Dwadzieścia lat temu powstało Stowarzyszenie Pomocy Osobom Autystycznym w Gdańsku. Wśród założycieli byli Małgosia i Aram Rybicki - przyjaciel mojego męża jeszcze ze szkolnych lat. W wywiadzie, który ukazał się z okazji 20-lecia Stowarzyszenia, Małgosia wspomina ten pionierski czas. Wówczas mało wiedziano o autyzmie, a rodzice na własną rękę dochodzili do potrzebnej wiedzy i doświadczenia, jak organizować dzieciom z autyzmem pomoc. To organizacje skupiające rodziców dzieci z różnymi niepełnosprawnościami wpłynęły na szereg rozwiązań prawnych pomagających lepiej zajmować się niepełnosprawnymi dziećmi w systemach edukacji, polityki społecznej, ochrony zdrowia. Jednak dalej jest wiele do zrobienia. Aram Rybicki jako poseł zawiązał Parlamentarną Grupę ds. Autyzmu, której był do swojej tragicznej śmierci pod Smoleńskiem przewodniczącym. Trwała tam dyskusja, jak poprzez zmiany prawne można lepiej pomagać i dawać szanse dobrego rozwoju osobom autystycznym.
Z okazji 20-lecia działalności Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym w Gdańsku na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego odbyło się Sympozjum "Żyć Razem - Budowanie systemu wsparcia dla osób z autyzmem na przykładzie Gminy Gdańsk". W Gdańsku na rzecz osób autystycznych rzeczywiście sporo się robi. Powstaje szereg modelowych rozwiązań.
Właśnie w Gdańsku, dzięki Funduszom przekazanym przez Barbarę Piasecką-Johnson została stworzona Fundacja - Instytut Wspomagania Rozwoju Dziecka. Pod koniec 2010 roku odbyło się uroczyste otwarcie założonego przez tę Fundację przedszkola dla dzieci autystycznych, pięknie położonego i wyposażonego. W ramach Instytutu obecnie działa:
- Przedszkole Specjalne dla Dzieci z Zaburzeniem Autystycznym,
- Niepubliczna Poradnia Psychologiczno –Pedagogiczna,
- Niepubliczny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli,
- Jednooddziałowe Przedszkole Integracyjne.
Podczas uroczystej gali w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, wręczono Nagrody Prezydenta Miasta Gdańska im. Lecha Bądkowskiego dla najlepszych organizacji pozarządowych za 2011 rok. Autyzm znalazł się w centrum uwagi. Barbara Piasecka-Johnson zosyała darczyńcą roku, Instytut Wspomagania Rozwoju Dziecka otrzymał wyróżnienie, zaś Stowarzyszenie Pomocy Osobom Autystycznym główną nagrodę.
Najnowszą inicjatywą Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym jest budowa Wspólnoty Domowej dla Dorosłych Osób z Autyzmem. Wymaga ona zarówno zebrania środków finansowych, jak i odpowiednich rozwiązań prawnych. Można też im pomóc przekazując swój 1%. Jest właśnie czas rozliczeń podatkowych. Pamiętajmy o tym, aby wspierać inicjatywy, co do których mamy przekonanie. W tym roku to im zamierzam przekazać swój 1%.
Cieszę się, że w nowej kadencji parlamentu udało się także doprowadzić do utworzenia Parlamentarnej Grupy ds. Autyzmu. Wybrano mnie tam na przewodniczącą. To ogromna odpowiedzialność. Gdańskie doświadczenia w budowaniu systemu wsparcia dla osób z autyzmem będą tu mi na pewno bardzo pomocne. Zaś pozytywnej energii najlepiej może dostarczyć piękna piosenka: "Żyjmy razem”, która powstała z okazji 20 rocznicy działalności Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym w Gdańsku.
26 lutego 2012
16 lutego 2012
O wzmocnienie pozycji rodziców w szkole
Z ogromną uwagą wysłuchałam argumentów przedstawianych w debacie o dwóch projektach ustaw zmieniających ustawę o systemie oświaty - poselskim (przedstawiciel wnioskodawców: poseł Kłosowski) i obywatelskim (przedstawicielka: pani Elbanowska). Niestety raczej nie dyskutowano jednak o konkretnych zapisach projektów, ani o ewentualnych konsekwencjach ich przyjęcia, tylko o zupełnie innych sprawach.
Projekt posła Kłosowskiego przyciągnął uwagę większości dyskutantów kuriozalnym terminem wejścia w życie. Naprawdę trudno jest cokolwiek planować w systemie prawnym z aż tak wielkim wyprzedzeniem. Większość posłów musiałaby dożyć 100 lat, żeby zobaczyć skutki tego projektu. W Gdańsku wyobrażamy sobie od paru lat Gdańszczanina 2020, minister Boni widzi Polskę 2030, ale pokusa posła Kłosowskiego, aby dać szansę na zmiany w edukacji bodaj dopiero w roku 2050 jest zaiste zdumiewająca.
Uwaga dyskutujących o projekcie obywatelskim skupiła się z kolei na czarnym obrazie polskiej szkoły namalowanym przez panią Elbanowską. Posłowie dzielili się na tych, którzy znają zupełnie inne szkoły niż wnioskodawcy, widzą jak zmieniają się one, stają się coraz bardziej przyjazne dzieciom, lepiej wyposażone i dobrze opiekujące się dziećmi oraz na tych, którzy głównie widzieli same złe przykłady.
Jeśli nawet niepokój wielu rodziców jest mocno wyolbrzymiony przez własne złe doświadczenia szkolne, obraz medialny tematu i argumenty natury politycznej, trzeba zrobić wszystko, żeby go jak najszybciej rozwiać. Mamy tysiące szkół, setki gmin. Są tam tysiące kompetentnych i oddanych dzieciom nauczycieli. Niestety z pewnością są tam także jacyś niemądrzy czy nielubiący swojej pracy nauczyciele, źle wykonujący swoje zadania i obowiązki dyrektorzy szkół czy wójtowie. Nawet jeśli nie stanowią większości, już kilkanaście takich złych przykładów jest w stanie zapełnić pierwsze strony wszystkich ważnych dla opinii publicznej gazet i pogłębiać lęki rodziców i ich dzieci.
W zapisach projektów trudno znaleźć to, co naprawdę może coś polepszyć. Przecież powrót do zapisów obowiązujących kiedyś, to raczej próba cofnięcia się w czasie, niż faktycznego poprawienia tak krytycznie opisywanego stanu rzeczy. Pozytywnym elementem wśród zgłaszanych propozycji jest na pewno subwencja przedszkolna. Co do niej w Sejmie panuje raczej powszechna zgoda, tylko nie wiadomo kiedy minister finansów otworzy tu zielone światło.
Analizując argumenty projektodawców lub choćby śledząc dyskusje na Facebooku, można dojść jednak do przekonania, że potrzebne są rozwiązania wzmacniające pozycję rodziców wobec dyrektora szkoły lub wójta w tych trudnych sytuacjach, kiedy to czują się szczególnie zaniepokojeni o swoje dzieci.
Przecież wysłanie dziecka rok później do szkoły, jeżeli ona naprawdę źle i nieprzyjaźnie dla dzieci działa, niczego nie poprawi. Do szkoły, której czarny obraz nakreśliła pani Elbanowska, strach posłać również 10-letnie dziecko. Ono też zasługuje na dobre warunki, przyjazne traktowanie, zabawę i opiekę. Jeśli sytuacja gdzieś wygląda aż tak dramatycznie, chyba trzeba wtedy zaangażować się w referendum wymuszające zmianę wójta lub zdecydować się na nauczanie domowe własnego dziecka. Lub właśnie zaproponować wzmocnienie pozycji rodziców w szkole.
Projekt posła Kłosowskiego przyciągnął uwagę większości dyskutantów kuriozalnym terminem wejścia w życie. Naprawdę trudno jest cokolwiek planować w systemie prawnym z aż tak wielkim wyprzedzeniem. Większość posłów musiałaby dożyć 100 lat, żeby zobaczyć skutki tego projektu. W Gdańsku wyobrażamy sobie od paru lat Gdańszczanina 2020, minister Boni widzi Polskę 2030, ale pokusa posła Kłosowskiego, aby dać szansę na zmiany w edukacji bodaj dopiero w roku 2050 jest zaiste zdumiewająca.
Uwaga dyskutujących o projekcie obywatelskim skupiła się z kolei na czarnym obrazie polskiej szkoły namalowanym przez panią Elbanowską. Posłowie dzielili się na tych, którzy znają zupełnie inne szkoły niż wnioskodawcy, widzą jak zmieniają się one, stają się coraz bardziej przyjazne dzieciom, lepiej wyposażone i dobrze opiekujące się dziećmi oraz na tych, którzy głównie widzieli same złe przykłady.
Jeśli nawet niepokój wielu rodziców jest mocno wyolbrzymiony przez własne złe doświadczenia szkolne, obraz medialny tematu i argumenty natury politycznej, trzeba zrobić wszystko, żeby go jak najszybciej rozwiać. Mamy tysiące szkół, setki gmin. Są tam tysiące kompetentnych i oddanych dzieciom nauczycieli. Niestety z pewnością są tam także jacyś niemądrzy czy nielubiący swojej pracy nauczyciele, źle wykonujący swoje zadania i obowiązki dyrektorzy szkół czy wójtowie. Nawet jeśli nie stanowią większości, już kilkanaście takich złych przykładów jest w stanie zapełnić pierwsze strony wszystkich ważnych dla opinii publicznej gazet i pogłębiać lęki rodziców i ich dzieci.
W zapisach projektów trudno znaleźć to, co naprawdę może coś polepszyć. Przecież powrót do zapisów obowiązujących kiedyś, to raczej próba cofnięcia się w czasie, niż faktycznego poprawienia tak krytycznie opisywanego stanu rzeczy. Pozytywnym elementem wśród zgłaszanych propozycji jest na pewno subwencja przedszkolna. Co do niej w Sejmie panuje raczej powszechna zgoda, tylko nie wiadomo kiedy minister finansów otworzy tu zielone światło.
Analizując argumenty projektodawców lub choćby śledząc dyskusje na Facebooku, można dojść jednak do przekonania, że potrzebne są rozwiązania wzmacniające pozycję rodziców wobec dyrektora szkoły lub wójta w tych trudnych sytuacjach, kiedy to czują się szczególnie zaniepokojeni o swoje dzieci.
Przecież wysłanie dziecka rok później do szkoły, jeżeli ona naprawdę źle i nieprzyjaźnie dla dzieci działa, niczego nie poprawi. Do szkoły, której czarny obraz nakreśliła pani Elbanowska, strach posłać również 10-letnie dziecko. Ono też zasługuje na dobre warunki, przyjazne traktowanie, zabawę i opiekę. Jeśli sytuacja gdzieś wygląda aż tak dramatycznie, chyba trzeba wtedy zaangażować się w referendum wymuszające zmianę wójta lub zdecydować się na nauczanie domowe własnego dziecka. Lub właśnie zaproponować wzmocnienie pozycji rodziców w szkole.
10 lutego 2012
Młode kobiety górą w nauce
Nagrody Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców im. Jana Uphagena za rok 2011 trafiły w ręce młodych, pięknych i mądrych kobiet. Otrzymały je Dr Sylwia Freza z Wydziału Chemii UG - w kategorii nauk ścisłych i przyrodniczych oraz dr Magdalena Giers z Wydziału Nauk Społecznych UG - w kategorii nauk humanistycznych. Obydwie potrafią z pasją mówić o swojej pracy.
Dr Freza otrzymała nagrodę za badania nad strukturą elektronową nietypowych anionów molekularnych, tzw. superhalogenowych. Została już wcześniej nagrodzona za najlepszą pracę doktorską obronioną w 2010 roku i jest stypendystką Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
Dr Giers nagrodę otrzymała za prace dotyczące funkcjonowania i rozwoju dzieci z zespołem Williamsa. W ubiegłym roku wydała książkę poświęconą temu rzadko występującemu zaburzeniu genetycznemu. Wyniki jej prac mogą przyczynić się do skonstruowania specjalistycznego programu wspomagania i nauczania, adekwatnego dla dzieci i młodzieży z tym zaburzeniem.
Od 1987 roku przyznawane są naukowcom Nagrody Naukowe Miasta Gdańska im. Jana Heweliusza. Wśród laureatów tej prestiżowej nagrody dla dojrzałych naukowców są prawie sami mężczyźni. W tym roku zostali nią wyróżnieni prof. Janusz Rachoń z Politechniki Gdańskiej oraz prof. Jan Burnewicz z Uniwersytetu Gdańskiego. Do tej pory otrzymało ją wielu naukowców Trójmiasta, w tym tylko jedna kobieta.
Nagroda Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców przyznawana jest od 2003 roku. Rok temu otrzymali ją kobieta i mężczyzna, a w tym roku dwie kobiety. Może za jakiś czas również wśród laureatów nagrody Heweliusza będzie więcej kobiet...
Dr Freza otrzymała nagrodę za badania nad strukturą elektronową nietypowych anionów molekularnych, tzw. superhalogenowych. Została już wcześniej nagrodzona za najlepszą pracę doktorską obronioną w 2010 roku i jest stypendystką Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
Dr Giers nagrodę otrzymała za prace dotyczące funkcjonowania i rozwoju dzieci z zespołem Williamsa. W ubiegłym roku wydała książkę poświęconą temu rzadko występującemu zaburzeniu genetycznemu. Wyniki jej prac mogą przyczynić się do skonstruowania specjalistycznego programu wspomagania i nauczania, adekwatnego dla dzieci i młodzieży z tym zaburzeniem.
Od 1987 roku przyznawane są naukowcom Nagrody Naukowe Miasta Gdańska im. Jana Heweliusza. Wśród laureatów tej prestiżowej nagrody dla dojrzałych naukowców są prawie sami mężczyźni. W tym roku zostali nią wyróżnieni prof. Janusz Rachoń z Politechniki Gdańskiej oraz prof. Jan Burnewicz z Uniwersytetu Gdańskiego. Do tej pory otrzymało ją wielu naukowców Trójmiasta, w tym tylko jedna kobieta.
Nagroda Miasta Gdańska dla Młodych Naukowców przyznawana jest od 2003 roku. Rok temu otrzymali ją kobieta i mężczyzna, a w tym roku dwie kobiety. Może za jakiś czas również wśród laureatów nagrody Heweliusza będzie więcej kobiet...
9 lutego 2012
Irek Recław, wspomnienie
Minął dzień pod znakiem wspominania Irka Recława. Wspaniałego, dobrego człowieka, którego dane mi było poznać wiele lat temu.
Poznałam go jako studenta ostatniego roku - ulubionego, bardzo dobrego ucznia mojego męża. Na uroczystości pogrzebowej wspomniano, że Jan Tryba i Adam Mysior to nauczyciele Irka, którzy także przedwcześnie od nas odeszli. Jaś opuścił nas, zabrany przez tę samą straszną chorobę co Irek, równie nagle i niespodziewanie, ale to już 20 lat temu. Na drodze do kościerskiego cmentarza spotkałam wielu, co ten czas pamiętali. Na zdjęciu - które wyszło strasznie smutno i szaro, które zrobiłam przed samym odjazdem - już opustoszałej.
Chcę wierzyć, że teraz Jaś razem z Irkiem przechadzają się po polach niebieskich dyskutując o ważnych matematycznych prawdach, tak jak przed laty. Zawsze mieli o czym rozmawiać. Zawsze byli sobie bardzo bliscy. Mam ich cały czas przed oczami, gdy - w czasach jak pracowaliśmy wszyscy na Uniwersytecie - odwiedzałam ich w ich wspólnym pokoju na drugim piętrze Instytutu Matematyki i byłam świadkiem wielu ich wspólnych dociekań.
Życiorys Irka zamieszczony na stronach Instytutu Matematyki i Instytutu Informatyki podaje jego różne usiągnięcia. Poza tym Irek podjął się jeszce uczestnictwa w Radzie Gdańskiej Fundacji Oświatowej, która także pożegnała go nekrologiem. Obejmując funkcje publiczne przestałam być w tej Radzie. Członkiem Rady Fundacji był także profesor Robert Głębocki, z którym pracowaliśmy kiedyś na tym samym wydziale i który był również ministrem edukacji. Odszedł od nas mając trochę więcej lat. Irek godnie wypełnił miejsce w Radzie po nim pozostałe i także jak on był przedstawicielem Fundacji w Radzie Gdańskich Szkół Autonomicznych.
Na pogrzebie dowiedziałam się od pewnej nauczycielki, że ostatni swój wykład Irek wygłosił dla jej uczniów. Poza pracą naukową i zaangażowaniem na rzecz szkół i uczniów, Irek jeszcze miał pasję obserwowania i fotografowania ptaków, Był również świetnym mężem i ojcem. Także przyjacielem, z którym po prostu miło się spędzało czas.
Teraz nas opuścił. Może nasz smutek - przyjaciół, rodziny - mógłby być tu mniejszy, gdybyśmy wiedzieli na pewno, że tam teraz z Jasiem dalej dyskutują o nieodkrytych jeszcze twierdzeniach, o pytaniach, na które szukają nadal odpowiedzi... Cześć ich pamięci.
Poznałam go jako studenta ostatniego roku - ulubionego, bardzo dobrego ucznia mojego męża. Na uroczystości pogrzebowej wspomniano, że Jan Tryba i Adam Mysior to nauczyciele Irka, którzy także przedwcześnie od nas odeszli. Jaś opuścił nas, zabrany przez tę samą straszną chorobę co Irek, równie nagle i niespodziewanie, ale to już 20 lat temu. Na drodze do kościerskiego cmentarza spotkałam wielu, co ten czas pamiętali. Na zdjęciu - które wyszło strasznie smutno i szaro, które zrobiłam przed samym odjazdem - już opustoszałej.
Chcę wierzyć, że teraz Jaś razem z Irkiem przechadzają się po polach niebieskich dyskutując o ważnych matematycznych prawdach, tak jak przed laty. Zawsze mieli o czym rozmawiać. Zawsze byli sobie bardzo bliscy. Mam ich cały czas przed oczami, gdy - w czasach jak pracowaliśmy wszyscy na Uniwersytecie - odwiedzałam ich w ich wspólnym pokoju na drugim piętrze Instytutu Matematyki i byłam świadkiem wielu ich wspólnych dociekań.
Życiorys Irka zamieszczony na stronach Instytutu Matematyki i Instytutu Informatyki podaje jego różne usiągnięcia. Poza tym Irek podjął się jeszce uczestnictwa w Radzie Gdańskiej Fundacji Oświatowej, która także pożegnała go nekrologiem. Obejmując funkcje publiczne przestałam być w tej Radzie. Członkiem Rady Fundacji był także profesor Robert Głębocki, z którym pracowaliśmy kiedyś na tym samym wydziale i który był również ministrem edukacji. Odszedł od nas mając trochę więcej lat. Irek godnie wypełnił miejsce w Radzie po nim pozostałe i także jak on był przedstawicielem Fundacji w Radzie Gdańskich Szkół Autonomicznych.
Na pogrzebie dowiedziałam się od pewnej nauczycielki, że ostatni swój wykład Irek wygłosił dla jej uczniów. Poza pracą naukową i zaangażowaniem na rzecz szkół i uczniów, Irek jeszcze miał pasję obserwowania i fotografowania ptaków, Był również świetnym mężem i ojcem. Także przyjacielem, z którym po prostu miło się spędzało czas.
Teraz nas opuścił. Może nasz smutek - przyjaciół, rodziny - mógłby być tu mniejszy, gdybyśmy wiedzieli na pewno, że tam teraz z Jasiem dalej dyskutują o nieodkrytych jeszcze twierdzeniach, o pytaniach, na które szukają nadal odpowiedzi... Cześć ich pamięci.
4 lutego 2012
Osobiste, internetowe porządki
Zapraszam na nieco zmodernizowane strony http://www.hall.pl/ i http://katarzynahall.blogspot.com/. W ostatnim czasie zrobiłam tam pewne porządki. Cieszę się, że znalazłam czas na przemyślenie swojego sposobu komunikowania się. Staram się także odpowiadać na prywatne maile oraz wiadomości.
Strona http://www.hall.pl/ została przekształcona w oficjalną stronę dotyczącą mojej aktywności jako posłanki. Strona zawiera teraz relacje z tego, gdzie byłam, w czym uczestniczyłam. Będę tam umieszczać zdarzenia związane z moją aktywnością publiczną. Wszystko to relacjonowane od momentu zaprzysiężenia. Oprócz tego są podstawowe informacje biograficzne, informacje, jak się można ze mną skontaktować, umówić, spotkać oraz moje wypowiedzi medialne, linki do artykułów prasowych, możliwość przejścia do strony sejmowej, Twittera, Bloggera, Facebooka.
Blog prowadzony przeze mnie przy pomocy Bloggera pod adresem http://katarzynahall.blogspot.com/, zawiera wszystko to, co było na nim dotychczas - są tam moje wpisy, robione w miarę systematycznie już od ponad trzech lat - i został w pewien sposób uporządkowany. Każdemu z wpisów oprócz dotychczas występujących etykiet przypisałam przynajmniej jedną z czterech: AKTUALNOŚCI (oznacza, że wpis dotyczy tego co robiłam ostatnio), OSOBISTE (wpis jest związany z moim osobistym życiem i doświadczeniem), POMORSKIE (wpis dotyczy jakichś miejsc i spraw na Pomorzu), SYSTEMOWE (dotyczy moich poglądów dotyczących sytemu edukacji). W mojej ocenie będzie łatwiej w tej już dość sporej liczbie wpisów znaleźć to, co interesuje. Niektóre z wpisów mają oczywiście więcej niż jedną etykietę. Te cztery etykiety zamieściłam u góry strony, żeby podpowiedzieć od razu, że można sobie wybrać jeden z wątków. Oprócz tego oczywiście z boku nadal jest spis wszystkich etykiet oraz możliwość przenoszenia się do poszczególnych miesięcy, także możliwość przejścia do Twittera i Facebooka oraz oficjalnej strony.
Na Twitterze, Facebooku i Naszej Klasie zaczęłam być obecna od mniej niż roku. Na Twitterze śledzi mnie już ponad 1100 osób, na Facebooku mam 840 znajomych, zaś moja obecność na Naszej Klasie przyciągnęła dotychczas... 26 osób. Wydaje się, że czas żywego, codziennego interesowania się tym ostatnim portalem już minął i ci, którzy kiedyś tam założyli swoje konta, przestali już tam systematycznie zaglądać. Swoich 26 znajomych z Naszej Klasy zachęcam do przejawiania swojej aktywności również na Facebooku lub Twitterze (niektórzy zresztą to robią). Myślę, że tam głównie będę starać się być obecna. Twitter jest dla mnie przede wszystkim codzienną, specyficznie działającą prasówką. Facebook daje informacje o życiu wielu przyjaciół i także aktywności znajomych publicznych osób czy organizacji. Natomiast na Bloggerze od ponad trzech lat staram się przedstawiać swoje poglądy oraz opisywać doświadczenia mające dla mnie znaczenie. Ten “remanent” mojej aktywności internetowej to również konkluzja dotycząca zaprzestania aktywności na Naszej Klasie - po miesiącach aktywności na tych trzech wymienionych portalach porównanie zainteresowania nimi wypada zupełnie jednoznacznie i dla tego portalu druzgocąco.
Pewnie jeszcze nieraz będę coś porządkować, uaktualniać i zmieniać na tych stronach, gdzie jestem obecna w Internecie. Udostępniam tam linki do ciekawych artykułów, wpisów, informacji, komunikatów, podobających mi się wierszy i piosenek, zamieszczanych w Internecie przez różne osoby. Myślę, że - bez względu na ostateczne losy ACTA - będziemy mogli dalej to robić! Zapraszam do spotkań - i tych internetowych, i osobistych. Internet ułatwia także umówienie się na osobiste spotkanie...
Strona http://www.hall.pl/ została przekształcona w oficjalną stronę dotyczącą mojej aktywności jako posłanki. Strona zawiera teraz relacje z tego, gdzie byłam, w czym uczestniczyłam. Będę tam umieszczać zdarzenia związane z moją aktywnością publiczną. Wszystko to relacjonowane od momentu zaprzysiężenia. Oprócz tego są podstawowe informacje biograficzne, informacje, jak się można ze mną skontaktować, umówić, spotkać oraz moje wypowiedzi medialne, linki do artykułów prasowych, możliwość przejścia do strony sejmowej, Twittera, Bloggera, Facebooka.
Blog prowadzony przeze mnie przy pomocy Bloggera pod adresem http://katarzynahall.blogspot.com/, zawiera wszystko to, co było na nim dotychczas - są tam moje wpisy, robione w miarę systematycznie już od ponad trzech lat - i został w pewien sposób uporządkowany. Każdemu z wpisów oprócz dotychczas występujących etykiet przypisałam przynajmniej jedną z czterech: AKTUALNOŚCI (oznacza, że wpis dotyczy tego co robiłam ostatnio), OSOBISTE (wpis jest związany z moim osobistym życiem i doświadczeniem), POMORSKIE (wpis dotyczy jakichś miejsc i spraw na Pomorzu), SYSTEMOWE (dotyczy moich poglądów dotyczących sytemu edukacji). W mojej ocenie będzie łatwiej w tej już dość sporej liczbie wpisów znaleźć to, co interesuje. Niektóre z wpisów mają oczywiście więcej niż jedną etykietę. Te cztery etykiety zamieściłam u góry strony, żeby podpowiedzieć od razu, że można sobie wybrać jeden z wątków. Oprócz tego oczywiście z boku nadal jest spis wszystkich etykiet oraz możliwość przenoszenia się do poszczególnych miesięcy, także możliwość przejścia do Twittera i Facebooka oraz oficjalnej strony.
Na Twitterze, Facebooku i Naszej Klasie zaczęłam być obecna od mniej niż roku. Na Twitterze śledzi mnie już ponad 1100 osób, na Facebooku mam 840 znajomych, zaś moja obecność na Naszej Klasie przyciągnęła dotychczas... 26 osób. Wydaje się, że czas żywego, codziennego interesowania się tym ostatnim portalem już minął i ci, którzy kiedyś tam założyli swoje konta, przestali już tam systematycznie zaglądać. Swoich 26 znajomych z Naszej Klasy zachęcam do przejawiania swojej aktywności również na Facebooku lub Twitterze (niektórzy zresztą to robią). Myślę, że tam głównie będę starać się być obecna. Twitter jest dla mnie przede wszystkim codzienną, specyficznie działającą prasówką. Facebook daje informacje o życiu wielu przyjaciół i także aktywności znajomych publicznych osób czy organizacji. Natomiast na Bloggerze od ponad trzech lat staram się przedstawiać swoje poglądy oraz opisywać doświadczenia mające dla mnie znaczenie. Ten “remanent” mojej aktywności internetowej to również konkluzja dotycząca zaprzestania aktywności na Naszej Klasie - po miesiącach aktywności na tych trzech wymienionych portalach porównanie zainteresowania nimi wypada zupełnie jednoznacznie i dla tego portalu druzgocąco.
Pewnie jeszcze nieraz będę coś porządkować, uaktualniać i zmieniać na tych stronach, gdzie jestem obecna w Internecie. Udostępniam tam linki do ciekawych artykułów, wpisów, informacji, komunikatów, podobających mi się wierszy i piosenek, zamieszczanych w Internecie przez różne osoby. Myślę, że - bez względu na ostateczne losy ACTA - będziemy mogli dalej to robić! Zapraszam do spotkań - i tych internetowych, i osobistych. Internet ułatwia także umówienie się na osobiste spotkanie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)