyczących obszarów pracy rządu, na których się zna.

W najbliższych dniach będę analizować zebrane uwagi i starać się je kierować do odpowiednich adresatów. Przede mną druga seria spotkań, tym razem w ośrodkach poza Trójmiastem. Ciekawe, jakie tematy okażą się tam najbardziej nurtujące.

Wierzę, że po tych spotkaniach pozostanie też lepsza wiedza i zrozumienie, że warto udać się do posła ze swoimi pytaniami czy pomysłami, że otrzyma się potem konkretne odpowiedzi, wyjaśnienia, że być może ktoś ze zgłoszonych pomysłów skorzysta. W moim biurze poselskim uwagi i pomysły obywateli przyjmujemy i przekazujemy dalej.

12 listopada 2012

Święto Niepodległości 2012


Gdańska Parada Niepodległości w tym roku obchodziła swój dziesiąty jubileusz. Wybrałam się na nią w tym roku z najstarszym synem, jego żoną i córkami. Moje wnuczki były na Paradzie już kolejny raz i z wielką przyjemnością obserwowały to wszystko, co tam prezentowano. Kilkakrotnie już tu opisywałam, jak lubię tę gdańską tradycję. Świętowanie odzyskania niepodległości z rodzinami, w radosnej atmosferze, mamy do przekazania swoim dzieciom i wnukom.

Mój mąż kilka dni wcześniej zachęcał publicznie do gdańskiej parady, przy okazji prezentowania świetnej publikacji "Gdańska Niepodległa" jej poświęconej, ale sam się wybrał do Warszawy na marsz organizowany przez Prezydenta "Razem dla Niepodległej". Najmłodszy syn odpoczywał w domu. Trzeci syn, który niedawno z rodziną wrócił - po 8 latach pobytu zagranicą - na stałe do Polski, świąteczny weekend spędzał z żoną i przyjaciółmi w Londynie. Dzięki jego powrotowi najczęściej na rodzinnych niedzielnych obiadach gromadzę teraz wszystkich synów i wszystkie trzy wnuczki razem.

W Święto Niepodległości tym razem obiad jadłam z najstarszym synem i jego rodziną, po Paradzie, w Gdańsku, w restauracji, żeby po południu wziąć z nimi udział w kolejnej edycji Gdańsk czyta dzieciom, akurat organizowanej tego samego dnia.

Nasza rodzina świętowała w tym roku w kilku miejscach. W wielu miejscach publicznych można było świętować. Jednak główną uwagę mediów skupiała Warszawa. Warto zwrócić uwagę na niektóre komentarze po prezydenckim marszu.

- Wydaje mi się, że media za mało wagi przywiązują do inicjatywy prezydenta Komorowskiego, inicjatywy dość oryginalnej, która chyba się powiodła. Pierwszy raz przeprowadzona, może mniej liczna, ale się powiodła - komentuje prof. Jacek Wódz z Zakładu Socjologii Polityki Uniwersytetu Śląskiego.
- Jest rzeczą absolutnie wyjątkową, żeby prezydent z elitami społecznymi przechodził przez trzy godziny przez całe miasto. Nie znam dzisiaj innego przywódcy europejskiego czy amerykańskiego, który by się na taki gest zdobył. Ludzie chyba też pozytywnie to odebrali. (...) To znaczy, że trzeba mieć pewną nadzieję. W społeczeństwie nic nie dzieje się z godziny na godzinę - dodał prof. Wódz.

Znam wielu Gdańszczan, którzy w tym roku się tam wybrali. Może radosna, gdańska tradycja przeniesie się w końcu także do Warszawy?

16 września 2012

Święto Oliwy


Sercem Oliwy jest park. W dzieciństwie spacerowałam tam regularnie i do dziś jego ścieżki są dla mnie bardzo ważne.  15 i 16 września Oliwa świętowała. Świętowanie także toczyło się wokół parku. 



Gdańska Rada Organizacji Pozarządowych w Pałacu Opatów obchodziła swoje dziesięciolecie. Były prezenty, dyplomy i wspomnienia. 



Płot parku został przystrojony wystawą, na której uwieczniono różne oliwskie aktywności.













Naprzeciw głównego wejścia znalazły swoje miejsce stoiska z wyrobami osób niepełnosprawnych znajdujących się pod opieką oliwskich szkół i organizacji.









Spod sceny ruszył barwny korowód z reprezentacjami oliwskich szkół. Pani Danuta Poczman namawiała do odwiedzania Domu Zarazy. Program Święta Oliwy VIVA OLIVA był przebogaty.









 Pomimo, że w Oliwie mieszkałam jedynie we wczesnym dzieciństwie, w parku oliwskim będę zawsze czuć się jak w domu. W niektórych miejscach ma się wrażenie, jakby czas stał w miejscu.
Stara Oliwa to nazwa pięknego miejsca, także nazwa jednego z najaktywniejszych oliwskich stowarzyszeń, wreszcie dla mnie to sformułowanie pełne emocji sprzed wielu lat. Więcej zdjęć zrobionych w dniu Święta Oliwy zamieściłam w albumie na Facebooku.

2 września 2012

Edukacyjne znaczenie 31 sierpnia i 1 września a Antek Pawlak

31 sierpnia mógłby stać się świętem radosnym i łączącym Polaków. Zdarzył się wtedy ważny krok ku wolności. Wszyscy, którzy kiedyś się do tego przyczynili, byli wtedy już dorośli i aktywni, mogliby dzielić się z młodymi ludźmi swoimi wspomnieniami z tamtych dni. Niech spróbują to robić, dopóki dopisuje im sprawność i zdrowie, zanim będzie mogła zostać po nich tylko fotografia w muzeum. Byłyby to najciekawsze lekcje historii.

Tych, którzy położyli swoje zasługi dla naszej ojczyzny 1 września, z roku na rok niestety ubywa. Muzeum II Wojny Światowej będzie miejscem pamięci o wielu już nieżyjących bohaterach i o nieszczęściach, które spotkały naszą ojczyznę. Prezentacje założeń projektu architektonicznego i koncepcji wystawy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku pokazane 1 września na uroczystości wmurowania kamienia węgielnego robią wrażenie. Będzie to szansa na nauczanie w sposób naprawdę atrakcyjny i ciekawy. Obok powstaje Europejskie Centrum Solidarności. Te dwa sąsiadujące ze sobą obiekty powinny stać się w przyszłości obowiązkowymi miejscami narodowej - a być może także europejskiej - pamięci i edukacji.


31 sierpnia odbyła się w Pałacu Prezydenckim poruszająca uroczystość. Prezydent wręczył odznaczenia sporej grupie osób, które kiedyś swoją aktywnością przyczyniły się do tego, że datę 31 sierpnia wspominamy radośnie. Lech Wałęsa postulował, że w tym dniu potrzebne jest narodowe święto. 

Duże emocje i wiele komentarzy wzbudziło opublikowanie przeze mnie na Facebooku zdjęcia utrwalającego moment odznaczenia Antka Pawlaka. "to nasz rzecznik poeta?", "Gajowy rozdaje medale na prawo i lewo" - to pierwsze z nich. Na profilu Antka oczywiście były gratulacje, ale też dopytywanie się o krawat (nigdy przez Antka nie noszony) i inne szczegóły stroju. Antoni - będąc obecnie rzecznikiem prezydenta miasta Gdańska - jest osobą lokalnie publicznie znaną, ale głównie z tego co robi dziś. 

Zapamiętałam Antka z początku lat siedemdziesiątych. Mój ojciec, który jako gdański obrońca polityczny podjął się jego obrony, zabrał mnie na jego proces. Antek był wtedy licealistą, chyba w klasie maturalnej, ja byłam uczennicą kilka lat młodszą. Ojciec uznał, że  warto, abym zobaczyła tak ciekawą i ważną w jego przekonaniu sprawę. Wywalczył dla młodego człowieka wyrok w zawieszeniu, umożliwiając mu dalszą edukację i także działalność. 

Na początku lat siedemdziesiątych aktywność publiczna, do tego doprowadzająca przed sąd, była czymś wyjątkowym. Myślę, że dzisiejszym licealistom warto byłoby opowiedzieć o tym, jakim licealistą i dlaczego był Antek Pawlak. Także wielu jemu podobnych. Wszyscy odznaczeni przez prezydenta za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce to z pewnością osoby, które miałyby o czym opowiadać uczniom. Antka akurat poznałam przed laty osobiście. 

Osób, które były aktywne przed 31 sierpnia, w tym pięknym potem 10-milionowym ruchu, poruszającym wtedy umysły i serca, mamy jeszcze w Polsce sporo, mających swoje zasługi dla przemian, które się w Polsce dokonały. Warto je nie tylko odznaczać, ale także zapraszać do szkół, aby młodzież mogła poznać ich wspomnienia.

6 sierpnia 2012

Edukacyjny spis treści

Artykuły napisane przeze mnie w w portalu NaTemat.pl to autorskie spojrzenie na polski system edukacji, na sprawy w nim ważne, potrzebne, czasem niedokończone. Od lutego 2012 roku (kiedy to zaczęłam się tam pojawiać), przez ostatnie pół roku napisałam ich sporo. Niżej wymieniam tematy większości z nich w sposób uporządkowany (tematycznie a nie chronologicznie). Zapoznanie się z nimi może dać w miarę całościowe spojrzenie na problemy systemu (choć uproszczone z uwagi na przyjętą krótką formę). Lista ta pewnie będzie jeszcze uzupełniana, z czasem stanie się dłuższa. Czytając prasę i różne internetowe wypowiedzi o edukacji można zauważyć, ile jeszcze edukacyjnych spraw wymaga lepszego zrozumienia, zbadania i opisania. Staram się na to, co istotne, zwracać uwagę również na swoim Facebooku i Twitterze. Chętnie tam przyjmę również podpowiedzi, które z tematów oświatowych warte są szerszego rozwinięcia. Zachęcam wszystkich tych, których różne rzeczy w edukacji denerwują lub niepokoją, aby spojrzeli na sytuację trochę szerzej. Zmiany demograficzne, rosnące aspiracje edukacyjne młodych Polaków, upowszechnienie kształcenia średniego i wyższego - to przede wszystkim wpływa na obecny kształt szkoły, na problemy, przed którymi stają organizatorzy edukacji na wszystkich poziomach. Szkoła musi wyglądać inaczej niż wyglądała 30 czy 40 lat temu. Zmiany są konieczne. Wiele z tego, co się zdarzyło w polskiej szkole przez ostatnie 30 lat to zmiany na lepsze.

Osobisty punkt widzenia
Kim jestem
Potrzebne forum debaty o edukacji ponad podziałami. Wspomnijmy Annę Radziwiłł

Uczniowie są różni
Kiedy i dlaczego warto, aby dziecko sześcioletnie repetowało przygotowanie przedszkolne zamiast iść do pierwszej klasy?
Uczniowie są różni. System edukacji powszechny
Jak zadbać o najzdolniejszych?
Jak zadbać o niepełnosprawnych?
Programy indywidualne potrzebne dla wszystkich

Edukacja marzeń
Zadania opiekuńcze systemu edukacji
Wychowanie - ważne zadanie szkoły
Edukacja marzeń. Najpierw żłobek i przedszkole
Przyjazna i bezpieczna szkoła podstawowa
Mądry gimnazjalista
Nowoczesne kształcenie zawodowe i ustawiczne
Dobrze przygotowany kandydat na studia
Uczelnie wyższe wpływają na poziom swoich kandydatów

Najważniejsze wyzwania polskiego systemu edukacji
Ze starych kolein na nowe tory. Edukacja przyszłości
Na pomoc szkole
Egzaminy mają wady. Ale bez nich wiedzielibyśmy o szkołach jeszcze mniej
Biznesowy pomysł na e-podręczniki i e-prasę pilnie potrzebny
Wyniki badań edukacyjnych zamiast stereotypów
Oświatowe zadania samorządowe. Zmiany mogą być ewolucyjne

Architektura oświatowa
Budynki za duże
Wnętrza
Architekci czyli marzenia

Nauczyciele - słabość i siła
Nauczyciel autorem lekcji
Iluzja Karty Nauczyciela - przywileje czy raczej wykluczenie
Potrzebne kwalifikacje

Wokół szkoły
Organizacje pozarządowe
Potrzeby rodziców w centrum uwagi
Młodzież




3 sierpnia 2012

Olimpiada i narodowa duma

Śledzę zmagania olimpijskie z dużym zainteresowaniem. Chyba najwięcej moich pozytywnych emocji mają polscy siatkarze, i ci "zwykli", i ci plażowi. Robią postępy, i oby dobrych postępów naszych sportowców było jak najwięcej.

Zmagania sportowe mają to do siebie, że ci, na których bardzo stawiamy - będąc pod ogromną presją narodowych oczekiwań - czasem zawodzą, zaś inni - na których wcale nie liczyliśmy - nagle zaskakują nas dobrym wynikiem.


Ciekawa jest jednak także rywalizacja sportowców innych nacji. Podczas piłkarskiego Euro, gdy nasza drużyna już odpadła, ciężar uwagi komentatorów - poza podkreślaniem dumy z dobrej organizacji zmagań - przeniósł się na opowiadanie o sportowcach innych narodowości. W rywalizacji olimpijskiej bierzemy udział każdego dnia, w różnych dyscyplinach. Jednak trochę przykro mi jest, gdy telewizyjne sprawozdanie z konkretnej konkurencji kończy się na sformułowaniu "nie ma Polaka w finale". Natychmiast po odpadnięciu ze zmagań naszego reprezentanta dyscyplina sportowa przestaje nas interesować. Odpadnięcie Polaka automatycznie wyłącza daną relację. Tymczasem tam trwa jakiś ciąg dalszy i aż chciałabym się dowiedzieć, kto tam został od naszego reprezentanta lepszy, dlaczego i kto jest najlepszy.

Słuchając niektórych komentatorów czasem mam wrażenie, że gdyby może trochę mniejsze było medialne "pompowanie" oczekiwań, wyniki byłyby lepsze. Wszystkie kraje biorące udział w Olimpiadzie czekają na dobre wyniki swoich sportowców. Wiele z nich to bogatsze lub liczniejsze od nas narody. Prosty rachunek prawdopodobieństwa wskazuje, że raczej w ogólnej olimpijskiej klasyfikacji nie wypadniemy od nich lepiej. Zamiast uruchamiać kolejny lament z powodu narodowej klęski, gdy jakaś konkurencja nie zakończy się polskim medalem, może pogratulujmy czasem polskiemu sportowcowi także czwartego czy siódmego miejsca. Najczęściej to miejsce to efekt kilku lat jego bardzo ciężkiej pracy, pułap fizycznych i materialnych możliwości konkretnego człowieka oraz tego zaplecza, które umieliśmy mu stworzyć, na które nas stać. Bądźmy mimo wszystko dumni z tego, że nas reprezentują.

PS. Dopisane dzień później. Napisałam i opublikowałam ten tekst w ciągu dnia, który potem zakończył się pięknie dla naszej reprezentacji. Obyśmy mieli takich wrażeń jak najwięcej. Wieczór z dwoma złotymi medalami to coś wyjątkowego. No i także sporo przesunęliśmy się w klasyfikacji medalowej...

29 czerwca 2012

Rodzinne Euro 2012


Dwa lata temu pisałam o rodzinnej pasji oglądania mistrzostw piłkarskich. W tym roku to coś więcej. Na naszym domu wisi flaga, na samochodzie powiewa biało-czerwona chorągiewka. Gdańsk został pięknie udekorowany flagami państw uczestniczących w Euro. Duma z barw narodowych i tego, że jesteśmy organizatorami piłkarskiego święta jest właściwie wszechobecna. Może wreszcie barwy narodowe na trwałe zaczną się nam kojarzyć z dumą i radością. Euro spowodowało, że atmosfera Gdańskich Parad Niepodległości dominuje przez tych parę tygodni w całym kraju. Nawet ci, którzy na codzień nie byli pasjonatami piłki nożnej, w tym także bardzo wiele kobiet, w dużym stopniu żyje mistrzostwami, interesuje się ich rezultatami. Organizowane w Polsce Euro spowodowało, że atmosfera patriotyczna oraz zainteresowania piłkarskie się szerzą.

Teraz czekamy na finałową powtórkę z pierwszego gdańskiego meczu. Rodzinne współzawodnictwo moich mężczyzn - jego reguły zostały już dokładnie opisane dwa lata temu na tym blogu - w "obstawianiu" dokładnych wyników meczów jeszcze trwa. Najstarszy syn w tym roku także w nim uczestniczy. Nie ma już szans na wygraną, bo dotychczas dobrze przewidział tylko dwa wyniki. Najmłodszy na razie prowadzi z pięcioma trafieniami. Ale mąż i trzeci syn mają po cztery trafienia, czyli mecz finałowy jeszcze daje im szansę na zrównanie się z najmłodszym.

Ja cieszę się, że najstarszy - pewnie z powodu atmosfery Euro - wrócił do rodzinnej pasji kibicowania, że najmłodszemu tak dobrze idzie, że Euro sprawia, że każdego dnia się ze sobą kontaktujemy i rozmawiamy o prognozach i wynikach.

Córka naszych przyjaciół, wielka kibicka Hiszpanii, która zatrudniła się nawet na te tygodnie w Gniewinie, żeby być blisko swoich bohaterów, skończyła już tam pracę, gdyż Hiszpanie po poprzednim meczu zdecydowali zostać na Ukrainie. Czy za jej przykładem kibicować teraz Hiszpanii, czy raczej Włochom, którzy wczoraj rozegrali naprawdę piękny mecz i wielu kibiców zaskoczyli jego wynikiem? Obie drużyny należą do ulubionych mojego męża i czekam bardzo na to, jaki wynik tu obstawi. Wyniki rodzinnego obstawiania interesują mnie chyba równie mocno, jak wyniki samego Euro. Mistrzostwa piłkarskie bez tej rodzinnej atmosfery prognoz i dyskusji nie byłyby chyba dla mnie tak samo ciekawe.

28 kwietnia 2012

Z wdzięcznością o Andrzeju Pągowskim i jego nauczycielce

Andrzej Pągowski obchodzi obecnie 35-lecie pracy twórczej. Jego dorobek artystyczny znany jest Polsce i na świecie. Przez ostatnie lata dowiedziałam się także, jakim był uczniem i kto mu pomógł zostać tak wybitnym artystą. Na jego przykładzie można i warto pokazać i docenić rolę nauczycieli w odkrywaniu i rozwijaniu pasji i talentów swoich uczniów. Spotkanie z Andrzejem Pągowskim to spotkanie z utalentowanym człowiekiem z pasją, który spotkał na swojej drodze wiele lat temu nauczycielkę z pasją - odkrywczynię jego talentu. Obchodząc jego jubileusz warto z wdzięcznością pomyśleć o tych, którzy pomogli mu kiedyś ten talent w sobie odkryć i potem rozwijać.

Andrzeja Pągowskiego spotkałam podczas swojej pracy w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Rok szkolny 2009/2010 był ogłoszony Rokiem Historii Najnowszej. W jego trakcie udało się zbudować koalicję wielu organizacji i instytucji angażujących się w pomoc szkołom w przybliżaniu uczniom historii najnowszej. Zaczynał się od przypominania przemian 1989 roku w ich 20-lecie. Andrzej Pągowski został wtedy szefem jury konkursu dla uczniów "Zdarzyło się 20 lat temu w Polsce" na plakat lub hasło. Rozstrzygnięcie konkursu, ogłoszonego na początku czerwca 2009 roku nastąpiło 11 września tego roku, w przeddzień 20-tej rocznicy powołania rzadu Tadeusza Mazowieckiego.
Relacja z ogłoszenia wyników konkursu "Zdarzyło się 20 lat temu w Polsce"
Katalog prac wyróżnionych w konkursie "Zdarzyło się 20 lat temu w Polsce"

Rok szkolny 2010/2011 był ogłoszony w polskich szkołach Rokiem Odkrywania Talentów, zaś rok szkolny 2011/2012 Rokiem Szkoły z Pasją. Te dwa hasła w dużym stopniu są związane z osobą Andrzeja Pągowskiego. Od czasu, kiedy zgodził się zostać ambasadorem Roku Odkrywania Talentów, zaangażował się ogromnie w propagowanie pracy z uczniem uzdolnionym. Wielokrotnie publiczne wspominał swoje lata szkolne i swoich nauczycieli, a w szczególności nauczycielkę która jako pierwsza zwróciła uwagę na jego zdolności plastyczne i sprawiła, że również nauczyciele innych przedmiotów, do nauki których raczej mało się przykładał, zaczęli go doceniać jako tego, który jednak ma swoją pasję i któremu warto pomóc ukończyć szkołę, kontynuować naukę w kierunku swoich zamiłowań. Jego talent się rozwinął, przez lata swojej pracy twórczej osiągał wiele sukcesów, cały czas mając we wdzięcznej pamięci tę, która dała mu pierwszy impuls, pierwszą zachętę i pomoc w rozwoju.

Nauczycielka Andrzej Pągowskiego ma zasługi dla rozwoju jego talentu, ale także pośrednio przyczyniła się, poprzez swojego wychowanka, do promocji idei pracy z uczniem zdolnym w polskich szkołach i wśród polskich nauczycieli, do podchodzenia przez nich z pasją do swojej pracy. Andrzej Pągowski poświęcił wiele swojego czasu i energii, wypełniając rolę ambasadora Roku Odkrywania Talentów, uczestnicząc w dużej liczbie spotkań, konferencji, udzielając wielu wywiadów, był chyba najaktywniejszym i najbardziej zaangażowanym spośród tych ambasadorów.



W trakcie Roku Odkrywania Talentów rozpoczęto przyznawanie tytułu: Miejsce Odkrywania Talentów - miejscom pozaszkolnym, gdzie mogą trafiać dzieci i młodzież, aby odkrywać i rozwijać swoje zainteresowania, których oferta szczególnie w tym pomaga. Zaczęto także przyznawać tytuł: Szkoła Odkrywców Talentów, tym szkołom, które mogą pochwalić się wyróżniającym się zaangażowaniem w rozwijanie zdolności swoich uczniów.

Otrzymujący te tytuły w swoich siedzibach powiesili piękne tablice przedstawiające człowieka z lunetą, wypatrującego talentów gdzieś na horyzoncie. Ten człowiek z lunetą i ze schodami do wspinania się po jego ręce to pomysł i projekt Andrzeja Pągowskiego. Symbol pasji i zaangażowania w kierunku poszukiwania talentów i pracy z nimi.
Uroczystość inaugurująca Rok Odkrywania Talentów
Plakat "Miejsca Odkrywania Talentów" 
Plakat "Szkoły Odkrywców Talentów"

Gdy skończył się Rok Odkrywania Talentów, Andrzej Pągowski postanowił zaangażować się w kolejną akcję, namawiającą szkoły do współpracy z organizacjami pozarządowymi, do współdziałania na rzecz zarażania uczniów pasjami, zachęcania do aktywności obywatelskiej, dzielenia się swoimi zamiłowaniami. Plakat Roku Szkoły z Pasją to również dzieło Andrzeja Pągowskiego. Przedstawia ucznia jako symbolicznego kitsurfera, unoszonego przez wiatr do góry, dzięki swoim pasjom.
Inauguracja Roku Szkoły z Pasją
Strona internetowa "Szkoła z Pasją" wraz z promującym ją plakatem

Te obrazy: unoszonego w górę ucznia i wypatrującego lunetą nauczyciela, to przykłady kolejnych wybitnych plakatów Andrzeja Pągowskiego, będących znakami zmian w polskiej oświacie.

Andrzej Pągowski, człowiek z pasją i talentem, odkrytym dzięki swojej nauczycielce z pasją, zrobił wiele dla rozwoju pasji i talentów polskich uczniów, dla zachęcania do tego polskich nauczycieli. Dzięki mu za to!

14 kwietnia 2012

Sopocki Klub Modelarzy Kolejowych - ludzie z pasją

Uroczystość otwarcia nowej siedziby Sopockiego Klubu Modelarzy Kolejowych zgromadziła pasjonatów kolejowych konstrukcji i ich przyjaciół. Przygarnęło ich sopockie Gimnazjum nr 2. Będą tam mogli spotykać się, konstruować swoje modele, osiągać kolejne sukcesy (mają je również na forum międzynarodowym), a także - miejmy nadzieję - zarażać swoją pasją niektórych gimnazjalistów. W niewielkim otrzymanym pomieszczeniu eksponują piękne fragmenty swoich modeli, różne kolejowe akcesoria oraz otrzymane puchary i dyplomy.




Członkowie klubu dziękowali wszystkim, którzy starali się im pomóc znaleźć siedzibę. Cieszę się, że się to udało. Na zdjęciach widoczne są bardzo interesujące fragmenty ich dzieł (w tym konkretne, zrekonstruowane, sopockie kamienice) oraz pani dyrektor Gimnazjum nr 2 wraz z pięknym misiem - kolejarzem, którego dostała w podziękowaniu od pasjonatów kolei.

6 kwietnia 2012

Wszystkiego najlepszego


Przypomnienie przepisu na świąteczne mazurki.

Lektury historyczne

Temat zmian w nauczaniu historii wywołuje zainteresowanie niepoparte znajomością tematu. Wzięcie udziału w dyskusji na ten temat warto poprzedzić zapoznaniem się przynajmniej z częścią podstawy programowej dotyczącą historii. W 4 tomie podstawy z komentarzem, zawierającym właśnie te fragmenty, można też znaleźć nazwiska członków zespołu autorskiego - autorów komentarzy do podstawy.

Emocje wzbudzał również skład zespołu osób przygotowujących podstawę. Przez ten zespół przewinęło się ponad 100 osób. Niektóre wzięły udział w którymś spotkaniu i potem się nie pojawiły, nie chcąc się dalej angażować. Inne były najwytrwalsze i broniły idei podstawy również publicznie. Osoby naprawdę aktywne i identyfikujące się z podstawą można znaleźć wśród autorów komentarzy w tej 8-tomowej publikacji. Osobą ważną w zespole historycznym była jeszcze śp. Anna Radziwiłł, której ostatnim chyba opublikowanym tekstem był napisany wspólnie z prof. Jolantą Choińską-Miką artykuł o podstawie programowej historii Końca historii nie będzie w Rzeczpospolitej.

Najlepiej widzieć zmiany dotyczące historii w trochę szerszym kontekście potrzeby lepszego przygotowywania absolwentów polskich szkół do studiowania.
Każda zmiana wymaga czasu
Edukacja marzeń. Dobrze przygotowany kandydat na studia

Godne uwagi są także filmiki z wypowiedziami twórców podstawy.
Eksperci o historii 1
Eksperci o historii 2
Eksperci o historii 3
Eksperci o historii 4

W ostatnich dniach w jaskrawy sposób niewiedzę historyczną obecnych absolwentów polskich szkół pokazano na przykładzie pewnego posła. W swoim pokoleniu nie jest od wcale przykładem odosobnionym. Zainteresowanym tematem warto polecić jeszcze linki do niektórych spośród szeregu wypowiedzi, wywiadów i artykułów, których ostatnio ukazuje się mnóstwo.
Józef Przemieniecki w NaTemat.pl
Ligia Krajewska w NaTemat.pl
Sebasian Pawlina w Historia.org.pl
Wywiad ze mną we Fronda.pl
Wywiad ze mną w TokFm: opis i zapis całego wywiadu
Wywiad ze mną w Dzienniku Bałtyckim

Wreszcie warto przeczytać artykuły w tygodnikach z ostatniego tygodnia.
Aleksander Pawlicki w Tygodniku Powszechnym
Joanna Podgórska w Polityce

Zmiana dająca ostatniemu stuleciu dużo lepsze i godniejsze miejsce w nauczaniu historii jest konieczna. Można ją poprzeć składając swój podpis na stronie http://www.takdlahistorii.pl/.

24 marca 2012

Przedszkolak i gimnazjalista - przed nimi ważne wywania

Zarówno przedszkolak inaczej niż kiedyś przygotowujący się do szkoły, jak i gimnazjalista dokonujący wyboru drogi dalszego kształcenia w sposób bardziej przemyślany, dojrzały, to tylko fragmenty większej, przemyślanej całości.

Postrzegamy tradycyjnie szkołę jako zbiór uczniów usadzonych twarzami do tablicy i patrzących w nauczającego nauczyciela, który wszystko wie lepiej i jest jedynym źródłem wiedzy. Zmiany w aranżacji przestrzeni szkolnej oraz wymóg indywidualnego podejścia do rozwojowych potrzeb każdego ucznia przez cały zespół mających z nim do czynienia nauczycieli i specjalistów mogą zmienić tę perspektywę.

Po opisaniu wcześniej różnych trudności na drodzie do edukacji marzeń oraz wyzwań związanych z opieką i wychowaniem na wszystkich etapach systemu oświaty, zajęłam się pokazaniem dwóch bardzo istotnych barier: przestrzennej i mentalnej. Kolejne "odcinki" mojego pisania w naTemat.pl są temu poświęcone:
Uczniowie są różni. Programy indywidualne potrzebne dla wszystkich - 22.03.2012
Uczniowie są różni. Jak zadbać o niepełnosprawnych? - 20.03.2012
Uczniowie są różni. Jak systemowo zadbać o najzdolniejszych? - 19.03.2012
Uczniowie są różni. System edukacji powszechny - 18.03.2012
Kiedy i dlaczego warto, aby dziecko sześcioletnie repetowało przygotowanie przedszkolne zamiast iść do pierwszej klasy? - 15.03.2012
Architektura oświatowa. Architekci czyli marzenia - 11.03.2012
Architektura oświatowa. Wnętrza - 11.03.2012
Architektura oświatowa. Budynki za duże - 9.03.2012

Największym wyzwaniem związanym z indywidualnym podejściem do dzieci jest nowe, zmienione, opisane w wymienionym wyżej tekście, podejście do edukacji przy obniżaniu wieku szkolnego.

Druga bariera mentalna zrobiła się widoczna przy dyskusji o zmianach programowych na poziomie ponadgimnazjalnym. Możliwość dobrego uczenia historii najnowszej również w szkołach zawodowych oraz pogłębiania w liceach wybranych, interesujących nauczyciela i uczniów wątków, bądź systematycznego poszerzenia wiedzy w dużym zakresie dla tych, którzy wybiorą program rozszerzony nie jest dla tradycjonalistów atrakcyjna.

W dyskusji publicznej ważniejsze dla kształtowania patriotycznie nastawionego i rozumiejącego dzisiejszą społeczną rzeczywistość młodego człowieka okazało się trzykrotnie uczenie o piramidach i niepoznawanie dogłębnie historii najnowszej. Tymczasem szkoła dla ucznia atrakcyjna i ciekawa, dająca mu prawo wyboru co do kształtowania swojej drogi edukacyjnej, na ogół będzie dla niego bardziej rozwijająca i skuteczna niż ta odbierana jako przekazująca w jedną stronę, powtarzająca się i nudna.

7 marca 2012

Piszę w NaTemat.pl. Zapraszam

Od ponad trzech lat dzielę się na blogu swoimi przemyśleniami na temat systemu edukacji, opisuję wrażenia z różnych spotkań i wizyt, które czymś wyróżniają się w mojej pamięci, także poruszam czasem wątki zupełnie osobiste. Blog ma swoich czytelników, których listy czasem tu cytowałam i którym jestem bardzo wdzięczna za wiele zrozumienia.

Ostatni rok był dla mnie bardzo trudny. Ogromne tempo pracy, wielki wysiłek włożony w przygotowanie projektu ustawy porządkującej sporo ważnych obszarów w systemie oświaty, która nie wyszła nawet poza Komitet Rady Ministrów, do tego kampania wyborcza. Napotykałam zupełnie dla mnie nowe i niespodziewane rodzaje kłopotów, trudności i zadań.

Kilka miesięcy po wyborach, gdy udało mi się już trochę zorganizować i odnaleźć w nowej roli poselskiej, jestem w stanie również z pewnego dystansu spojrzeć na różne swoje dotychczasowe doświadczenia i przemyślenia. Dlatego ucieszyłam się z nowej możliwości pisania w naTemat.pl. Staram się tam systematycznie opisywać stan obecny lub pożądany kolejnych elementów systemu edukacji. Na razie zamieściłam w naTemat następujące artykuły:

Zadania opiekuńcze systemu edukacji - 6.03.2012
Wychowanie - ważne zadanie szkoły - 5.03.2012
Edukacja marzeń. Dobrze przygotowany kandydat na studia - 4.03.2012
Edukacja marzeń. Nowoczesne kształcenie zawodowe i ustawiczne - 2.03.2012
Edukacja marzeń. Mądry gimnazjalista - 1.03.2012
Edukacja marzeń. Przyjazna i bezpieczna szkoła podstawowa - 29.02.2012
Edukacja marzeń. Najpierw żłobek i przedszkole - 28.02.2012
4.03.2012
Kim jestem - 27.02.2012

Zaplanowałam także tematy paru następnych. W pierwszym artykule rozważałam całkowite przeniesienie swojego bloga do naTemat. Jednak dziś myślę, że w naTemat trzeba pisać trochę inaczej. Do mnie na Blogger zagląda ten, kto ma ochotę być ze mną w kontakcie. Natomiast z naTemat informacje pewnie będzie czerpać wiele różnych osób i będzie tam naprawdę na temat, na temat: organizowania edukacji, zarządzania edukacją, wpływania na jej jakość, wpływanie jej na nasze życie, wpływu na nią jej całego otoczenia. Gdy mam już za sobą pierwszych osiem tekstów, widzę też, jak ten portal jest zorganizowany i działa. Wiem, że chcę tam zamieścić "w odcinkach", i w miarę możliwości przystępnie, spojrzenie na całość systemu edukacji. Być może w przyszłości będzie to mogło być jakieś źródło wiedzy o aktualnych możliwościach i barierach rozwoju tego systemu.

Przy pierwszych artykułach starałam się od razu odnosić do różnych pojawiających się uwag. Czytam je wszystkie na bieżąco, ale czasem odniesienie się wymagać będzie osobnego tekstu, nie zawsze można to zrobić krótko i od razu. Wszystkie istotne i konstruktywne uwagi jednak znajdą z pewnością odpowiedź lub rozwinięcie w kolejnych tekstach. Wierzę, że będziecie mnie, Drodzy Czytelnicy, Korespondenci i Komentatorzy, dalej inspirować.

Dotychczas większe artykuły o systemie edukacji pisałam w "Gazecie Wyborczej" czy "Rzeczpospolitej", średnio mniej więcej raz na kwartał. Wiele w ten sposób objaśnić się nie da. Decyzja o przystąpieniu do naTemat spowoduje na razie, że więcej powstanie moich tekstów "systemowych", a w Bloggerze będę pisać rzadziej i raczej na tematy bardziej osobiste.

Zachęcam do kliknięcia "lubię to!" przy http://katarzynahall.natemat.pl/, do śledzenia tam moich wpisów, wskazywania ich wszystkim tym, których edukacja naprawdę pasjonuje, którzy chcą się dzielić swoimi dobrymi pomysłami. Zapraszam.

26 lutego 2012

Autyzm w centrum uwagi

Dwadzieścia lat temu powstało Stowarzyszenie Pomocy Osobom Autystycznym w Gdańsku. Wśród założycieli byli Małgosia i Aram Rybicki - przyjaciel mojego męża jeszcze ze szkolnych lat. W wywiadzie, który ukazał się z okazji 20-lecia Stowarzyszenia, Małgosia wspomina ten pionierski czas. Wówczas mało wiedziano o autyzmie, a rodzice na własną rękę dochodzili do potrzebnej wiedzy i doświadczenia, jak organizować dzieciom z autyzmem pomoc. To organizacje skupiające rodziców dzieci z różnymi niepełnosprawnościami wpłynęły na szereg rozwiązań prawnych pomagających lepiej zajmować się niepełnosprawnymi dziećmi w systemach edukacji, polityki społecznej, ochrony zdrowia. Jednak dalej jest wiele do zrobienia. Aram Rybicki jako poseł zawiązał Parlamentarną Grupę ds. Autyzmu, której był do swojej tragicznej śmierci pod Smoleńskiem przewodniczącym. Trwała tam dyskusja, jak poprzez zmiany prawne można lepiej pomagać i dawać szanse dobrego rozwoju osobom autystycznym.

Z okazji 20-lecia działalności Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym w Gdańsku na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego odbyło się Sympozjum "Żyć Razem - Budowanie systemu wsparcia dla osób z autyzmem na przykładzie Gminy Gdańsk". W Gdańsku na rzecz osób autystycznych rzeczywiście sporo się robi. Powstaje szereg modelowych rozwiązań.

Właśnie w Gdańsku, dzięki Funduszom przekazanym przez Barbarę Piasecką-Johnson została stworzona Fundacja - Instytut Wspomagania Rozwoju Dziecka. Pod koniec 2010 roku odbyło się uroczyste otwarcie założonego przez tę Fundację przedszkola dla dzieci autystycznych, pięknie położonego i wyposażonego. W ramach Instytutu obecnie działa:
- Przedszkole Specjalne dla Dzieci z Zaburzeniem Autystycznym,
- Niepubliczna Poradnia Psychologiczno –Pedagogiczna,
- Niepubliczny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli,
- Jednooddziałowe Przedszkole Integracyjne.

Podczas uroczystej gali w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, wręczono Nagrody Prezydenta Miasta Gdańska im. Lecha Bądkowskiego dla najlepszych organizacji pozarządowych za 2011 rok. Autyzm znalazł się w centrum uwagi. Barbara Piasecka-Johnson zosyała darczyńcą roku, Instytut Wspomagania Rozwoju Dziecka otrzymał wyróżnienie, zaś Stowarzyszenie Pomocy Osobom Autystycznym główną nagrodę.

Najnowszą inicjatywą Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym jest budowa Wspólnoty Domowej dla Dorosłych Osób z Autyzmem. Wymaga ona zarówno zebrania środków finansowych, jak i odpowiednich rozwiązań prawnych. Można też im pomóc przekazując swój 1%. Jest właśnie czas rozliczeń podatkowych. Pamiętajmy o tym, aby wspierać inicjatywy, co do których mamy przekonanie. W tym roku to im zamierzam przekazać swój 1%.

Cieszę się, że w nowej kadencji parlamentu udało się także doprowadzić do utworzenia Parlamentarnej Grupy ds. Autyzmu. Wybrano mnie tam na przewodniczącą. To ogromna odpowiedzialność. Gdańskie doświadczenia w budowaniu systemu wsparcia dla osób z autyzmem będą tu mi na pewno bardzo pomocne. Zaś pozytywnej energii najlepiej może dostarczyć piękna piosenka: "Żyjmy razem”, która powstała z okazji 20 rocznicy działalności Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym w Gdańsku.

16 lutego 2012

O wzmocnienie pozycji rodziców w szkole

Z ogromną uwagą wysłuchałam argumentów przedstawianych w debacie o dwóch projektach ustaw zmieniających ustawę o systemie oświaty - poselskim (przedstawiciel wnioskodawców: poseł Kłosowski) i obywatelskim (przedstawicielka: pani Elbanowska). Niestety raczej nie dyskutowano jednak o konkretnych zapisach projektów, ani o ewentualnych konsekwencjach ich przyjęcia, tylko o zupełnie innych sprawach.

Projekt posła Kłosowskiego przyciągnął uwagę większości dyskutantów kuriozalnym terminem wejścia w życie. Naprawdę trudno jest cokolwiek planować w systemie prawnym z aż tak wielkim wyprzedzeniem. Większość posłów musiałaby dożyć 100 lat, żeby zobaczyć skutki tego projektu. W Gdańsku wyobrażamy sobie od paru lat Gdańszczanina 2020, minister Boni widzi Polskę 2030, ale pokusa posła Kłosowskiego, aby dać szansę na zmiany w edukacji bodaj dopiero w roku 2050 jest zaiste zdumiewająca.

Uwaga dyskutujących o projekcie obywatelskim skupiła się z kolei na czarnym obrazie polskiej szkoły namalowanym przez panią Elbanowską. Posłowie dzielili się na tych, którzy znają zupełnie inne szkoły niż wnioskodawcy, widzą jak zmieniają się one, stają się coraz bardziej przyjazne dzieciom, lepiej wyposażone i dobrze opiekujące się dziećmi oraz na tych, którzy głównie widzieli same złe przykłady.

Jeśli nawet niepokój wielu rodziców jest mocno wyolbrzymiony przez własne złe doświadczenia szkolne, obraz medialny tematu i argumenty natury politycznej, trzeba zrobić wszystko, żeby go jak najszybciej rozwiać. Mamy tysiące szkół, setki gmin. Są tam tysiące kompetentnych i oddanych dzieciom nauczycieli. Niestety z pewnością są tam także jacyś niemądrzy czy nielubiący swojej pracy nauczyciele, źle wykonujący swoje zadania i obowiązki dyrektorzy szkół czy wójtowie. Nawet jeśli nie stanowią większości, już kilkanaście takich złych przykładów jest w stanie zapełnić pierwsze strony wszystkich ważnych dla opinii publicznej gazet i pogłębiać lęki rodziców i ich dzieci.

W zapisach projektów trudno znaleźć to, co naprawdę może coś polepszyć. Przecież powrót do zapisów obowiązujących kiedyś, to raczej próba cofnięcia się w czasie, niż faktycznego poprawienia tak krytycznie opisywanego stanu rzeczy. Pozytywnym elementem wśród zgłaszanych propozycji jest na pewno subwencja przedszkolna. Co do niej w Sejmie panuje raczej powszechna zgoda, tylko nie wiadomo kiedy minister finansów otworzy tu zielone światło.

Analizując argumenty projektodawców lub choćby śledząc dyskusje na Facebooku, można dojść jednak do przekonania, że potrzebne są rozwiązania wzmacniające pozycję rodziców wobec dyrektora szkoły lub wójta w tych trudnych sytuacjach, kiedy to czują się szczególnie zaniepokojeni o swoje dzieci.

Przecież wysłanie dziecka rok później do szkoły, jeżeli ona naprawdę źle i nieprzyjaźnie dla dzieci działa, niczego nie poprawi. Do szkoły, której czarny obraz nakreśliła pani Elbanowska, strach posłać również 10-letnie dziecko. Ono też zasługuje na dobre warunki, przyjazne traktowanie, zabawę i opiekę. Jeśli sytuacja gdzieś wygląda aż tak dramatycznie, chyba trzeba wtedy zaangażować się w referendum wymuszające zmianę wójta lub zdecydować się na nauczanie domowe własnego dziecka. Lub właśnie zaproponować wzmocnienie pozycji rodziców w szkole.

10 lutego 2012

Młode kobiety górą w nauce

Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców im. Jana Uphagena za rok 2011 trafiły w ręce młodych, pięknych i mądrych kobiet. Otrzymały je Dr Sylwia Freza z Wydziału Chemii UG - w kategorii nauk ścisłych i przyrodniczych oraz dr Magdalena Giers z Wydziału Nauk Społecznych UG - w kategorii nauk humanistycznych. Obydwie potrafią z pasją mówić o swojej pracy.

Dr Freza otrzymała nagrodę za badania nad strukturą elektronową nietypowych anionów molekularnych, tzw. superhalogenowych. Została już wcześniej nagrodzona za najlepszą pracę doktorską obronioną w 2010 roku i jest stypendystką Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.

Dr Giers nagrodę otrzymała za prace dotyczące funkcjonowania i rozwoju dzieci z zespołem Williamsa. W ubiegłym roku wydała książkę poświęconą temu rzadko występującemu zaburzeniu genetycznemu. Wyniki jej prac mogą przyczynić się do skonstruowania specjalistycznego programu wspomagania i nauczania, adekwatnego dla dzieci i młodzieży z tym zaburzeniem.

Od 1987 roku przyznawane są naukowcom Nagrody Naukowe Miasta Gdańska im. Jana Heweliusza. Wśród laureatów tej prestiżowej nagrody dla dojrzałych naukowców są prawie sami mężczyźni. W tym roku zostali nią wyróżnieni prof. Janusz Rachoń z Politechniki Gdańskiej oraz prof. Jan Burnewicz z Uniwersytetu Gdańskiego. Do tej pory otrzymało ją wielu naukowców Trójmiasta, w tym tylko jedna kobieta.

Nagroda Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców przyznawana jest od 2003 roku. Rok temu otrzymali ją kobieta i mężczyzna, a w tym roku dwie kobiety. Może za jakiś czas również wśród laureatów nagrody Heweliusza będzie więcej kobiet...

9 lutego 2012

Irek Recław, wspomnienie

Minął dzień pod znakiem wspominania Irka Recława. Wspaniałego, dobrego człowieka, którego dane mi było poznać wiele lat temu.

Poznałam go jako studenta ostatniego roku - ulubionego, bardzo dobrego ucznia mojego męża. Na uroczystości pogrzebowej wspomniano, że Jan Tryba i Adam Mysior to nauczyciele Irka, którzy także przedwcześnie od nas odeszli. Jaś opuścił nas, zabrany przez tę samą straszną chorobę co Irek, równie nagle i niespodziewanie, ale to już 20 lat temu.
Na drodze do kościerskiego cmentarza spotkałam wielu, co ten czas pamiętali. Na zdjęciu - które wyszło strasznie smutno i szaro, które zrobiłam przed samym odjazdem - już opustoszałej.

Chcę wierzyć, że teraz Jaś razem z Irkiem przechadzają się po polach niebieskich dyskutując o ważnych matematycznych prawdach, tak jak przed laty. Zawsze mieli o czym rozmawiać. Zawsze byli sobie bardzo bliscy. Mam ich cały czas przed oczami, gdy - w czasach jak pracowaliśmy wszyscy na Uniwersytecie - odwiedzałam ich w ich wspólnym pokoju na drugim piętrze Instytutu Matematyki i byłam świadkiem wielu ich wspólnych dociekań.

Życiorys Irka zamieszczony na stronach Instytutu Matematyki i Instytutu Informatyki podaje jego różne usiągnięcia. Poza tym Irek podjął się jeszce uczestnictwa w Radzie Gdańskiej Fundacji Oświatowej, która także pożegnała go nekrologiem. Obejmując funkcje publiczne przestałam być w tej Radzie. Członkiem Rady Fundacji był także profesor Robert Głębocki, z którym pracowaliśmy kiedyś na tym samym wydziale i który był również ministrem edukacji. Odszedł od nas mając trochę więcej lat. Irek godnie wypełnił miejsce w Radzie po nim pozostałe i także jak on był przedstawicielem Fundacji w Radzie Gdańskich Szkół Autonomicznych.

Na pogrzebie dowiedziałam się od pewnej nauczycielki, że ostatni swój wykład Irek wygłosił dla jej uczniów. Poza pracą naukową i zaangażowaniem na rzecz szkół i uczniów, Irek jeszcze miał pasję obserwowania i fotografowania ptaków, Był również świetnym mężem i ojcem. Także przyjacielem, z którym po prostu miło się spędzało czas.

Teraz nas opuścił. Może nasz smutek - przyjaciół, rodziny - mógłby być tu mniejszy, gdybyśmy wiedzieli na pewno, że tam teraz z Jasiem dalej dyskutują o nieodkrytych jeszcze twierdzeniach, o pytaniach, na które szukają nadal odpowiedzi... Cześć ich pamięci.

4 lutego 2012

Osobiste, internetowe porządki

Zapraszam na nieco zmodernizowane strony http://www.hall.pl/ i http://katarzynahall.blogspot.com/. W ostatnim czasie zrobiłam tam pewne porządki. Cieszę się, że znalazłam czas na przemyślenie swojego sposobu komunikowania się. Staram się także odpowiadać na prywatne maile oraz wiadomości.

Strona http://www.hall.pl/ została przekształcona w oficjalną stronę dotyczącą mojej aktywności jako posłanki. Strona zawiera teraz relacje z tego, gdzie byłam, w czym uczestniczyłam. Będę tam umieszczać zdarzenia związane z moją aktywnością publiczną. Wszystko to relacjonowane od momentu zaprzysiężenia. Oprócz tego są podstawowe informacje biograficzne, informacje, jak się można ze mną skontaktować, umówić, spotkać oraz moje wypowiedzi medialne, linki do artykułów prasowych, możliwość przejścia do strony sejmowej, Twittera, Bloggera, Facebooka.

Blog prowadzony przeze mnie przy pomocy Bloggera pod adresem http://katarzynahall.blogspot.com/, zawiera wszystko to, co było na nim dotychczas - są tam moje wpisy, robione w miarę systematycznie już od ponad trzech lat - i został w pewien sposób uporządkowany. Każdemu z wpisów oprócz dotychczas występujących etykiet przypisałam przynajmniej jedną z czterech: AKTUALNOŚCI (oznacza, że wpis dotyczy tego co robiłam ostatnio), OSOBISTE (wpis jest związany z moim osobistym życiem i doświadczeniem), POMORSKIE (wpis dotyczy jakichś miejsc i spraw na Pomorzu), SYSTEMOWE (dotyczy moich poglądów dotyczących sytemu edukacji). W mojej ocenie będzie łatwiej w tej już dość sporej liczbie wpisów znaleźć to, co interesuje. Niektóre z wpisów mają oczywiście więcej niż jedną etykietę. Te cztery etykiety zamieściłam u góry strony, żeby podpowiedzieć od razu, że można sobie wybrać jeden z wątków. Oprócz tego oczywiście z boku nadal jest spis wszystkich etykiet oraz możliwość przenoszenia się do poszczególnych miesięcy, także możliwość przejścia do Twittera i Facebooka oraz oficjalnej strony.

Na Twitterze, Facebooku i Naszej Klasie zaczęłam być obecna od mniej niż roku. Na Twitterze śledzi mnie już ponad 1100 osób, na Facebooku mam 840 znajomych, zaś moja obecność na Naszej Klasie przyciągnęła dotychczas... 26 osób. Wydaje się, że czas żywego, codziennego interesowania się tym ostatnim portalem już minął i ci, którzy kiedyś tam założyli swoje konta, przestali już tam systematycznie zaglądać. Swoich 26 znajomych z Naszej Klasy zachęcam do przejawiania swojej aktywności również na Facebooku lub Twitterze (niektórzy zresztą to robią). Myślę, że tam głównie będę starać się być obecna. Twitter jest dla mnie przede wszystkim codzienną, specyficznie działającą prasówką. Facebook daje informacje o życiu wielu przyjaciół i także aktywności znajomych publicznych osób czy organizacji. Natomiast na Bloggerze od ponad trzech lat staram się przedstawiać swoje poglądy oraz opisywać doświadczenia mające dla mnie znaczenie. Ten “remanent” mojej aktywności internetowej to również konkluzja dotycząca zaprzestania aktywności na Naszej Klasie - po miesiącach aktywności na tych trzech wymienionych portalach porównanie zainteresowania nimi wypada zupełnie jednoznacznie i dla tego portalu druzgocąco.

Pewnie jeszcze nieraz będę coś porządkować, uaktualniać i zmieniać na tych stronach, gdzie jestem obecna w Internecie. Udostępniam tam linki do ciekawych artykułów, wpisów, informacji, komunikatów, podobających mi się wierszy i piosenek, zamieszczanych w Internecie przez różne osoby. Myślę, że - bez względu na ostateczne losy ACTA - będziemy mogli dalej to robić! Zapraszam do spotkań - i tych internetowych, i osobistych. Internet ułatwia także umówienie się na osobiste spotkanie...

31 stycznia 2012

Gotyk świętej Katarzyny

Na zakończenie Roku Jana Heweliusza w kościele świętej Katarzyny w Gdańsku odbyło się nabożeństwo ekumeniczne. Uczestnicząc w tym nabożeństwie, patrzyłam na sklepienia i wspominałam swoje emocje z czasów młodości, kiedy to bywałam w tym kościele częściej.



Gotyckie kościoły były zawsze dla mnie symbolem marzeń. Wznosili je ludzie w średniowieczu, często przez wiele, wiele lat. To co dziś oglądamy zawiera w sobie często również nadbudowy innych, późniejszych stylów, a czasem także całkiem nowoczesny wystrój. Gdy byłam nastolatką lubiłam chodzić co niedzielę do innego kościoła. Czasem przyciągał mnie klimat świętej Katarzyny, czasem wygrywała Elżbieta, niekiedy Józef albo Mikołaj. Gdy odwiedzał mnie ktoś z innych rejonów Polski, prawie zmuszałam do spaceru po gdańskich gotyckich świątyniach. Bo jeszcze jest Jan, Brygida, Barbara, Piotr i Paweł, no i oczywiście Kościół Mariacki i Katedra Oliwska. Każde z tych miejsc ma coś niepowtarzalnego, jakieś piękne detale, czy interesujące elementy wystroju całkiem współczesnego. Ogrom Mariackiego, barokowe bogactwo wystroju Mikołaja, oliwskie organy, współczesne witraże Józefa i Barbary, w każdej bocznej kaplicy inne sklepienia u Katarzyny, to moje fascynacje z młodości. Do tego jeszcze lubiłam odwiedzać krzyżackie zamki – przede wszystkim malborski, zawsze fascynujący, ale także na naszym Pomorzu parę innych.

Potęga stylu romańskiego we Francji, obecnego właściwe w każdej nawet niewielkiej miejscowości stała się dla mnie odkryciem już z życia dojrzałego i także pogłębiła fascynację dawnymi mistrzami architektury. W Gdańsku największą potęgą był dla mnie od zawsze, od najmłodszych lat, gotyk. Zaś gotyk francuski to trochę co innego, tam to młodsza siostra potężnego romańskiego stylu, lekkość, przestrzeń, także wielkość, i także działa imponująco. Choć czasem smutno, gdy widać tam nadal, w tych pięknych wnętrzach kościołów wiele zniszczeń powstałych w trakcie rewolucji francuskiej.

Z bliska widziałam wiele ogromnych i pięknych francuskich gotyckich budowli, ale osobiste emocje mam przede wszystkim do wyremontowanych, każdej w inny sposób, części sklepienia w świętej Katarzynie w Gdańsku. To tam szukałam swoich marzeń jako nastolatka i inne gotyckie, zagraniczne sklepienia, może obiektywnie wielokroć bardziej sławne, wielkie i piękne, tylko mi zawsze będą tamte przypominać...

20 stycznia 2012

Ile godzin dziennie dziecko powinno uczyć się w przedszkolu? 10 godzin pracy dziennie to za dużo także dla dorosłego.

Wczesna edukacja jest bardzo korzystna dla małego dziecka. Wśród innych dzieci i pod fachowym ukierunkowaniem dziecko dobrze się rozwija, uczy się funkcjonować w grupie, dostaje wiele bodźców do rozwoju swoich zdolności. Ta nauka przynosi odpowiednie efekty, gdy trwa po kilka godzin dziennie. Edukacyjne programy przedszkolne i szkolne dla małych dzieci są tak skonstruowane, aby mogły być zrealizowane w wymiarze około 20-25 godzin tygodniowo. Jeśli z przyczyn innych - potrzeby zapewnienia opieki podczas pracy rodziców - małe dziecko przebywa w przedszkolu czy szkole nie po 5, a po 10 godzin dziennie, niekoniecznie nauczy się więcej, raczej po swoim dniu pracy będzie bardziej zmęczone, a spora część jego zajęć będzie spełniać funkcję opiekuńczą w dużo większym stopniu niż dydaktyczną.

Decyzja, aby przedszkole było bezpłatne przez 5 godzin i mogło pobierać odpłatność dopiero za następne godziny, w biedniejszych regionach czy dzielnicach doprowadziła do tego, że wielu rodziców głównie korzysta z bezpłatnych godzin, zaś na pozostałe stara się zapewnić opiekę kogoś z rodziny. W sumie wyszło na dobre: i edukacyjne efekty pozostają w takim wypadku odpowiednie (rodzice z przyczyn ekonomicznych nie rezygnują z posyłania do przedszkola), i dziecko spędza więcej czasu z członkami rodziny (czynnik ekonomiczny mobilizuje do szybszego odbierania dzieci, jeśli tylko rodzina jest w stanie tak się zorganizować). Dzisiejsza Rzeczpospolita cytuje opinie związkowców, którzy woleliby, aby nauczycielom zapewniać pracę również wtedy, kiedy nie mają nikogo pod opieką. Akurat w opisywanej Łodzi za całodniowy pobyt przedszkolu płaci się bardzo podobnie jak przed zmianą przepisów, ale po zmianie - wprowadzeniu dla wszystkich dzieci prawa do nieodpłatnych 5 godzin - wielu rodziców wybiera płacić mniej lub wcale.

Jeśli nauczyciele uważają, że taka organizacja odpłatności za edukakcję przedszkolną spowoduje, że w sumie będzie dla nich mniej pracy, są w błędzie. Być może liczba godzin pracy nauczycieli w jakimś konkretnym miejscu się zmniejsza, ale potrzeba wspomagania dzieci w rozwoju w sposób bardziej zindywidualizowany oraz obejmowania wczesną opieką i edukacją dużo większej liczby dzieci niż obecnie, jeszcze długo będzie prowadzić do powstawania kolejnych miejsc pracy dla nauczycieli mających odpowiednie po temu kwalifikacje. Cały czas dużo więcej dzieci może zostać objętych wczesną edukacją (wiele obecnie nie ma do niej dostępu).

Jeśli z powodu wcześniejszego odbierania części dzieci z przedszkoli, będzie potrzebna gdzieś mniejsza liczba nauczycieli, mogą oni:
1) zorganizować edukację przedszkolną dla kolejnych dzieci - które wcześniej nie zostały zakwalifikowane do przedszkola;
2) tworząc różne formy opieki żłobkowej, zająć się edukacją jeszcze młodszych dzieci, na przykład 2-letnich, które dostęp do zorganizowanej opieki mają dotychczas bardzo utrudniony;
3) poszerzyć swoje kwalifikacje, aby zająć się prowadzeniem zajęć specjalistycznych, wczesnym wspomaganiem w rozwoju dzieci zagrożonych niepełnosprawnością lub też zajęć rozwijających różne zdolności dzieci.

Czas pracy nauczycieli zostałby wówczas zagospodarowany dla dzieci, które tego naprawdę potrzebują. Potrzeby zostaną w pełni zaspokojone gdy 100% małych dzieci będzie miało zapewniony dostęp do przynajmniej 5 godzin zorganizowanej opieki i edukacji dziennie. Jeszcze sporo nam do tego brakuje.