26 lipca 2019
Zmniejszanie szans edukacyjnych czyli trwałe skutki zawrócenia reformy gimnazjalnej
Cel polityki społecznej państwa, jakim było podnoszenie jakości edukacji poprzez zwiększanie szans edukacyjnych dzieci i młodzieży, odchodzi do przeszłości.
Powszechne gimnazjum było pomyślane jako miejsce zwiększania szans i rozbudzania aspiracji edukacyjnych. Dzieci z małych miejscowości trafiały do większych skupisk, uczyły się z rówieśnikami pochodzącymi z innych szkół podstawowych, w dobrze wyposażonych obiektach, zyskiwały wiarę w to, że poradzą sobie na etapie szkoły średniej z rywalizowaniem z wielkomiejskimi konkurentami. Były zdolne do śmiałego podjęcia decyzji o dalszej edukacji w wysoce konkurencyjnym liceum lub technikum w bardziej odległej miejscowości. Na pewno mniejsza część z uczniów kończących ośmioklasowe ciasne wiejskie podstawówki będzie tak odważna, jak wcześniej bywali ich rówieśnicy pochodzących z tych samych wsi, ale mający za sobą etap gimnazjalny w sąsiednim miasteczku.
Obecnie nie tylko o samą decyzję i śmiałość może być trudniej, ale przede wszystkim o faktyczny dostęp. Trzeba pamiętać, że szkoły średnie po wprowadzonych zmianach już na stałe obejmą rocznik więcej uczniów (licea będą zawierać cztery kolejne roczniki a nie trzy, zaś technika pięć roczników zamiast czterech). Do wielkomiejskiego konkurencyjnego liceum lub technikum kandydaci o dobrych wynikach z małych miejscowości mogą się zakwalifikować, ale podejmą naukę tylko wtedy, kiedy zyskają też miejsce w miejskim internacie lub bursie. Na ogół liczba tych miejsc internatowych w miastach nie wzrosła, czyli dostęp dla uczniów zamiejscowych został poważnie ograniczony. W dużych miastach już co roku miejsc dla zamiejscowych kandydatów będzie mniej niż kiedyś, w pierwszej kolejności będą przyjmowani kandydaci mieszkający na miejscu.
W tym roku, w wielkich miastach, po pierwszym efekcie paniki rekrutacyjnej, decyzjach samorządów zwiększenia liczebności klas oraz liczby tworzonych oddziałów, ucieczce w lęku przed zmianowością i brakiem kompetentnej kadry części zamożniejszych kandydatów do szkół niepublicznych oraz odprawieniu z kwitkiem większości zamiejscowych z powodu braku miejsc w bursach, swoich mieszkańców na ogół udało się jakoś "upchnąć". Upchnięcie to z pewnością będzie kosztem jakości oraz ze zmniejszeniem szans na dobre warunki edukacji także dla "średniaka" wielkomiejskiego.
Jednocześnie być może niejeden mały powiat o trudnej sytuacji demograficznej - małej liczbie lokalnej młodzieży mogącej aplikować do szkół średnich, ucieszył się z wzrastającej liczby kandydatów i lepszego wypełnienia swoich szkół. Jednak młodzi ludzie z mniejszych ośrodków, którzy chcieli aspirować do szkół w wielkich miastach: artystycznych, sportowych czy dających jakiś szczególny zawód lub profil kształcenia, którego nie można uzyskać w najbliższym miasteczku, pozostaną rozczarowani i pozbawieni możliwości, które wcześniej były dostępne.