22 grudnia 2013

Życzenia świąteczne

Zamieszczając zdjęcie choinki, przyozdobionej przez moją wnuczkę, przypominam swój przepis na sernik.

Polecam, bo to bardzo łatwo i szybko do zrobienia, na bazie serków homogenizowanych, bez żadnego spodu, wylewa się na wysmarowaną tłuszczem formę i piecze. Jeśli chcemy zrobić na dużej blasze, trzeba wziąć przynajmniej 1,5 proporcji. Serki najlepiej kupić nie słodzone, zwykłe (takie po 250 g), jeśli w sklepie oferują tylko waniliowe, także można użyć, ale wtedy warto dać trochę mniej cukru. Jeśli są większe opakowania, trzeba odpowiednio pomnożyć proporcje. W tym roku wzięłam 5 serków po 400 g - czyli poza tym wszystkiego co niżej wymieniono dałam razy 2.

Sernik
4 jaja
1 szklanka cukru
3 łyżki stołowe płaskie mąki kartoflanej
4 serki homogenizowane po 250 g
1 łyżka mała proszku do pieczenia
½ kostki masła
rodzynki, ewentualnie skórka pomarańczowa

Żółtka utrzeć z cukrem, dodać masło serki, mąkę i proszek do pieczenia, na koniec dodać ubite białka i rodzynki lub skórkę, piec około godzinę, do lekkiego zrumienienia.

Smacznego i wszystkiego najlepszego – na Święta Bożego Narodzenia i cały Nowy Rok!


14 lipca 2013

Dlaczego Maciej Płażyński?

Jakim człowiekiem ma być absolwent naszej szkoły? Samodzielnym, odpowiedzialnie korzystającym z wolności, mającym własne zdanie. Wie czego chce, jest świadom swoich atutów, śmiało idzie przez życie. Ale też myśli o innych, jest wrażliwy na cudze potrzeby, chętnie się dzieli i pomaga, współdziała, twórczo rozwiązuje problemy. 
Patron szkoły jest swojego rodzaju drogowskazem, który wskazuje, jakie wartości są ważne dla organizatorów szkoły. Najsprawniejsze i najbardziej nowoczesne zaplanowanie kształcenia to stanowczo za mało. Choć dominującym oczekiwaniem ucznia i rodzica jest dobrze zdany egzamin, dostanie się na kolejny etap kształcenia, wiadomo już, że to nie wystarcza. Dziś na studia dostać się jest coraz łatwiej - z roku na rok roczniki maturzystów są coraz mniej liczne, zaś miejsc do studiowania stworzono bardzo dużo. Poszukujący pracy młodzi ludzie mają dużo różnych dyplomów. Jednak kompetencje, których bardzo wielu spośród nich brakuje, a które budować trzeba od dziecka to: umiejętność współpracy i zaufania do innych, ciekawość świata, twórcze podejście do rzeczywistości.
Szkoły działające jak fabryki, starające się wypuszczać absolwentów o jak najwyższych końcowych wynikach, uczące dyscypliny, posłuszeństwa, zapewniające jednakowy kanon wiedzy dla wszystkich, to raczej model XIX-wieczny. Tymczasem od kilkunastu już lat mamy XXI wiek. Doskonalenie tej przemysłowo-szkolnej produkcji absolwentów nie zaspokaja obecnie potrzeb bardziej świadomych rodziców i uczniów oraz nie odpowiada wyzwaniom współczesności.
Można uczyć inaczej. Tak zaprojektować proces edukacji, aby każdy uczeń pracował we własnym tempie, realizował inne cele kształcenia, odpowiadające jego predyspozycjom, twórczo odkrywał swoje pasje. Jednocześnie uczył się współpracy, ciekawości świata, zaufania do innych. Potrzebny jest też mu przykład, że można funkcjonować trochę "pod prąd". Że również może to przynieść sukces i uznanie. Postacią, żyjącą w niedawnym czasie i mającą duże znaczenie dla rozwoju naszego regionu, był Maciej Płażyński. 
Chcemy, aby uczeń Akademii Dobrej Edukacji w Gdańsku, zainteresował się tym, kim był Maciej Płażyński. Wielu Pomorzan jeszcze dobrze go pamięta i może o nim opowiedzieć. Działania, które podejmował, były pełne odpowiedzialności za innych,  samodzielności, rozwagi, niezależnego myślenia. Odwagi i rozwagi wymagało kiedyś zbudowanie Spółdzielni Świetlik. Pracowali i zarabiali tam ci, dla których brakowało pracy w komunistycznym systemie, często z przyczyn politycznych. Wpasowano się w ówczesne wymagania specyficznego rynku usług wysokościowych, a jednocześnie finansowano różne działania opozycyjne. Maciej Płażyński, jako jeden z twórców Świetlika, na wiosnę 89 roku zdecydował też o wsparciu tworzenia w Gdańsku edukacji alternatywnej dla ówczesnego systemu. Zrobił tak, pomimo tego, że wielu znanych gdańskich liberałów wtedy odpowiedziało: najpierw gospodarka, nie czas teraz na edukację. Został potem gdańskim wojewodą. Był człowiekiem o dużym talencie zarządczym i organizacyjnym. Wspierał aktywność obywatelską, tworzenie się wielu organizacji pozarządowych, budowanie się samorządów. Zostając szefem Wspólnoty Polskiej, wrócił do zainteresowania edukacją i tym, jak można - także przy pomocy nowych technologii - zapewnić dzieciom i młodzieży polskiego pochodzenia dostęp do edukacji w języku polskim jak najwyższej jakości, jak zapewnić naszym rodakom z zagranicy godny powrót do Ojczyzny. Wiele celów jego działania jest nam bliskich. Jego postać, jego życie, jego aktywność pokazują kierunek pełen niezależności w myśleniu i działaniu, a jednocześnie odpowiedzialności i troski o innych. Taka właśnie ma być Akademia Dobrej Edukacji.

30 czerwca 2013

Jak będzie zmieniać się edukacja?

Wielkie szukanie nowych dróg w edukacji odbywa się wszędzie na świecie. Furorę robią filmy z wystąpieniami Kena Robinsona o potrzebie kreatywności w szkołach czy też konieczności spersonalizowania edukacji,a także to co robi Sugata Mitra na rzecz pokazania możliwości, jakie leżą w postawieniu na samodzielność ucznia i nowe technologie. Wszelkie raporty i ekspertyzy, również te poświęcone gospodarce, wskazują, że szkoła powinna stawać się inna, bardziej innowacyjna, kreatywna, współpracująca, wykorzystująca nowe technologie.

Jaka powinna być dobra edukacja? Dostosowana do potrzeb, możliwości, odkrywająca talenty, rozbudzająca zamiłowania, podsycająca kreatywność, dająca wewnętrzną motywację, wychowująca do odpowiedzialnego korzystania z wolności, biorąca pod uwagę indywidualne różnice. Aby mogła być zewnętrznie postrzegana jako dobra, musi też dawać drożność do "zwykłego" systemu, uczyć tego wszystkiego, co prawem wymagane.

Minimum konieczne polskiego prawa oświatowego to realizowanie programu zawierającego podstawę programową, coroczne przystępowanie do egzaminów klasyfikacyjnych i udział w końcowych egzaminach zewnętrznych.

Z autorami Programu Dobrej Edukacji z Uniwersytetu Gdańskiego, 27 czerwca 2013 roku, na spotkaniu z przedstawicielami mediów, w auli Instytutu Matematyki, Fizyki i Informatyki UG, opowiadamy o zmianach potrzebnych w pomorskiej edukacji.
Szkoły publiczne mają nad sobą mnóstwo przepisów szczegółowo regulujących ich organizację pracy, przede wszystkim dlatego, że powiązany jest z tym także ich system finansowania. Szkoły niepubliczne trochę mniej - tylko bardzo w niewielkiej części dotyczy ich np. rozporządzenie o planach nauczania w szkołach publicznych oraz Karta Nauczyciela.

 Różnica pomiędzy tym, co oferuje dziś oświata niepubliczna, a tym co jest obecne teraz w wielu szkołach publicznych, staje się coraz mniejsza. Szkoły niepubliczne, których powstało sporo od początku lat dziewięćdziesiątych, przecierały szlak różnych nowatorskich rozwiązań. Po latach zaczęły te rozwiązania również przenikać do oświaty publicznej. Warunki prawne oświaty publicznej dają jej coraz więcej możliwości mniej typowego zorganizowania pracy. Szkoły niepubliczne z kolei, z miejsc pełnych trochę nieuporządkowanego twórczego zapału, coraz częściej stały się komercyjnymi ofertami, przypominającymi po prostu trochę lepiej funkcjonującą oświatę publiczną. Szkoły obu typów, w czasach kurczącej się z przyczyn demograficznych liczby uczniów, swoją ofertą konkurują mocno o klienta.

Jednak potrzebne jest coś więcej. Dlatego w obecnie tworzonych niepublicznych przedszkolach i szkołach podstawowych przeżywa swój renesans metoda Marii Montessori, dlatego rośnie liczba entuzjastów edukacji demokratycznej i domowej.

Polskie prawo o edukacji domowej nie tylko daje szansę rodzicom, którzy sami chcą uczyć swoje dzieci w domu, ale także otwiera możliwość podejmowania prób innego organizowania szkoły, niż w sposób obecnie przyjęty i szczegółowo opisany prawem.

Tworzone przez  Stowarzyszenie Dobra Edukacja Akademie Dobrej Edukacji mogą uczyć w sposób zupełnie inaczej zorganizowany, dlatego, że prowadzą edukację w imieniu i z upoważnienia rodziców, którzy formalnie wnioskują o nauczanie domowe. Jednocześnie jednak rodzice zobowiązują się do uzgadniania planu pracy swojego dziecka z kadrą pedagogiczną. Uczniowie i rodzice wspólnie z nauczycielami oraz psychologami planują pracę, określają cele, dostosowują program. Mają dużo większy wpływ na proces uczenia się niż w tradycyjnej szkole. Dużo więcej wolności i samodzielności. Trochę to w pół drogi, ani całkiem domowe, ani całkiem demokratyczne, ale będzie dobre. Wszystkim nam chodzi o naprawdę dobrą edukację i podchodzimy do tego z dużym zaangażowaniem. Znamy się na tym.

Inspiracją była dla nas na początku metoda Marii Montessori, stworzona kiedyś dla uczniów z niepełnosprawnościami, potem okazująca swoją skuteczność również wobec wszystkich innych dzieci, a także metoda, uczącej się u niej Heleny Parkhurst, zwana też planem daltońskim. Obie metody były tworzone ponad 100 lat temu. Postawiliśmy pytanie, co by było, gdyby Montessori czy Parkhurst żyły w trochę innych czasach, miały na przykład internet?

Wychowawczo inspiruje nas duch edukacji demokratycznej - również już prawie stuletni... Szacunek i zaufanie oraz wolność i odpowiedzialność, a także współpraca, to wartości przyświecające zarówno zwolennikom szkół demokratycznych, jak i metodzie Heleny Parkhurst.

Nie jest to po prostu w "czystej formie" edukacja domowa, w której wiodącą rolę w inspirowaniu swojego dziecka do uczenia się mają rodzice. Nie jest to również klasyczna edukacja demokratyczna, która także może być organizowana dzięki furtce prawnej edukacji domowej. Tam z kolei w centrum uwagi jest uczeń i jego dojrzewanie do chęci uczenia się. W tych obu wypadkach wyniki sprawdza system "z zewnątrz", do spełniania wymogów którego trzeba jakoś ucznia przygotować. Zadaniem "zwykłej" szkoły zapisującej takiego "domowego" ucznia jest pomóc mu poznać wymagania, zaplanować pracę.

Furtka edukacji domowej umożliwia bardzo rożne sposoby organizowania się rodziców, aby tworzyć edukację zgodnie ze swoją oceną potrzeb rozwojowych własnych dzieci. Stowarzyszenie Dobra Edukacja powstało, bo najpierw była potrzeba państwa Staniszewskich, świetnych profesjonalistów od edukacji, a jednocześnie rodziców dwójki dzieci, kilka lat temu jeszcze mieszkających w Gdańsku, obecnie w Warszawie. Ich potrzeba pchnęła cały spory profesjonalny zespół osób z tych dwóch miast do pracy. Pracujemy od wielu miesięcy, dopiero od paru tygodni mamy wpisy do ewidencji naszych szkół, które wobec prawa są miejscami pomagającymi organizować edukację domową. Teraz możemy odpowiedzialnie zachęcać do zapisania się do nich. W naszej formule ci sami nauczyciele są przez cały rok do dyspozycji uczniów, proponują różne formy wspólnej aktywności, udzielają im konsultacji, pomagają w nauce i potem na koniec roku egzaminują.

Będziemy wdrażać nasz Program Dobrej Edukacji, badać to wdrażanie, korygować. Warto nam zaufać. To będzie dobra edukacja. 

28 czerwca 2013

Dobrych wakacji, po dobrej edukacji!

Dzisiaj większość uczniów odbiera świadectwa. Maturzyści poznają swoje maturalne wyniki. Szóstoklasiści zanoszą swoje świadectwa do gimnazjów, gimnazjaliści do liceów lub innych szkół ponadgimnazjalnych. Maturzyści wędrują na uczelnie. Szkoły analizują, w jakim miejscu plasuje je wynik egzaminacyjny tegorocznych absolwentów. Rodzice i dziadkowie chcą być dumni z wysokich ocen dzieci i wnuków.

Wielu uczniów pracuje cały rok bardzo wytężenie, aby spełniać te duże oczekiwania rodziny i nauczycieli. Poczucie sukcesu w postaci samych najwyższych wyników na świadectwach końcowych oraz egzaminacyjnych notują nieliczni. Czy uczenie się dla ocen i cudzych oczekiwań to ta satysfakcja, o którą w uczeniu się chodzi?

Po co właściwie warto się uczyć, czego warto się uczyć przede wszystkim? Jak patrzeć na swoje świadectwo, aby było ono powodem do dumy i satysfakcji, nawet, jeśli nasze wyniki są po prostu średnie, a nie maksymalne?

Jeśli jest jakiś przedmiot, którego uczyliśmy się dlatego, że nas coś w nim zainteresowało, jeśli nasze świadectwo wskazuje na jakiś nasz mocny punkt, to jest bardzo dobrze. To znaczy, że mamy już wskazówkę, co warto dalej w sobie rozwijać, jaki kierunek dalszego kształcenia możemy obrać.  Szukajmy w sobie pasji, ciekawości świata, uczmy się przede wszystkim tego, co sprawia nam przyjemność. Same szóstki rzadko kiedy uczynią nas szczęśliwym człowiekiem w dorosłym życiu. Posiadanie jakiejś pasji, a potem zawodu, którego wykonywanie daje nam radość, to duża szansa na szczęśliwsze życie, na dużą część życia spędzaną w sposób satysfakcjonujący. Jedna dobra ocena, jeden mocny punkt czy ciekawe rozwiązane zadanie na egzaminie może też być powodem do dumy. Dajmy prawo do takiej radości i dumy naszym dzieciom i wnukom. Dobra edukacja to edukacja z dumą i radością, bez porównywania, napięć i presji. Dobrych wakacji po dobrej edukacji!

24 marca 2013

Edukacja domowa w szkole

Szkoła bez klas i tradycyjnego planu lekcji?
Tempo nauki zgodne z możliwościami każdego ucznia?
Program edukacyjny dostosowany do zainteresowań?
Maksymalne postępy dzięki indywidualnemu podejściu?
Takie pytania pojawiły się jako zapowiedzi nowej inicjatywy oświatowej.
Spotkanie o ideach Dobrej Edukacji na Uniwersytecie Gdańskim
Edukacja zorganizowana w sposób umożliwiający każdemu uczniowi robienie maksymalnych postępów na miarę jego możliwości i we własnym tempie, wykorzystująca nowoczesne technologie to cel programowy grupy przyjaciół ze Stowarzyszenia Dobra Edukacja. Do współpracy zaprosiliśmy ekspertów ze środowisk akademickich. Wspólnie przygotowujemy programy na wszystkie etapy edukacyjne. Aby wdrożyć wypracowaną koncepcję tworzymy szkoły, które rozpoczną działalność we wrześniu 2013 roku. Nazwaliśmy je Akademiami Dobrej Edukacji.
Dzięki różnym szczęśliwym zbiegom okoliczności pozyskaliśmy miejsce dla tych nowych inicjatyw w już istniejących szkołach. Obecna sytuacja demograficzna sprawia, że wiele szkolnych budynków jest trochę za dużych w stosunku do liczby uczniów. Jednak nadal są potrzebne. Poszczególne szkoły mają swoją ofertę i znaczenie dla swoich środowisk. W tej sytuacji z jednej strony mogą kontynuować swoją tradycję, a z drugiej dać szansę rozwijać się nowym inicjatywom, stanowiącym dla nich pewne uzupełnienie.
W Gdańsku rozpoczynamy nabór do Akademii Dobrej Edukacji na poziomie liceum i gimnazjum. Siedziba gdańskiej Akademii będzie znajdować się na ostatnim piętrze budynku Szkoły Podstawowej nr 60, ul. Chłopska 64.
W Warszawie prowadzimy zapisy do szkoły podstawowej z oddziałami przedszkolnymi. Siedziba warszawskiej Akademii Dobrej Edukacji najprawdopodobniej znajdzie się na parterze budynku XXX Liceum Ogólnokształcącego, ul. Wolność 1/3.
Czyli szkoła podstawowa zacznie swoje życie w istniejącym, warszawskim liceum, zaś nowe liceum i gimnazjum w gdańskiej szkole podstawowej.
Jak na nowoczesne szkoły przystało, zgłoszenia do obu Akademii przyjmujemy także internetowo.
Szkoła będzie płatna. Na początek trzeba ją wyposażyć. Będziemy zaczynać od niewielkiej liczby uczniów – aby szkoła mogła rozwijać się harmonijnie, liczba uczniów musi przyrastać stopniowo. Koszt jej zorganizowania i prowadzenia będzie wyższy niż otrzymywane na uczniów państwowe dotacje. Jednak Stowarzyszenie gwarantuje, że opłaty będą wynosić tylko tyle, ile będzie potrzebne na pokrycie niezbędnych wydatków, a w ustalaniu budżetu będą brali udział przedstawiciele rodziców i nauczycieli. Im więcej uda się zgromadzić uczniów, tym łatwiej będzie zbilansować budżet – dzięki temu szkoła może okazać się tańsza dla rodziców. Początkowe czesne będzie porównywalne z tym w konkurencyjnych szkołach. Budżet będzie uzgadniany z Radą Rozwoju Akademii, czyli współpracującymi ze sobą przedstawicielami Stowarzyszenia, nauczycieli i rodziców.
W proponowanej przez nas ofercie edukacyjnej możliwe jest zarówno bezpośrednie korzystanie z pełnej oferty zajęć, jak i ograniczenie się do korzystania z konsultacji internetowych. W tym drugim wypadku większą część odpowiedzialności za kierowanie uczeniem się dziecka przejmują rodzice. Czesne wówczas wynosi 50% stawki za ofertę pełną.

Wszyscy zapisani uczniowie otrzymują w ramach czesnego:
  1. Szkolny tablet z dostępem do Internetu i potrzebne materiały edukacyjne.
  2. Pod koniec sierpnia zajęcia adaptacyjne i wstępną diagnozę oraz plan pracy na pierwszy trymestr.
  3. Co trymestr obowiązkowy kontakt bezpośredni ucznia i rodziców z Akademią – nauczyciele przedstawiają rodzicom opisową informację dotyczącą poziomu wiedzy ucznia oraz wspólnie z uczniem i jego rodzicami planują pracę na kolejny trymestr.
  4. Na koniec roku szkolnego końcową ocenę klasyfikacyjną wynikającą z opisowych ocen trymestralnych. Możliwość zorganizowania końcowego egzaminu klasyfikacyjnego, również w wypadku braku systematycznego kontaktu z Akademią.
  5. Każdego tygodnia, drogą elektroniczną i bezpośrednio, odpowiadanie przez nauczycieli na pytania uczniów i rodziców.

Akademie Dobrej Edukacji zapraszają!
W roku szkolnym 2013/2014 zapraszamy tylko do liceum i gimnazjum w Gdańsku oraz do szkoły podstawowej w Warszawie. Natomiast, jeśli tylko zgłosi się do nas lokalna grupa inicjatywna, widząca przestrzeń, zarówno lokalową, jak i w postaci społecznej potrzeby, dla kolejnej szkoły, Stowarzyszenie chętnie podejmie się w następnych latach jej prowadzenia – w nowych miejscach, zgodnie z obecnie przygotowywaną i po pierwszych latach wdrażania sprawdzoną koncepcją.

9 marca 2013

Efekty prac Parlamentarnej Grupy ds. Autyzmu

Kolejny krok w kierunku spełnienia postulatów środowisk zaangażowanych w pomoc osobom autystycznym został zrobiony. Już kilka miesięcy temu Parlamentarna Grupa ds. Autyzmu przedstawiła swoje postulaty ministrowi Kosiniakowi-Kamyszowi.

Zobowiązanie, które wtedy padło, w końcu się zmaterializowało. Kilka dni temu odbyło się pierwsze posiedzenie Zespołu ds. rozwiązań systemowych na rzecz osób niepełnosprawnych. Powstanie tego zespołu i cele jego działania to konkretny efekt starań Parlamentarnej Grupy ds. Autyzmu. Oby wyniki jego prac jak najszybciej przełożyły się w konkretne inicjatywy legislacyjne.

Na razie w toku prac parlamentarnych jest Karta Praw Osób z Autyzmem. Starania o to, aby taki dokument powstał rozpoczął jeszcze śp. Aram Rybicki. Na początku lutego tego roku ukonstytuowała się w końcu odpowiednia zajmująca się nim podkomisja.

Na ostatnim spotkaniu Parlamentarnej Grupy ds. Autyzmu, rozmawiając na temat wyżej wymienionych zagadnień, postanowiliśmy także, że będziemy w tym roku starać się kolejny raz apelować o "zaświecanie" dnia 2 kwietnia - w Światowy Dzień Wiedzy na temat Autyzmu -  budynków publicznych na niebiesko, aby i w tym roku ten 2 kwietnia przyniósł rosnące zrozumienie potrzeb osób z autyzmem.
Możemy wspomóc osoby autystyczne również pamiętając o nich przy swoich rozliczeniach podatkowych. Zachęcam do przekazania swojego 1% Stowarzyszeniu Pomocy Osobom Autystycznym.

26 stycznia 2013

Trudne związki

Niestety mamy do czynienia z kolejnym trudnym tematem, któremu powinno sprostać przede wszystkim kierownictwo największego klubu parlamentarnego. Potrzebna jest wyważona dyskusja wewnętrzna o szczegółach projektu, który mógłby zyskać poparcie całego klubu Platformy Obywatelskiej. Być może po prostu potrzebny jest lepszy projekt, mający większe szanse, łatwiejszy do zaakceptowania dla tych, co obecnie mają z tym kłopot. Zabrakło prawdziwej wewnętrznej debaty, o tym, co jest ważne.

Czy potrzebne były w projekcie związki partnerskie heteroseksulane? W końcu obecnie, zgodnie z prawem, można zawrzeć kontrakt cywilny w urzędzie, obejść się bez ślubu w kościele i wesela na 200 osób. Czy na pewno potrzebna jest jeszcze inna, łatwiej rozwiązywalna forma prawna związku kobiety z mężczyzną? W interesie ewentualnych dzieci, które w takim związku - również nie całkiem planowo - mogą się urodzić, nie.

Oczywiście jest dużo dzieci wychowywanych przez samotnych lub żyjących w konkubinatach rodziców. Ale jeśli serio traktować konstytucyjny zapis o chronieniu przez państwo rodziny, jej praw i zobowiązań wobec dzieci, warto dokładać wszelkich starań, aby jednak prawo stało na straży możliwie jak największej trwałości rodziny z dziećmi. Są osoby, które uważają, że konstrukcja prawna związków partnerskich heteroseksualnych może godzić w rodzinę, a także być sprzeczna z konstytucją i trzeba to jednak uszanować, podejść do tych argumentów poważnie, bez zacietrzewienia.

Natomiast prawo do formalnego rejestrowania związków homoseksualnych, dla tych, co chcą do swoich uczuć w związkach osób jednej płci podchodzić trwałe i poważnie, to jest zupełnie co innego. W końcu wiadomo, że dziś wiele osób żyje w lęku przed brakiem społecznej akceptacji, prowadzi podwójne życie, ukrywa swoje prawdziwe uczucia, ma ogromny kłopot w prowadzeniu normalnej, spokojnej, ustabilizowanej egzystencji. Danie im szansy życia w sposób odpowiedzialny, w zgodzie ze swoją orientacją i tożsamością, w sposób umożliwiający godne traktowanie kochanych przez nich osób, jest mimo wszystko lepsze niż spychanie ich do swoistego "podziemia".

Niestety dominują obecnie w debacie, i wewnętrznej, i publicznej, osoby chcące akcentować różnice, budować na kontrowersjach swoją polityczną przyszłość i popularność. Tylko wtedy, jeśli trudne tematy zaczną być rozpatrywane z punktu widzenia faktycznych społecznych potrzeb, bez liczenia szabel poszczególnych frakcji, ze skupieniem się na szukaniu prawdziwego konsensusu, może powstać projekt mający szansę na akceptację sejmowej większości, jednocześnie odpowiadający na te realne potrzeby. Dyskusję trzeba kontynuować.