17 czerwca 2009

Sedno czyli jak uczyć języków i jak tworzyć szkolne programy

Trafił mi w ręce ostatni numer (nr 3/2009) magazynu dyrektora szkoły Sedno. Jego twórcy są osobami bardzo aktywnie działającymi w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Kadry Kierowniczej Oświaty, stąd też w zamieszczonych tam tekstach starają się odpowiadać na pytania najsilniej nurtujące środowisko dyrektorów. Na ogół odpowiadają trafnie i życzę Redakcji wszystkiego najlepszego. Jednak w dwóch kwestiach muszę ich sprostować.

Po pierwsze: jak dopuszczać w szkole programy uregulowaliśmy w końcu trochę inaczej niż opisano tam na podstawie projektu rozporządzenia (uwzględniliśmy uwagi zgłaszane w procesie konsultacji, między innymi przez OSKKO) – i warto tu sięgnąć do komentarzy ze strony MEN.

Po drugie: bardzo wątpliwa jest zamieszczona tam interpretacja prawa dotycząca organizacji nauki języków obcych w gimnazjach.

W podstawie programowej sformułowano wymagania dla kolejnych etapów edukacyjnych. Zakłada się, że przez sześć lat nauki doprowadzimy ucznia szkoły podstawowej do osiągnięcia wymagań zbliżonych do poziomu A1 zdefiniowanego przez Radę Europy, zaś maturzystów kontynuujących naukę do poziomów B1, B2 lub nawet C1.

Dla gimnazjum sformułowano dwa warianty wymagań: III.0 – dla początkujących i III.1 – dla kontynuujących naukę. Trzeba mieć jasność, że ten „idealny” model będzie funkcjonował za wiele lat, że kandydat do gimnazjum przygotowany jak trzeba do kontynuowania nauki wystąpi dopiero za sześć lat, zaś przygotowany „po nowemu” kandydat do liceum wystąpi za lat dziewięć. Wtedy wszystkie opisane wymagania będą mogły być naprawdę powszechne i egzekwowane. Wcześniej na serio możemy mówić tylko o wymaganiach poziomu 0 – kursu rozpoczynanego. Stworzyliśmy jednak możliwość pracy w grupach zaawansowania, aby wszędzie tam, gdzie występują uczniowie faktycznie bardziej zaawansowani, móc grupować ich razem i uczyć więcej. Jeśli państwo funduje każdemu dziecku godziny pracy z nauczycielem języka obcego, sprawmy, żeby ten czas został wykorzystany możliwe najbardziej efektywnie. Wymagania z podstawy mówią, ile trzeba nauczyć koniecznie, nigdzie natomiast nie jest powiedziane, że nie można nauczyć więcej niż oczekiwane minimum, jeśli mamy dobrze przygotowanych uczniów. Sześć lat temu mało było szkół podstawowych, w których od pierwszej klasy rozpoczynano naukę języka. Czy znaczy to, że ci, którzy nauczyli się więcej (ale nie dokładnie tyle, ile zakłada nasz model „idealny”) są skazani na marnowanie czasu w gimnazjum? Nie, trzeba wykonać diagnozę poziomu uczniów i zależnie od tego dobrać program i podręcznik – oczywiście prowadzący przynajmniej do wymagań opisanych pod numerem III.0, ale również każdym trochę wyższym, najlepiej przynajmniej III.1. Musimy pamiętać, że uczeń, który uczył się w szkole podstawowej danego języka, dziś wcale niekoniecznie musi być na poziomie zakładanym w nowej podstawie programowej po szkole podstawowej – tego będziemy mogli i powinniśmy oczekiwać za sześć lat – to może być po prostu mniej. Warto upewnić się, zdiagnozować sytuację, zanim zaserwujemy naszym gimnazjalistom podręcznik zakładający sześcioletnie, dobre przygotowanie.

I warto zrozumieć co znaczy odpowiedzialność nauczyciela za przygotowanie programu. Podręcznik musimy wskazać zgodnie z przepisami do 15 czerwca, jednak w wypadku języków obcych możemy podać ich kilka – na różne poziomy zaawansowania, a dopiero w połowie września, po zdiagnozowaniu poziomu uczniów, ostatecznie przydzielić ich do grup i podręczników i wtedy dokonać stosownych zakupów. Tak samo po zdiagnozowaniu poziomu uczniów z matematyki możemy zmodyfikować przygotowany program nauczania, wygospodarowując na przykład, zależnie od zdiagnozowanych potrzeb, trochę więcej czasu na konieczne uzupełnienie braków naszych uczniów z poprzedniego etapu. Jesteśmy odpowiedzialni przede wszystkim za osiąganie jak najlepszych efektów edukacyjnych przez każdego naszego ucznia, aby był on w stanie jak najsprawniej i najlepiej dążyć do spełnienia wymagań opisanych w podstawie programowej. Skończyły się czasy, kiedy abstrakcyjne realizowanie ustalonego daleko od szkoły programu było głównym celem. Mamy dobrać program, który pomoże naszym konkretnym uczniom osiągnąć odpowiednie wyniki – zgodne z opisującą konieczne do osiągnięcia efekty kształcenia, jedną, powszechnie obowiązującą podstawą programową!

Podręczniki, które chcemy stosować mamy zgodnie z prawem wskazać w czerwcu, ale programy możemy w szkole dopuszczać również we wrześniu – wtedy kiedy zobaczymy i wstępnie poznamy już swoich uczniów – nie ma w prawie podanego terminu, po którym zmiany w programie szkolnym nie są możliwe. Program ma stać się nie numerem zapisanym w szkolnej dokumentacji, po który właściwe na co dzień nikt nie sięga, ale żywym, modyfikowalnym zależnie od potrzeb, narzędziem pracy nauczyciela.