15 września 2011

Jakich argumentów mógł jeszcze użyć minister Boni

Wczorajsza debata w TVP1 podała kilka nieprawdziwych informacji, które warto sprostować.

  1. Maturę w tym roku zdało łącznie około 85% maturzystów – czyli porażek mamy 15% a nie 25%, jak podano na wstępie debaty.

  2. Pani poseł Łybacka pytana o wybory kierunków dalszego kształcenia młodych ludzi, nie zawsze racjonalne z punktu widzenia potrzeb rynku pracy, nie podała ważnej przyczyny tego stanu rzeczy. Gdyby sama nie zatrzymała w 2002 roku zaplanowanego wtedy wprowadzenia matury z matematyki, wówczas mielibyśmy już od dawna dużo lepszą strukturę wykształcenia absolwentów polskich szkół. Zrobiłam to, ale z opóźnieniem 8-letnim. Zamiast tego podała pomysł wprowadzenia doradztwa dla gimnazjalistów, aby pomagać im w wyborze dalszej drogi edukacyjno-zawodowej. Pomysł jest dobry, tylko że to mój pomysł, już obowiązujący od tego roku szkolnego wobec edukowanych nowymi programami, wszystkich uczniów gimnazjów.

  3. Pani prof. Hrynkiewicz nie wiedziała, że szkoła w sprawie wychowania i opieki nad uczniami jest zobowiązana współpracować z rodzicami, zaś projekt zmienienia systemu kształcenia i doskonalenia nauczycieli na bardziej zgodny z faktycznymi potrzebami szkoły jest obecnie przygotowany do wdrożenia.

Minister Boni dzielnie reprezentował nasz rząd i wiele tematów i wątków pojawiających się w dyskusji rozwijał bardzo trafnie. Jeśli chodzi o zagadnienia oświatowe, w szczególności zwrócił uwagę na wielki wysiłek naszego rządu, lepszego doceniania pracy nauczycieli poprzez bardzo znaczące podniesienie ich wynagrodzeń oraz na projekt wprowadzenia subwencji przedszkolnej – wspierania finansowego przez państwo, lepszego, dalszego upowszechniania edukacji przedszkolnej. Reguły debaty w sposób bezlitosny ograniczały jednak czas i nie dawały możliwości wchodzenia w szczegóły, zaś wymienione przeze mnie dodatkowe argumenty dotyczą szczegółowych elementów rzeczywistości oświatowej.