10 lipca 2011

O szkołach w wakacje

W tym tygodniu, zaraz po mojej poniedziałkowej wypowiedzi, proszącej o sygnały, które szkoły powinny się zmienić, stosownie do potrzeb dzieci i rodziców, otrzymałam dwa listy wskazujące konkretne przykłady z dużych miast. W piątek jeszcze przeczytałam w Dzienniku Bałtyckim (dodatek Trójmiasto), jak pracują nad tym właśnie w Trójmieście. Z relacji dziennikarki wynika, że Sopot meldował dobry stan przygotowania szkół już rok temu, w Gdyni w tym roku w wakacje odbywa się szereg remontów poprawiających stan szkół podstawowych pod kątem dzieci (również tych starszych), zaś w Gdańsku (gdzie jest najwięcej szkół) także się coś działo i dzieje na ten temat, ale pewnie jeszcze niektóre działania trzeba będzie planować też za rok.

Sześciolatki zmobilizowały samorządy do poprawiania stanu bazy oświatowej, która przecież przyjazna i kolorowa powinna być także pod kątem dzieci trochę starszych. Z pewnością nie uda się wymienić wszystkich mebli w całym kraju na nowe (co postuluje jedna z moich korespondentek). Jednak szkolne miejsca zabaw, wyposażone z programu Radosna szkoła, ma już ponad 80% szkół. Szkoła w Nasutowie, którą odwiedziłam niedawno, również ma takie miejsce (jest ono na pierwszym zdjęciu), zaś meble ma, i starsze, i nowsze. Jednak robi wrażenie miejsca przyjaznego, trochę domowego. Pewnie łatwiej o taką domową atmosferę w małej wiejskiej szkole. Mniejszym samorządom, z reguły mającym jedynie kilka szkół (Sopot to także małe miasto, jeśli chodzi o liczbę szkół i dzieci), łatwiej jest wszystko zaplanować i także słuchać całkiem bezpośrednio głosów rodziców.

To początkowe i końcowe fragmenty z tych dwóch listów, o których piszę i za które bardzo dziękuję – opisane są w nich problemy konkretnych, wielkomiejskich, znanych autorkom szkół:

Witam Panią serdecznie, słuchałam dziś Panią minister na konferencji z wielką uwagą i zaangażowaniem, gdyż sama jestem matką dziecka 6-letniego i zgodnie z sugestią Pani podaję informację o szkole, która pomimo ustawicznych modernizacji nie ma pieniędzy na jak to mówi Pani kolorową, radosną szkołę. (…) Sam pomysł uważam za trafny, gdyż wszystkie dzieci powinny mieć równe szanse, ale pod warunkiem, że szkoły są do tego przygotowane - wszystkie szkoły.


Szanowna Pani, myślę, że wiele osób już do Pani napisało. Mieszkam w dużym mieście, ale także obawiam się wejścia mojej bardzo wrażliwej córki do szkoły w wieku 6 lat. (…) Życzę więcej empatii i powodzenia we wprowadzaniu reformy.

Wydaje się, że szczególnie sytuację w dużych miastach musimy monitorować bardzo uważnie. Tam często szkoła wydaje się dzieciom i rodzicom wielka, daleka i anonimowa. I nawet jeśli się zmienia, zyskuje lepsze wyposażenie i przyjazną atmosferę, trudniej z tą informacją dotrzeć do rodziców, przekonać ich do zaufania nauczycielom, ich kompetencjom. To od kompetencji nauczycieli przede wszystkim zależy, czy nasze dzieci będą się w szkołach dobrze czuły, czy zyskają odpowiednią opiekę (bez dobrych nauczycieli najlepsze meble nie pomogą!).

Cieszę się z jednego, że nawet moje dwie korespondentki z wielkich miast, skarżące się na stan bazy konkretnych szkół, piszą w swoich listach o dobrych nauczycielach w tych szkołach, podchodzących do swojej pracy z zaangażowaniem. Postaram się dopilnować, żeby w tych konkretnych wymienionych w ich listach szkołach, przynajmniej do 1 września 2012 roku, warunki pracy się poprawiły.

I jeszcze na zakończenie list – uczniowski głos o tym, że są uczniowie, którzy lubią szkołę i chętnie spędzaliby w niej czas również w wakacje, bo to dla nich najciekawszy sposób spędzania czasu.

Chciałabym, żeby w całej Polsce powstała wakacyjna szkoła, wiem, że może być to pomysł dziwny, bo jak wiadomo, dzieci nienawidzą szkół, jednak czuję, że nie jestem na 100% jedyną taką osobą, która lubi szkołę, może przecież być ich więcej. Chcę, aby Pani może przemyślała tą propozycję. Ja niestety nie mam pieniędzy, żeby sobie pojechać na wakacje, a mi się niestety w wakacje nudzi, a szkoła byłaby najlepszym moim pomysłem.

Wiele samorządów organizuje akcje typu półkolonie czy lato w mieście. Ten list wskazuje, że warto upowszechniać te praktyki. Przed wakacjami chociaż pokazujmy w szkołach, gdzie jest najbliższa biblioteka publiczna i co ma do zaproponowania ciekawego dla naszych uczniów (gdy jako dziecko spędzałam wakacje w domu bardzo dużo czytałam). Proponujmy coś dzieciom niewyjeżdżającym na wakacje. Wielu dzieciom w domu jest nudniej niż w szkole…