17 kwietnia 2020

Jak “odmrozić” szkoły - może jako hybrydy?

Z rządowych zapowiedzi etapów znoszenia ograniczeń wyłania się głównie potrzeba “odmrożenia” gospodarki. Wyłowiłam z tych zapowiedzi to, co dotyczy życia społecznego, a przede wszystkim dzieci, młodzieży i szkół.
Mamy zalecane utrzymanie pracy i edukacji zdalnej wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.

Przy pierwszym etapie, od 20 kwietnia, młodzież w wieku dawnym gimnazjalnym i starszym (czyli od ukończenia 13 lat - od obecnej klasy VII) odzyskuje wolność przemieszczania się, oczywiście z ograniczeniami jak dla osób dorosłych.

Przy trzecim etapie (termin nieznany) przewiduje się zapewnienie opieki - także z pewnymi ograniczeniami - dzieciom w żłobkach, przedszkolach i w klasach 1-3 szkół podstawowych (czyli do około 10 roku życia).

Egzaminy zewnętrzne odbędą się, ale nie wiadomo kiedy, być może w okrojonej formule, najwcześniej w czerwcu, dokładny termin ma być podany z trzytygodniowym wyprzedzeniem.

Nawet ostatni podany, czwarty etap znoszenia ograniczeń, nie zapowiada powrotu szkół do funkcjonowania jak przed epidemią. Różne placówki kultury szybciej zaczną być aktywne (biblioteki, muzea, teatry i kina zostały wymienione…). Niżej próbuję dopisać: co powinien do tych rządowych zapowiedzi dodać minister edukacji?


ZABEZPIECZENIE NAUCZYCIELI

Nauczyciele wracając do pracy nie-zdalnej mają prawo czuć się zagrożeni. Opieka nad małymi dziećmi jest pracą wykonywaną w bezpośrednim kontakcie, często trzeba pomóc wytrzeć nos, nakarmić czy przebrać. Osoby opiekujące się dziećmi w żłobkach, przedszkolach i najmłodszych klasach, analogicznie jak opiekunowie w domach pomocy społecznej, powinny być zaopatrzone w podstawowe środki ochronne. Do kontaktu z najmłodszymi przydałyby się pewnie przyłbice i gumowe rękawiczki. Przyłbice chyba są tu lepsze niż maseczki, żeby małe dzieci widziały jednak wyraz twarzy opiekuna czy opiekunki, bo to ułatwia kontakt, a jednocześnie obie strony były zabezpieczone przed przypadkowym kichnięciem lub prychnięciem na siebie. Etap powrotu do zapewnienia opieki nad małymi dziećmi powinien być ogłoszony z wyprzedzeniem, umożliwiającym  wyposażenie żłobków, przedszkoli i szkół w odpowiednie środki zabezpieczające, dezynfekcyjne i procedury higieniczne. Myślę, że zalecenia zabezpieczeń i procedur higienicznych lepiej ode mnie potrafią sformułować dla szkół medyczni specjaliści. Jednak bez tego nie powinniśmy zacząć działać.


ZABEZPIECZENIE UCZNIÓW

Statystycznie rzecz biorąc powrót do szkoły może być bardziej niebezpieczny zdrowotnie dla opiekunów niż dla uczniów. Dzieci częściej niż dorośli mogą przechodzić nową chorobę lekko lub nawet bezobjawowo. Przebywanie przez większość z nich w przedszkolu czy szkole z innymi dziećmi może być dla nich mało groźne. Jednak trzeba pamiętać, że statystyka to nie wszystko, że wśród dzieci też są te przewlekle chore, z chorobami autoimmunologicznymi, obniżoną odpornością. Są również dzieci mieszkające razem z domownikami w podeszłym wieku lub przewlekle chorymi, dla których kontakt z osobą, która zetknęła się z kimś chorym na nową zarazę może okazać się bardzo groźny. Z dużym zrozumieniem i akceptacją trzeba będzie postrzegać w szkole dzieci, które - z uwagi na swoje ograniczenia zdrowotne - zostaną przez rodziców mocniej niż inne wyposażone w środki i stroje ochronne. W celu zabezpieczenia zdrowotnego ucznia lub chronienia jego rodziny, trzeba także dać prawo rodzicom profilaktycznego usprawiedliwiania nieobecności dziecka w szkole, a szkole w takim wypadku obowiązek dostarczania uczniowi materiałów i zadań edukacyjnych do pracy na odległość. Powinna być możliwa taka edukacja częściowo domowa na życzenie rodzica, zniesienie różnych formalnych obwarowań i ograniczeń dla edukacji domowej.


SZKOŁY - HYBRYDY

Gdy już zaczniemy myśleć o fizycznym powrocie do szkoły uczniów trochę starszych, trzeba dalej serio rozumieć zalecenie: utrzymanie pracy i edukacji zdalnej wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Nasi uczniowie i nauczyciele są i będą w bardzo różnych sytuacjach, nie tylko zdrowotnych.

Samochody hybrydowe inteligentnie wybierają, kiedy trzeba użyć “tradycyjnego” paliwa, a kiedy lepiej korzystać z energii powstałej w trakcie samoładowania. Czy analogicznie może zachowywać się szkoła?

Jedni uczniowie mają rodziców wykonujących odpowiedzialną pracę poza domem, zainteresowanych przebywaniem ich dzieci - również tych starszych niż 10 lub 13 lat - pod zorganizowaną opieką oraz z bezpośrednią pomocą edukacyjną, której rodzina nie ma możliwości zapewnić. Rodziny innych uczniów bezpieczniej i lepiej czują się przebywając razem w domu, a edukacja na odległość wydaje im się obecnie całkiem pozytywna.

Niektórzy nauczyciele tęsknią za bezpośrednim kontaktem z dziećmi, źle znoszą obecną izolację, inni świetnie odnajdują się jako zdalni inspiratorzy i pomocnicy uczniów.

Jak pogodzić te zróżnicowane sytuacje uczniów i nauczycieli?

Przy obowiązkowej edukacji na odległość postanowiono zaufać dyrektorom, dać szkołom autonomię w wyborze dróg dotarcia do uczniów oraz sposobów organizacji pracy. W wielu miejscach się sprawdziło. A może by tak znowu zaufać? Dać dowolność i wybór: ile zajęć zdalnie, ile bezpośrednio, co dla wszystkich, co dla niektórych, jak oceniać tych bardziej domowych i zdalnych. Realia poszczególnych szkół i środowisk mogą być bardzo różne. Powinno być możliwe powrócenie do dawnych realiów, oczywiście z pewnymi dopuszczalnymi wyjątkami i obwarowaniami higienicznymi. Jednak warto też umożliwić wszystkim tym, którzy dobrze odnaleźli się w zdalnej edukacji, płynne kontynuowanie najbardziej udanych doświadczeń.

Potrzebne są zajęcia uczące współpracy bezpośredniej, funkcjonowania w grupach, wspólnego zdobywania różnych doświadczeń, źle byłoby cały szkolny świat przenieść do internetu. Jednak mogą być rodzaje zajęć, obowiązkowych i dodatkowych, których jakość okazała się lepsza przy organizowaniu zdalnym niż była wcześniej w szkole. Dyrektorzy, obserwujący aktywność swoich uczniów i nauczycieli, zbierający opinie rodziców, już wiedzą, co u nich zadziałało, co na pewno warto kontynuować, kto z uczniów jakiej edukacji potrzebuje, kto z nauczycieli w jakich formach zajęć się odnajduje.

Najlepiej byłoby, gdybyśmy dzięki tym przymusowym zdalnym doświadczeniom zyskali formalną możliwość ich kontynuowania, jeśli okazały się udane. Twierdzę, że przyszłością edukacji jest szkoła - hybryda, częściowo zdalna, częściowo bezpośrednia. Potrzebujemy lokalnej wolności w decydowaniu, jakie proporcje przyjąć między jednym a drugim, jak to wszystko zorganizować.