28 grudnia 2010

Biblioteki raz jeszcze

Wczorajsza gazeta wznieciła znowu niepokoje w środowisku bibliotekarzy, pojawiające się już jakiś czas temu. Ponieważ dostaję od przedstawicieli tego środowiska listy, niżej zacytuję swoją odpowiedź na jeden z nich. Myślę, że wyprzedzi ona kolejne listy na ten sam temat.

...Bardzo mi przykro, że w gazecie ukazał się artykuł przypisujący mi intencje, których nie mam. Doceniam rolę nauczycieli-bibliotekarzy w szkołach. Na pewno powinni mieć oni prawo do awansu zawodowego, takiego jak wszyscy inni nauczyciele. Temat, który zdarzało mi się poruszać, to stworzenie możliwości aby lokalnie - tam gdzie może być taka potrzeba - stworzyć możliwość działania bibliotek szkolnych w wakacje, czyli uczynienia z bibliotek szkolnych (także ze świetlic), miejsc nie-feryjnych. Jak wiadomo wielu nauczycieli, z wielu placówek oświatowych (na przykład przedszkola, poradnie), funkcjonuje obecnie w rytmie nie-feryjnym i mają status nauczyciela (inaczej uregulowane prawo do urlopu). Ponieważ wcale nie wszędzie pewnie są takie potrzeby, mówiłam tu o możliwości lokalnej, a nie zmianie centralnej. Połączonej oczywiście z lokalnym systemem wynagradzania, motywowania itp. Chodziło mi o to, żeby w miejscach gdzie dzieci nie mają zafundowanych przez rodziców atrakcyjnych ferii czy wakacji, miały dostęp do książki i profesjonalnej opieki. Ten pomysł oczywiście wymaga gruntownych zmian w prawie i bez zmiany Karty Nauczyciela nie może wejść w życie. Dlatego szkoła - także biblioteka i świetlica szkolna - w bardzo wielu miejscach, gdzie mogłaby pełnić ważną rolę w wakacje (choćby przez część wakacji), musi być wtedy miejscem zamkniętym na cztery spusty. Pomimo tego, że to mogłoby być najlepsze miejsce na wakacje dla wielu dzieci mających trudną sytuację domową lub bardzo zapracowanych i nie mających dla nich dużo czasu rodziców. Przy okazji dające szansę na uczenie czytania dla przyjemności, a nie tylko dlatego, że zadano kolejną lekturę. Czyli na realizację misji Państwa - bibliotekarzy szkolnych - w szerszym zakresie...

24 grudnia 2010

Świątecznie

Życzę wszystkiego najlepszego na nadchodzące święta Bożego Narodzenia i cały Nowy Rok. Bardziej rozbudowana i oficjalna wersja życzeń jest oczywiście na stronie głównej MEN. Tam też zaraz pod spodem znajduje się informacja o nadaniu imienia Anny Radziwiłł największej sali konferencyjnej ministerstwa, w której potem – dwa dni temu, już po raz czwarty – osobiście składałam życzenia wszystkim pracownikom. Kolejny raz składano tam życzenia ale po raz pierwszy sala miała tę nową nazwę. Cieszę się bardzo z tego pomysłu, bo to ważne i godne upamiętnienie pani Anny. Niech pamięć o wielu bliskich, którzy już od nas odeszli będzie również z nami w te święta. Tak jak i wiele przepisów kulinarnych naszych nie żyjących już mam i babć. Rok temu dzieląc się na tej stronie świątecznymi smakami polecałam swój przepis na rybę po grecku. W tym roku przepis na sernik.

Polecam, bo to bardzo łatwo i szybko do zrobienia, na bazie serków homogenizowanych, bez żadnego spodu, wylewa się na wysmarowaną tłuszczem formę i piecze. Moje dzieci bardzo go lubią. Jeśli chcemy zrobić na dużej blasze, trzeba wziąć 1,5 proporcji. Serki najlepiej kupić nie słodzone, zwykłe (takie po 250 g), jeśli w sklepie oferują tylko waniliowe, także można użyć, ale wtedy warto dać trochę mniej cukru.

Sernik
4 jaja
1 szklanka cukru
3 łyżki stołowe płaskie mąki kartoflanej
4 serki homogenizowane (po 250 g)
1 łyżka mała proszku do pieczenia
½ kostki masła
rodzynki, ewentualnie skórka pomarańczowa

Żółtka utrzeć z cukrem, dodać masło serki, mąkę i proszek do pieczenia, na koniec dodać ubite białka i rodzynki, piec około godzinę, do lekkiego zrumienienia.


Po upieczeniu można polać czekoladową polewą (bez polewy także bardzo dobrze smakuje).

Polewa
½ kostki masła
2 duże łyżki kakao
1 łyżka mleka
½ szklanki cukru

Podgrzewamy wszystko w garnku, gotujemy chwilę razem, potem wylewamy na upieczony sernik i pozostawiamy do ostygnięcia.

Smacznego!

19 grudnia 2010

Jak doceniać nauczycieli?

Ostatnio w mediach pojawiła się znowu dyskusja o Karcie Nauczyciela. Chciałabym, żeby to był dokument z którym nauczyciele czują się dobrze i który daje możliwość jak najlepszego motywowania ich do wyróżniającej się pracy. Natomiast od czasu jak tu poinformowałam, że ruszyły prace Zespołu zajmującego się Kartą, bardzo niewiele się w tej sprawie zmieniło. Zespół spotyka się i próbuje dojść do porozumienia. Ja na to porozumienie czekam.

Często, również za pośrednictwem tej strony, dostaję listy od nauczycieli którzy chcieliby czuć się bardziej doceniani w swojej pracy, którzy martwią się o publiczny wizerunek swojego zawodu. Skarżą się na różne zapisy Karty nauczyciele i dyrektorzy szkół, samorządowcy i związkowcy. Dlatego proszę Zespół o dobre pomysły i szukanie zgody. Tymczasem łatwo się narzeka, zaś konstruktywnie proponuje trudno. Każdy, nawet drobny, pojawiający się na forum Zespołu pomysł jest gruntownie krytykowany. Ostatnio prosiłam o nie powtarzanie już uwag krytycznych, tylko jedynie proponowanie lepszych pomysłów. Zobaczymy co to przyniesie.

Tymczasem sposobem na zauważenie i docenienie pracy wyróżniających się szkół i nauczycieli jest akcja Szkoła Odkrywców Talentów. Ogłosiłam ją niedawno – w ramach Roku Odkrywania Talentów. Od początku roku szkolnego zapełniamy mapę Miejsc Odkrywania Talentów i trochę się już ich nazbierało. Teraz ruszyła mapa Szkół. Zachęcam wszystkich tych, którzy robią coś ciekawego, dodatkowego z uczniami, żeby wnioskowali o znalezienie się na tej mapie. Regulamin wymaga, żeby szkoła pokazała – opisała krótko w formularzu z naszej strony – efekty ponadprogramowej pracy z uczniami osiągane przez przynajmniej trzech nauczycieli.

Wierzę, że tablice Szkoła Odkrywców Talentów znajdą się w dużej liczbie szkół. Mamy już Szkoły z klasą, Szkoły bez przemocy, Szkoły promujące zdrowie, Szkoły przyjazne uczniom z dysleksją. Promujmy także pracę nauczycieli – odkrywców talentów. Szczególnie jestem zadowolona, że w akcję tę postanowił się zaangażować Super Express. Jakiś czas temu zaproszono mnie tam do redakcji na rozmowę w ramach akcji STOP DOPALACZOM. Wtedy właśnie przekonywałam, że najlepiej będziemy w szkołach przeciwdziałać uzależnieniom uczniów dbając o odkrywanie oraz rozwijanie ich pasji i zainteresowań, przedstawiając ciekawą ofertę ponadobowiązkową. Że warto pokazywać dobre przykłady pracy szkoły i dbających o rozwój swoich uczniów nauczycieli. Cieszę się, że przekonałam…

11 grudnia 2010

Przestawiajmy stoły w naszych szkołach!

Międzynarodowe badania dotyczące uczenia języków obcych najmłodszych uczniów pokazały, że polską szkołę wyróżnia to, że dzieci na ogół spędzają tam czas patrząc w plecy kolegi. Coraz lepiej uczymy języków obcych, posługiwania się nowymi technologiami (choć pewnie i w tych sprawach mamy w niektórych szkołach trochę do nadrobienia), ale najtrudniej jest zmienić postawy rodziców i nauczycieli, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Przede wszystkim panuje przeświadczenie, ze szkoła jest miejscem, w którym mamy siedzieć cicho, patrzeć przed siebie (w nauczyciela, tablicę, a przy okazji w plecy kolegi) i słuchać. Przekaz odbywa się w jedną stronę, a uczeń jedynie od czasu do czasu powinien na piśmie lub ustnie odtworzyć to, co wcześniej usłyszał.

Tymczasem rozstawienie stolików wokół klasy, tak aby wszyscy – nauczyciel i uczniowie – widzieli swoje twarze, mogli dyskutować, wymieniać poglądy, słuchać siebie nawzajem, może uczyć – zamiast chowania się za plecy kolegi – wiary w siebie, przebojowości, otwartości, śmiałości w przedstawianiu swoich racji. Wprowadzenie do młodszych klas dywanika, czy posadzenie uczniów grupami przy kilku stołach może także pomóc uczyć współpracy, swobodnej aktywności, umiejętności pomagania sobie nawzajem.

Spróbujmy kształcić ludzi śmiałych, pewnych siebie, umiejących przewodzić i współdziałać, zamiast tylko cichych, grzecznych i posłusznych. W przedszkolu uczymy poprzez zabawę i w sposób aktywny, dzieci przejawiają tam mnóstwo ciekawości świata i objawiają rozmaite uzdolnienia. Często już początkowe klasy tę naturalną ciekawość i kreatywność jakoś tłumią. Zaś w wieku gimnazjalnym tych postrzeganych w międzynarodowych badaniach jako najzdolniejszych, dobrze odpowiadających na polecenia wymagające bardziej złożonych rozumowań, mamy zdecydowanie mniej niż w wielu innych krajach.

Warto zając się przestawianiem stołów w polskich szkołach. Może będzie to symboliczny początek trochę innego podejścia do zadań szkoły, pod warunkiem że do takiej aktywnej rozdyskutowanej klasy nie wpadnie zaraz dyrektor lub inna ważna osoba z zarzutami wobec nauczyciela o bałagan na lekcji. Trochę takiego twórczego bałaganu jest nam bardzo potrzebne. A na klasówkę przestawimy stoły z powrotem. Zadania wymagające innowacyjnego, kreatywnego myślenia z pewnością będą na niej rozwiązane lepiej. Poznając rezultaty kolejnych klasówek będziemy rozsuwać stoły z powrotem z coraz większym przekonaniem.