13 marca 2021

Bez dnia roboczego do namysłu

 Wczoraj, nie wiem o której godzinie, ale na pewno już po godzinach pracy dyrektorów szkół podstawowych, ukazał się oficjalny komunikat ministerstwa edukacji o rozporządzeniu czekającym na publikację w dzienniku ustaw. Na jego podstawie, dyrektorzy szkół podstawowych z czterech województw mają zarządzić, że od poniedziałku ma prawo przyjść do szkoły jedynie do 50% dzieci z klas I-III.

Trzeba je wykonać zarówno w szkole, która istnieje od niedawna i ma jedną grupę klasy początkowej liczącą 8 uczniów, jak i w takiej, w której sprawa dotyczy 12 oddziałów 25-osobowych. 

Wyzwaniem jest zarówno szybkie dotarcie z informacją do 300 rodzin, aby wiedziały, czy w poniedziałek mogą do szkoły przyprowadzić dziecko, jak i podjęcie decyzji, w jaki sposób, częściowo zdalnie, a częściowo bezpośrednio, zorganizować edukację 8 uczniów z jedną nauczycielką.

To, że ma być inaczej, przynajmniej w dwóch województwach, było zapowiedziane tydzień wcześniej. Tylko, że nie było rozporządzenia. Czy naprawdę nie można było go wydać chociaż dzień wcześniej, aby pracownicy szkoły w godzinach pracy mogli podejmować decyzje organizacyjne?

Dodatkowym elementem komplikującym zarządzanie taką sytuacją jest fakt, że osoby uczące w klasach I-III często także są rodzicami małych dzieci, których może dotknąć potrzeba siedzenia z tymi dziećmi w domu. Dyrektor musi ustalić, jakich pracowników ma do dyspozycji do pracy zdalnej, jakich do bezpośredniej, ustalić z pracownikami, które grupy jak mają pracować. I następnie zakomunikować to rodzicom. 

Rodzice mają prawo oświadczyć, że nie mają jak zorganizować opieki w domu nad dzieckiem zdalnie uczącym się i wtedy szkoła musi tę opiekę zapewnić. To kolejna komplikacja, wymagająca konkretnych rozwiązań organizacyjnych w szkole.

Bardzo wielu dyrektorów, nauczycieli, rodziców, ma teraz problem z zorganizowaniem swojej pracy i życia od poniedziałku. Naprawdę nie można było dać im chociaż dnia więcej do namysłu i wypracowania dobrych rozwiązań?