Strony
13 października 2011
Cztery lata w rządzie – powód do dumy
Jesteśmy w drodze do zbudowania szkoły atrakcyjnej i ciekawej, przeplatającej naukę z zabawą w szkole podstawowej, w gimnazjum i liceum proponującej uczniom współdziałanie, wybieranie tematów prac projektowych, wiele rodzajów zajęć i przedmiotów do wyboru, w szkołach zawodowych kształcenie w faktycznych warunkach przyszłego miejsca pracy. Miejsca do zabawy w każdej szkole podstawowej są tylko symbolem tej zmiany. Myślę, że tak samo potrzebny jest jeszcze program wyposażania gimnazjów i liceów w nowoczesne urządzenia i laboratoria do prowadzenia doświadczeń i obserwacji przyrodniczych. Ważne jest, żeby uczeń szedł do szkoły z przyjemnością, czuł, że odkrywane są jego talenty, że się rozwija, był nagradzany za robiony postęp. Nauczyciele przestali już być jedynym źródłem wiedzy, powinni raczej stawać się mądrymi przewodnikami po świecie wiedzy i dbać o czynienie nauki ciekawą, stymulującą w rozwoju. Cieszę się z tego, że po czterech latach rządząca koalicja została pozytywnie oceniona przez wyborców.
W trakcie kampanii wyborczej miałam okazję docenić pracę parlamentarzystów, których często długoletnie więzi ze swoimi wyborcami są nie do przecenienia. Zaproszenie do kandydowania otrzymałam dość późno. Dopiero w ostatnich tygodniach kadencji trochę więcej czasu przeznaczyłam na kontakty z potencjalnymi wyborcami, przyjmując różne zaproszenia z okręgu wyborczego. Zaś przez ostatnie lata większość czasu spędzałam w Warszawie, zajmując się wieloma trudnymi sprawami. Żadnego porównania z pracą tych, którzy od lat są nastawieni na budowanie więzi z wyborcami. Kolejne lata na pewno postaram się spędzić bliżej mieszkańców Pomorza, którym serdecznie dziękuję za zaufanie. Wiem jednak, że kontynuowanie tego, co zostało przygotowane w edukacji ma głęboki sens. Moja wiedza i doświadczenie jest nadal do dyspozycji, również w parlamencie.
Nasza czteroletnia praca przyniesie efekty dopiero po latach. Jak zmiany w edukacji są postrzegane i oceniane przez obywateli, zależy także od tego, jak pracują lokalne samorządy, które są ważnym partnerem rządu w realizowaniu zadań oświatowych. Na przykład ustalanie wysokości opłat za przedszkola czy wdrażanie obniżania wieku szkolnego można zaplanować i prowadzić spokojnie, bez społecznych niepokojów. Jednym samorządom się to bardzo dobrze udaje, innym nie. Bezpośrednio znam wiele, i pozytywnych, i negatywnych przykładów. Klucz do sprostania wyzwaniom edukacyjnym znajduje się właśnie w samorządzie. Trzeba przeprowadzić zmiany prawne pomagające samorządom i szkołom lepiej realizować różne swoje zadania. Założenia bardziej efektywnego systemu wspomagania szkół oraz oceny pracy szkół są przygotowane. Badania monitorujące wprowadzane zmiany oraz analizujące czas pracy i zadania nauczycieli są prowadzone. Na pewno w oparciu efekty tego monitorowania, o fakty i dane, potrzebne będą jeszcze pewne korekty prawa oświatowego. Kierunek unowocześniania polskiej szkoły jednak został przyjęty i – pewnie jeszcze z tymi potrzebnymi korektami po drodze, krok po kroku – ten plan będzie można przez kolejną kadencję kontynuować. Wiem, że bywało trudno, że w trosce o dzieci szczególnie uważnego monitorowania i korygowania wymagają jeszcze warunki obniżania wieku szkolnego w poszczególnych gminach. Jestem jednak pewna, że jeśli kierunek zmian zostanie utrzymany, to po latach absolwenci polskich szkół będą lepiej przygotowani do pracy i do studiowania. Będziemy także w każdym dziecku wcześniej odkrywać i dobrze rozwijać jego talenty. Dziękuję wszystkim, którzy mi w mojej pracy przez cztery lata pomagali.
7 października 2011
Edukacja z pasją
Super Belfer i Super Szkoła to akcje prowadzone w Elblągu od kilku lat przez Dziennik Elbląski. Uczniowie, absolwenci, rodzice głosują na swoje ukochane szkoły i nauczycieli wysyłając sms-y lub kupony zamieszczane w gazecie. Wygrywają te szkoły i nauczyciele z pasją, którzy cieszą się miłością i zaufaniem całych szkolnych społeczności. Cieszę się, że na zaproszenie posła Sławomira Rybickiego i organizatorów plebiscytu zobaczyłam z bliska galę podsumowującą tegoroczne wyniki. Była widoczna autentyczna radość i duma z uzyskanych miejsc (pierwsze dziesiątki w obu kategoriach prezentowano zgromadzonym reprezentacjom uczniów i nauczycielom). Pomysł jest na pewno wart upowszechniania i polecania innym lokalnym mediom.
Szerokiego upowszechniania doświadcza pochodzący z Gdańska projekt Polska Akademia Dzieci. Dziś uczestniczyłam w jego tegorocznej inauguracji na Politechnice Gdańskiej. Zaczął swój byt na Uniwersytecie Gdańskim, a teraz jest realizowany przez 4 pomorskie uczelnie. Dociera także w inne rejony Polski, nawet do Małopolski, między innymi na Uniwersytet Jagielloński! Mam nadzieję, że w przyszłości do dobrego tonu będzie należało organizowanie wykładów prowadzonych i słuchanych przez dzieci na każdej polskiej uczelni.
Na upowszechnianie zasługuje także inaugurowany już po raz piąty projekt Akademia Gdańskich Lwiątek. Prowadzi go Fundacja Wspólnota Gdańska we współpracy z gdańskim samorządem. Dziś zaprezentowano nauczycielom, realizującym zadania projektu razem ze swoimi uczniami, wyniki samorządowej ewaluacji – jak jeszcze pomóc jego rozwojowi, co poprawić. Projekt polega na odwiedzaniu przez dzieci z klas I-III szkół podstawowych szeregu ważnych dla wiedzy o historii i kulturze regionu miejsc, i mógłby z powodzeniem być realizowany także w innych regionach. Myślę, że w Poznaniu zamiast Lwiątek mogłyby być Koziołki, we Wrocławiu może Krasnale, a w Krakowie – Smoki. Każde miejsce ma jakieś ważne symbole lokalnej tożsamości. Gdańskie Lwiątka to na pewno projekt dający dzieciom bardzo wiele. Jednak sam pomysł Fundacji bez wsparcia samorządu, nauczycieli i rodziców – z pasją do edukacji regionalnej dzieci – z pewnością by się nie powiódł.
Wierzę, że Rok Szkoły z Pasją pokaże nam i wyróżni cały szereg takich godnych upowszechniania pomysłów i projektów.
5 października 2011
Materiały wyborcze
4 października 2011
O sześciolatku raz jeszcze
Dziękuję wszystkim rodzicom, którzy w ostatnich dniach pisali do mnie i rozmawiali ze mną o różnych trudnych sytuacjach, jakie napotykali w szkołach swoich dzieci. Mamy około 14 tysięcy szkół podstawowych. Wskazano mi przykłady słabych dyrektorów szkół i samorządów, które nie zaplanowały nawet powiększenia stanu bazy oświatowej pomimo kilkukrotnego wzrostu liczby mieszkańców w danym rejonie. Może statystycznie nie jest tych przykładów tak dużo – zdecydowana większość szkół radzi sobie z zadaniem obniżania wieku szkolnego dobrze – ale każde dziecko, któremu grożą złe warunki edukacji, zasługuje na uwagę.
Propozycja rządu, aby wydłużyć okres przejściowy o rok to pomysł na te trudne sytuacje. Szkołom i samorządom damy czas na lepsze przygotowanie się na przyjęcie młodszych uczniów m.in. poprzez skorzystanie z finansowej pomocy rządu. Z drugiej strony, w roku 2012 liczę na znacznie większy niż w tym roku odsetek 6-latków w szkołach podstawowych. Nie ma żadnego sensu na siłę opóźniać rozpoczynania nauki przez dzieci tam, gdzie wszystko zorganizowano i przygotowano dobrze. Jeśli są miejsca zabaw, krzesła i stoły dostosowane do wzrostu dzieci, prawidłowo zorganizowana opieka świetlicowa, to o resztę jestem spokojna. Polscy nauczyciele na ogół mają dobre kwalifikacje, umieją indywidualnie podchodzić do potrzeb dzieci i do tego mają wiele serca do najmłodszych uczniów. O nauczycielach nawet ci bardzo rozżaleni na różne trudne sytuacje rodzice na ogół piszą i mówią dobrze.
Jestem za przyznaniem rodzicom prawa do wnioskowania o odwołanie dyrektora szkoły w wypadkach, kiedy uważają, że bezpieczeństwo dzieci w szkole nie jest zapewnione. Każdy taki przypadek powinien być wnikliwie analizowany przez nadzór pedagogiczny i powinny być wyciągane odpowiednie konsekwencje. Gmina po gminie i szkoła po szkole w najbliższym czasie sprawdzimy stan szkół i zaproponujemy rozwiązania odpowiednie do sytuacji. Możemy udzielić wsparcia finansowego, pokazać dobre wzory, aktywizować rodziców, czy w ostateczności ukarać tych, którzy zaniedbali swoje podstawowe obowiązki. Niech obniżanie wieku szkolnego stanie się w końcu impulsem do uczynienia szkoły podstawowej lepiej troszczącą się o dzieci.
Zmiany dotyczą także moich wnuczek, mam je trzy, a najstarsza ma 5 lat. Uważam, że nowe programy są dostosowane do potrzeb dzieci (szkolne i przedszkolne), a zmiana jest dobra dla ich rozwoju. Jednak oczywiście trzeba dołożyć wielkich starań, żeby wszystko miało jak najsprawniejszy i bezpieczny dla dzieci przebieg.
Oto treść oficjalnego komunikatu ze strony MEN:
Informacje przychodzące od rodziców i samorządów pokazują, że większość szkół podstawowych w Polsce jest już przygotowanych na przyjęcie 6-latków. Są jednak szkoły niegotowe na tę cywilizacyjną zmianę. Aby umożliwić wszystkim samorządom dobre przygotowanie się, należy o rok wydłużyć okres, w którym to rodzice podejmują decyzję o rozpoczęciu edukacji szkolnej dzieci sześcioletnich. Taka propozycja zostanie przedstawiona nowemu Parlamentowi:
- Wszystkie sześciolatki podejmą naukę w szkole od września 2013 roku.
- Od września 2012 roku wszystkie pięciolatki, tak jak obecnie, będą korzystały z edukacji przedszkolnej.
- Od września 2012 roku każde dziecko sześcioletnie, które na podstawie decyzji rodziców nie pójdzie do I klasy, tak jak obecnie, będzie kontynuować edukację przedszkolną w sposób dostosowany do jego potrzeb rozwojowych.
Od września 2012 roku nastąpi z pewnością dalszy wzrost liczby sześciolatków rozpoczynających naukę w szkołach podstawowych. Podjęcie decyzji o zapisaniu dziecka do pierwszej klasy ułatwia rodzicom przekazana przez nauczyciela przedszkola informacja o poziomie przygotowania dziecka do edukacji szkolnej. Natomiast informacje o oferowanych warunkach nauki i opieki w szkole podstawowej rodzice uzyskują od samorządu gminnego i dyrektora szkoły podstawowej. Rodzice także mają prawo wpływać na przyjmowane w szkole rozwiązania organizacyjne dotyczące edukacji ich dzieci. Warto, aby zawczasu z tego prawa korzystali.
Proces wprowadzania obniżenia wieku obowiązku szkolnego powinien przebiegać jak najsprawniej. Dlatego nadzór pedagogiczny będzie monitorował współpracę władz samorządu gminnego z rodzicami dzieci i zachęcał do skorzystania z programów i środków rządowych przeznaczonych na wspomaganie tej zmiany.
2 października 2011
Akademicka przeszłość i przyszłość
Studiowałam w Instytucie Matematyki Uniwersytetu Gdańskiego w latach siedemdziesiątych, pracowałam tam w latach osiemdziesiątych. Obok był budynek Humanistyki i wokół ogródki działkowe, przez które nieraz, na skróty chodziło się z przystanku kolejki. Te dwa budynki wyglądają teraz jak Kopciuszki przy grupie nowoczesnych budowli, które przez ostatnie lata pojawiły się wokół. Jest nowoczesna biblioteka, Wydział Prawa i Wydział Nauk Społecznych. Teraz dojdzie jeszcze Neofilologia. Szczególnie się cieszę z tego, że w planach jest poza tym rozbudowa "mojego" budynku o nowoczesną Informatykę. Komputer, który pamiętam ze swoich studiów to cały pokój wypełniony wielkimi szafami, mało zachęcającymi do obcowania. Chodziłam też na zajęcia z Nowych Technik Nauczania. Urządzenia, z którymi wtedy mieliśmy do czynienia, mogłyby pewnie teraz wypełnić jakieś Muzeum Techniki. Choć zmienił się świat i technologie, pozostała pasja do nauczania, którą wtedy zaczęłam rozwijać, a raczej nie dałam się od niej odwieść. Pracując na Uniwersytecie, pasję do dobrego nauczania matematyki i badań dydaktycznych starałam się zaszczepiać studentom. Na wiosnę 89 roku zorganizowałam też całą grupę nauczycieli akademickich z kilku pomorskich uczelni, którzy wtedy opracowali wspólnie programy pierwszego niepublicznego liceum w regionie – tworzonego właśnie z perspektywy akademickiej – wymarzonego absolwenta. Swoją podstawówkę marzeń wówczas – właściwe jednocześnie – zaczęła tworzyć Maria Mendel – obecnie profesor i prorektor UG.
Uczestnicząc parę dni temu w uroczystości wmurowania aktu erekcyjnego pod nowy gmach Uniwersytetu Gdańskiego – nieopodal miejsca, gdzie sama kiedyś studiowałam i gdzie studiuje obecnie mój syn – wspominałam, jak kiedyś wyglądał stan bazy akademickiej i porównywałam z tym, jak przedstawia się to teraz. Niestety nie będę mogła wziąć udziału w inauguracji roku akademickiego na UG – odbywa się akurat w czasie, gdy jest Rada Ministrów. Tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Gdańskiego otrzyma tam prof. Maciej Żylicz, znany mi jeszcze ze swoich działań na Uniwersytecie w trudnych latach osiemdziesiątych, obecnie prezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Ogromnie go cenię i szczególnie żałuję, że nie będę mogła mu w tym dniu osobiście pogratulować.
Przy okazji uroczystości związanej z tą kolejną inwestycją dyskutowaliśmy ze znajomymi z UG o tym, czy nowe budynki na pewno będą wypełnione studentami za parę lat, bo procesy demograficzne są nieubłagane. Mam przekonanie, że właśnie ta nowoczesna baza przyciągnie studentów, pozwoli skutecznie konkurować z innymi uczelniami Polski Północnej. Za bardzo ważne dla tego celu uważam otwieranie się tych pięknych obiektów na dzieci i młodzież. W tym roku we wrześniu w Gdańsku odbywał się na Wydziale Prawa i Administracji nie tylko Gdański Salon Maturzystów, ale także otwarto się na gimnazjalistów, co okazało się wielkim sukcesem. Parę dni temu na Wydziale Nauk Społecznych znalazła swoje miejsce debata o wolontariacie organizowana przez Europejskie Centrum Solidarności i Regionalne Centrum Wolontariatu. Znane w regionie są również skierowane do młodzieży szkolnej działania Politechniki Gdańskiej, jak Projekt "Za rękę z Einsteinem", prowadzony od wielu lat i obejmujący tysiące gimnazjalistów z Pomorza. Szczególnie godny uwagi jest też projekt Polska Akademia Dzieci, w której biorą udział cztery pomorskie uczelnie. Rozbudzanie pasji i zainteresowań dzieci i młodzieży szkolnej to misja, którą szczególnie chciałabym zarekomendować uczelniom wyższym. Oby takich działań było jak najwięcej!