2 października 2010

Niepełnosprawność widoczna

Z powodu zaplanowanej operacji kolana, poprawiającej stan mojego kolana po urazie sprzed kilku lat, przez kilka tygodni musiałam chodzić o kulach i przestrzegać kilku innych zaleceń, takich jak ćwiczenia rehabilitacyjne. Teraz już wszystko wraca do normy, ale dzięki chodzeniu przez pewien czas o kulach miałam okazję postawić się na miejscu tych, którzy z pewnym widocznym ograniczeniem swojej sprawności muszą funkcjonować stale.

Najtrudniejsze do pokonywania były schody i osobiście przekonałam się, że nadal wiele budynków publicznych jest niedostosowanych do potrzeb niepełnosprawnych. Jednak jeszcze trudniejsze było tłumaczenie się, co mi się właściwie stało, dlaczego mam kule. Niegrzeczne jest nieudzielanie odpowiedzi, zaś przykre i wyczerpujące stałe koncentrowanie się na udzielaniu wyjaśnień. Za każdym razem wyobrażałam sobie, co by było, gdyby jakiś splot okoliczności sprawił, że już na stałe musiałbym używać tych kul. Czy wówczas już nieustająco musiałbym się z tego tłumaczyć?

Gdy oglądamy przedwojenne filmy, osoby noszące okulary wyróżniają się pewnymi szczególnymi cechami charakteru, zaś okulary świadczą tam na ogół o swojego rodzaju niezaradności lub braku atrakcyjności. Dziś okulary stały się powszechne, a wiele osób traktuje je i nosi jak biżuterię.

Znam sporo osób o mniej lub bardziej widocznej niepełnosprawności fizycznej, funkcjonujących bardziej niż pełnosprawnie w życiu zawodowym i publicznym. Sama mam za sobą nie tylko operację kolana, ale także kilka operacji kręgosłupa trochę ograniczających moją sprawność. Ostatnio, z wyjątkiem jednego dnia pobytu w szpitalu na sam zabieg operacyjny kolana, cały czas pracowałam. Codzienna praca w ministerstwie to nie praca tancerki czy piłkarza – wówczas pewnie rzeczywiście nad ograniczeniem sprawności kolana należałoby ubolewać. Natomiast moje wejście o kulach do sali konferencyjnej lub na jakąś uroczystość przecież nie miało wpływu na wartość merytoryczną mojego wystąpienia.

Na razie moi najbliżsi współpracownicy przyzwyczaili się do tego, że rozmawiając z nimi siedzę trzymając zoperowaną nogę w górze. Odpowiedni podnóżek mam także w trakcie posiedzeń rady ministrów. Chciałabym dożyć czasów, w których protezy, wózki inwalidzkie, kule czy inny sprzęt rehabilitacyjny, będą traktowane przez ogół społeczeństwa dokładnie tak jak obecnie okulary – jako coś, co czasem niektórym osobom pomaga lepiej, bardziej komfortowo funkcjonować, ale bez zwracania niczyjej szczególnej uwagi. Wierzę, że kiedyś tak właśnie będzie. Również nauczyciele mogą do tego dołożyć swoją edukacyjną cegiełkę.