Dzisiaj większość uczniów odbiera świadectwa. Maturzyści poznają swoje maturalne wyniki. Szóstoklasiści zanoszą swoje świadectwa do gimnazjów, gimnazjaliści do liceów lub innych szkół ponadgimnazjalnych. Maturzyści wędrują na uczelnie. Szkoły analizują, w jakim miejscu plasuje je wynik egzaminacyjny tegorocznych absolwentów. Rodzice i dziadkowie chcą być dumni z wysokich ocen dzieci i wnuków.
Wielu uczniów pracuje cały rok bardzo wytężenie, aby spełniać te duże oczekiwania rodziny i nauczycieli. Poczucie sukcesu w postaci samych najwyższych wyników na świadectwach końcowych oraz egzaminacyjnych notują nieliczni. Czy uczenie się dla ocen i cudzych oczekiwań to ta satysfakcja, o którą w uczeniu się chodzi?
Po co właściwie warto się uczyć, czego warto się uczyć przede wszystkim? Jak patrzeć na swoje świadectwo, aby było ono powodem do dumy i satysfakcji, nawet, jeśli nasze wyniki są po prostu średnie, a nie maksymalne?
Jeśli jest jakiś przedmiot, którego uczyliśmy się dlatego, że nas coś w nim zainteresowało, jeśli nasze świadectwo wskazuje na jakiś nasz mocny punkt, to jest bardzo dobrze. To znaczy, że mamy już wskazówkę, co warto dalej w sobie rozwijać, jaki kierunek dalszego kształcenia możemy obrać. Szukajmy w sobie pasji, ciekawości świata, uczmy się przede wszystkim tego, co sprawia nam przyjemność. Same szóstki rzadko kiedy uczynią nas szczęśliwym człowiekiem w dorosłym życiu. Posiadanie jakiejś pasji, a potem zawodu, którego wykonywanie daje nam radość, to duża szansa na szczęśliwsze życie, na dużą część życia spędzaną w sposób satysfakcjonujący. Jedna dobra ocena, jeden mocny punkt czy ciekawe rozwiązane zadanie na egzaminie może też być powodem do dumy. Dajmy prawo do takiej radości i dumy naszym dzieciom i wnukom. Dobra edukacja to edukacja z dumą i radością, bez porównywania, napięć i presji. Dobrych wakacji po dobrej edukacji!