9 lutego 2009

Jak dobrze być rozumianym…

Wierzę, że warto zmieniać polską edukację na lepsze i że można to robić szukając wokół tego społecznej zgody. Zarządzać zmianą dotykającą kilka milionów uczniów i parę setek tysięcy nauczycieli to duże wyzwanie. Chciałabym być dobrze rozumiana w tym co robię. Dlatego zdecydowałam się sama o tym pisać. Ale chcę tu także zwrócić uwagę na teksty innych osób, których autorzy to co robię szczególnie dobrze zrozumieli i przedstawili.

Po raz pierwszy nowej podstawie programowej okazała zrozumienie Ewa Wilk w artykule z Polityki nr 18 z 3 maja 2008 roku Dramat obowiązkowy. Zaczęła swój tekst: Możemy drzeć szaty nad lekturami, przywołując niczym zaklęcie sformułowanie „kod kulturowy”. I nie zaczynając nawet poważnej rozmowy o istocie współczesnej edukacji.

Marcin Król dla DZIENNIKA wysłuchał debaty sejmowej o edukacji i 18 września 2008 roku napisał tekst: Katarzyna Hall pokazała nową twarz.
Może wątpiący (łącznie ze mną) nie mieli racji i PO rzeczywiście przebudziła się ze snu i rozpocznie szeroką akcję reformatorską. Tak w każdym razie można by sądzić po wystąpieniu minister Katarzyny Hall otwierającym debatę sejmową na temat oświaty – napisał w DZIENNIKU Marcin Król.

Po raz pierwszy kompleksowo i rzetelnie przedstawił problem sześciolatka Jacek Żakowski w artykule zamieszczonym w Polityce nr 39 z 27 września 2008 roku: Sześć, siedem, pięć. Zauważył tam: Posłanie sześciolatków do szkoły to niezwykle rzadki przypadek reformy, na której wszyscy mogą zyskać, a nikt nie musi stracić. Już pięć lat temu wyglądało, że tak właśnie będzie. Ale wyszło jak zawsze. Dorośli dali plamę. Dzieci muszą dać radę.

Pewnie pojawiło się jeszcze trochę więcej tekstów reprezentujących bliski mi sposób myślenia o edukacji, jednak wymienione wyżej zapamiętałam szczególnie.