5 marca 2010

Nie cofajmy szkoły do czasów Gomułki

Główna partia opozycyjna ma zamiar przedstawić jutro swoje propozycje dotyczące systemu oświaty. Każda dyskusja na ten temat jest dla mnie ważna, dlatego chętnie zapoznam się ze szczegółami tych propozycji. Jednak już wstępne deklaracje przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości dotyczące szkolnictwa wyglądają na podejmowane bez żadnego merytorycznego uzasadnienia.

Wiodącym pomysłem, docierającym do opinii publicznej, wokół którego PiS zdaje się budować swoją wizję nowoczesnej polskiej oświaty, jest likwidacja gimnazjów i powrót do ustroju szkolnego wprowadzonego za czasów I sekretarza KC PZPR Władysława Gomułki, z ośmioklasową szkołą podstawową i czteroletnim liceum, zakładającego związek oświaty z socjalistycznym kierunkiem rozwoju PRL.

Brak mi rzeczowych argumentów na poparcie takiej propozycji. Można ją bowiem rozumieć jedynie jako demagogiczne i populistyczne posunięcie, będące próbą odpowiedzi na pojawiające się w części naszego społeczeństwa resentymenty za czasami PRL. Jak widać, nie tylko w jego części o lewicowych przekonaniach...

Jestem związana zawodowo z oświatą od 1980 roku, dlatego mogę porównać oba systemy jako specjalista, od strony czysto merytorycznej, mając na względzie dobro uczniów, a nie tylko dobro konkretnej partii w kolejnych wyborach.

Gimnazja są jeszcze młodymi szkołami, o zaledwie dziesięcioletniej historii. Nauczyciele i dyrektorzy szkół wciąż udoskonalają swoją pracę z uczniami, będącymi w wieku szczególnie trudnym dla młodzieży. Mamy już jednak zmierzone efekty zmiany systemowej z 1999 roku, która wprowadziła gimnazja. Wyniki międzynarodowych badań, porównujących umiejętności polskich uczniów z ich rówieśnikami z całego świata wyraźnie pokazują, że wydłużenie cyklu kształcenia ogólnego dało istotny wzrost wyników nauczania.

Warto też podkreślić jeszcze jeden, niezwykle ważny aspekt wprowadzenia gimnazjów – wzrost bezpieczeństwa uczniów szkoły podstawowej. Przeniesienie nastolatków do gimnazjów pozwoliło zmienić klimat szkół podstawowych na bardziej sprzyjający pracy z młodszymi dziećmi. Zreformowana w 1999 roku szkoła podstawowa stała się dużo bardziej przyjazna i bezpieczna. Przedstawiciele partii tak dużo mówiącej o bezpieczeństwie powinni również brać to pod uwagę.

Uważam, że – tam gdzie to tylko możliwe – gimnazja, które funkcjonują w zespołach ze szkołami podstawowymi, powinny „przeprowadzić się” do liceów. Obecnie zachęcamy do tworzenia gimnazjalno-licealnych zespołów szkół (jest już ich w Polsce około 1000), dających możliwość właściwego zatroszczenia się o rozwój zdolności uczniów – odpowiednio do ich potrzeb i możliwości – pod kierunkiem pracujących na wysokim poziomie nauczycieli. W miejsce gimnazjów wyprowadzanych z podstawówek warto natomiast tworzyć przedszkola. W ten sposób można bowiem znacznie zwiększyć liczbę miejsc przedszkolnych. Tak pomyślana „przeprowadzka” będzie równocześnie odpowiadać na zmiany w demografii – liczba młodzieży w wieku gimnazjalno-licealnym w ciągu najbliższych dziesięciu lat spadnie o około 1/3.

Na pewno gimnazjum nie jest jeszcze szkołą idealną. Zmiana programowa, która weszła do jego pierwszych klas w tym roku szkolnym sprawi, że stanie się ono w większym stopniu miejscem rozpoznawania zdolności, odkrywania pasji i rozwijania zainteresowań, a także mądrego doradzania w wyborze drogi dalszego kształcenia. Nasi piętnastolatkowie będą nie tylko lepiej od rówieśników z innych krajów rozumieć czytany tekst, ale także stopniowo podniosą swoje wyniki w rozumowaniu, w naukach matematyczno-przyrodniczych. Będziemy kształcić solidnie i gruntownie.

W myśleniu o polskiej szkole kieruję się przede wszystkim wynikami badań międzynarodowych, wynikami egzaminów zewnętrznych i doświadczeniami setek ekspertów funkcjonujących w polskiej oświacie. Najważniejsi są uczniowie i wizja szkoły – skutecznej, przyjaznej i nowoczesnej. Stopniowo, rok po roku, tę wizję wprowadzam i chcę dalej wprowadzać w życie.

Świat edukacji zmienia się powoli. Ustanowienie dobrego prawa to dopiero początek. Nim polską szkołę zaczną opuszczać uczniowie kształceni według wprowadzanych obecnie, nowych, wyższych standardów, minie parę lat. Jako poważne zagrożenie dla nowoczesnej edukacji naszych dzieci i wnuków postrzegam możliwość ponownego zarządzania oświatą przez polityków, których jedynym pomysłem jest przysłowiowe „zawracanie kijem Wisły” i powrót polskiej szkoły do czasów PRL.