Pracujemy nad nową ustawą o Systemie Informacji Oświatowej. O tym, jak bardzo potrzebne są aktualne informacje w oświacie, najlepiej świadczą tegoroczne przygody z danymi dotyczącymi pięcio- i sześciolatków.
Dane w obecnie funkcjonującym SIO są przekazywane (oraz scalane i weryfikowane na poszczególnych etapach) w określonych ustawowo terminach: ze szkoły do organu ją prowadzącego, z organów do kuratorium, z kuratoriów do MEN, z MEN do GUS. Ociężałość obecnego systemu jaskrawo uwidacznia fakt, że dopiero od kilku dni w ministerstwie dysponujemy danymi z września tego roku. W listopadzie najaktualniejsze dane dotyczące liczby uczniów, przedszkoli, szkół, nauczycieli, jakimi dysponowaliśmy przy pomocy SIO, pochodziły z… września 2008 roku. Aby odpowiadać na pytania ilu właściwie sześciolatków poszło do klas pierwszych od września 2009, ilu pięciolatków jest objętych wychowaniem przedszkolnym, itp. itd., staraliśmy się zbierać dane bezpośrednio od kuratoriów i od jednostek samorządu terytorialnego. Każda z tych dróg dawała zupełnie inne liczby, ich wiarygodność pozostawiała sporo do życzenia.
Obecnie dostępne na rynku technologie pozwalają zbierać dane dużo nowocześniej. Nowy projekt ustawowy zakłada, że dane w SIO2 (tak roboczo nazywamy zmodernizowany system) będą pochodziły sprzed tygodnia, a nie sprzed roku (najpóźniej po tygodniu będzie należało zaktualizować w systemie dane dotyczące uczniów, nauczycieli, szkół i placówek oświatowych).
Finanse na edukację planujemy zawsze zgodnie z danymi z SIO. Dopóki SIO nie będzie faktycznie zliczało każdego ucznia w sposób bezpośredni, również tam możliwe będą przekłamania. Wydaje się możliwe, że nowy system zbierania danych da trochę mniejszą liczbę uczniów ogółem. Każdego dnia zachodzą bowiem zmiany – uczniowie zmieniają z przyczyn losowych szkoły, przedszkola, wyjeżdżają za granicę. Jeśli podajemy tylko dane zbiorcze, istnieje prawdopodobieństwo policzenia tego samego ucznia dwa razy. SIO2 ma automatycznie zabezpieczać przed podwójnym liczeniem – szkoła nie doliczy sobie ucznia, dopóki nie przestanie on być wykazywany w tej szkole, do której był zapisany poprzednio.
Jakiś czas temu, „dociskani” przez media, podaliśmy dane zebrane „ręcznie” bezpośrednio od gmin. Dziś, zestawiając z nimi wreszcie dane uzyskane z SIO – bardziej wiarygodne, bo zbierane zgodnie z regułami ustawowymi – widzimy istotne różnice. Sześciolatków w klasach pierwszych jest o 0,5% mniej. Natomiast, co mnie szczególnie cieszy, trzylatków w przedszkolach jest o 1,4% więcej niż według wcześniejszych szacunków, czterolatków o 2,8%, zaś pięciolatków aż o 3% więcej – aż 75%! W porównaniu do zeszłorocznych 64% (11% wzrostu) wygląda to wyjątkowo optymistycznie.
Przez ostatnie dwa dni zastanawiałam się, skąd takie różnice między szacunkami i danymi z SIO – przecież źródłem obu były gminy. Państwo płaci samorządom subwencję zgodnie z liczbą uczniów, samorządy płacą organom prowadzącym przedszkola dotację zgodnie z liczbą przedszkolaków. Wydaje się, że w gminie lepiej „zauważyć” jak najmniej przedszkolaków (każda placówka niepubliczna musi otrzymywać dotację od gminy), zaś wobec MEN wykazywać jak najwięcej uczniów.
Dobre, wiarygodne, aktualne dane to konieczność, aby dobrze zarządzać oświatą. Obyśmy - przy pomocy przygotowywanego obecnie SIO2 - mieli do nich dostęp jak najszybciej.