Strony
▼
22 kwietnia 2011
Dobrych świątecznych spotkań życzę
Życząc tu wszystkiego najlepszego chcę przypomnieć swój świąteczny wpis sprzed dwóch lat, w którym są przepisy na moje świąteczne mazurki. W tym roku także już je upiekłam. Rok temu - nietypowo - nie piekłam ich w domu, tylko spędzając święta u swojej najmłodszej wnuczki, którą wtedy odwiedzałam, bardzo niedługo po jej urodzeniu. W te nadchodzące święta odwiedzą mnie rano w niedzielę dwie starsze wnuczki, zaś tę najmłodszą tym razem odwiedza druga babcia, która już odebrała ode mnie przesyłkę z moimi mazurkami.
Trzech synów razem - i moje dwie synowe, i trzy wnuczki - przy świątecznym stole udało mi się ostatnio zgromadzić w Boże Narodzenie. Wielkanoc kolejny raz spędzę z dwoma synami - tym razem z najstarszym i najmłodszym. Najpewniej wszyscy razem będziemy się znowu spotykać dopiero w wakacje. Życzę wszystkim jak najwięcej udanych, dobrych, świątecznych spotkań rodzinnych.
7 kwietnia 2011
Rok od katastrofy smoleńskiej
W najbliższą niedzielę minie rok od katastrofy smoleńskiej. To temat, który będzie obecny w dyskusjach wielu Polaków, tak w mediach jak i w domach, w gronie rodziny i znajomych.
W kwietniu 2010 roku pisałam tu o tych, których śmierć odczułam wtedy najbardziej osobiście. Zamierzam uczestniczyć w rocznicowych uroczystościach w Gdańsku, gdyż tam oczekują na wsparcie i obecność przyjaciele, którzy przekazując program gdańskich uroczystości napisali: Bądźmy razem w tym tak trudnym dla nas czasie, na tyle, na ile każdy z nas może.
W zeszłym roku apelowałam do szkół o minutę ciszy i organizowanie w okresie żałoby narodowej spotkań z uczniami poświęconych tej tragedii. Dziękowałam tu potem nauczycielom, którzy stanęli na wysokości zadania i poprowadzili w szkołach różnego rodzaju zajęcia - w sposób odpowiadający lokalnej wrażliwości i tradycji - poświęcone tragedii smoleńskiej. Otrzymałam wtedy wiele sygnałów, jakie to było potrzebne.
Również w najbliższych dniach obchody rocznicowe mogą być kolejną okazją do rozmów z uczniami o samym wydarzeniu i jego znaczeniu dla życia społecznego i politycznego Polski. Stwarzają one szansę omówienia innych wydarzeń historycznych, które zdaniem uczniów wywarły największy wpływ na losy Polski i Polaków. Mogą też stać się podstawą do wyjątkowej lekcji kształtującej u uczniów obywatelskie zaangażowanie lub zwykłą ludzką wrażliwość. Pamiętam lampiony wypuszczone przez młodzież w niebo na placu Kobzdeja rok temu. To również była szczególna lekcja wrażliwości. Takie pomysły i gesty są czasem więcej warte niż słowa. W tym roku też przyjdę na plac Dariusza Kobzdeja popatrzeć na wzlatujące w niebo lampiony.
W kwietniu 2010 roku pisałam tu o tych, których śmierć odczułam wtedy najbardziej osobiście. Zamierzam uczestniczyć w rocznicowych uroczystościach w Gdańsku, gdyż tam oczekują na wsparcie i obecność przyjaciele, którzy przekazując program gdańskich uroczystości napisali: Bądźmy razem w tym tak trudnym dla nas czasie, na tyle, na ile każdy z nas może.
W zeszłym roku apelowałam do szkół o minutę ciszy i organizowanie w okresie żałoby narodowej spotkań z uczniami poświęconych tej tragedii. Dziękowałam tu potem nauczycielom, którzy stanęli na wysokości zadania i poprowadzili w szkołach różnego rodzaju zajęcia - w sposób odpowiadający lokalnej wrażliwości i tradycji - poświęcone tragedii smoleńskiej. Otrzymałam wtedy wiele sygnałów, jakie to było potrzebne.
Również w najbliższych dniach obchody rocznicowe mogą być kolejną okazją do rozmów z uczniami o samym wydarzeniu i jego znaczeniu dla życia społecznego i politycznego Polski. Stwarzają one szansę omówienia innych wydarzeń historycznych, które zdaniem uczniów wywarły największy wpływ na losy Polski i Polaków. Mogą też stać się podstawą do wyjątkowej lekcji kształtującej u uczniów obywatelskie zaangażowanie lub zwykłą ludzką wrażliwość. Pamiętam lampiony wypuszczone przez młodzież w niebo na placu Kobzdeja rok temu. To również była szczególna lekcja wrażliwości. Takie pomysły i gesty są czasem więcej warte niż słowa. W tym roku też przyjdę na plac Dariusza Kobzdeja popatrzeć na wzlatujące w niebo lampiony.
5 kwietnia 2011
Skończcie straszyć! (ciąg dalszy…)
Zamieszczam tu jeden z szeregu listów otrzymywanych przeze mnie ostatnio od nauczycieli-specjalistów. Pokazuje on, że straszenie dalej się odbywa i zatacza coraz szersze kręgi:
Szanowna Pani Minister,
Pracuję jako specjalista (pedagog-terapeuta) w Przedszkolu z oddziałami integracyjnymi. Wraz z moimi przyjaciółmi specjalistami jesteśmy zaniepokojeni, zmartwieni i sfrustrowani działaniami MEN. Należymy do ZNP, który poinformował nas, iż działania MEN zmierzają do usunięcia nauczycieli "nietablicowych" z Karty Nauczyciela. Działania takie mają się odbyć na wakacjach, kiedy to każdy nauczyciel jest na wakacjach. Gruntownie przeczytaliśmy wywiad z Panią na łamach Głosu Nauczycielskiego, w którym informuje Pani, iż specjaliści nadal będą nauczycielami i KN będzie ich obowiązywała, po czym słyszymy taką informację ze strony ZNP. Bardzo nas to niepokoi! Jesteśmy nauczycielami, prowadząc indywidualną terapię wspomagamy dziecko w realizacji podstawy programowej wychowania przedszkolnego! Boli nas to, iż MEN chce nas potraktować jak zwykłych pracowników, którym nie należy się status nauczyciela!!!
Odczuwamy realne obawy i nie rozumiemy takich ambiwalentnych działań i nieprawdziwych deklaracji, które jak nas informują Związki są bez pokrycia! Po co te deklaracje w Głosie Nauczycielskim!?! Czy możemy im wierzyć??!!!
Prosimy o odpowiedź!
Specjaliści, pracujący z dziećmi niepełnosprawnymi w przedszkolach integracyjnych!
Właśnie z takich listów do mnie ostatnio nadsyłanych wnoszę, że zaczęło się teraz straszenie odebraniem statusu nauczyciela specjalistom pracującym z dziećmi niepełnosprawnymi. Pisałam już, że nie chcę odebrać statusu nauczyciela nauczycielom pracującym w bibliotekach, świetlicach, pedagogom szkolnym. To samo dotyczy nauczycieli-specjalistów, których ciężką i bardzo potrzebną pracę naprawdę doceniam. W Głosie Nauczycielskim także już dementowałam przypisywane mi zamiary. Nie ma żadnego projektu w tej sprawie! Dlaczego traktują Państwo – moi korespondenci – różne rozsiewane plotki jako wiarygodniejsze niż informacje bezpośrednio ode mnie?
Do tego doszło informowanie, że zmiana dokona się w czasie najbliższych wakacji! Projekt ewentualnych zmian ustawowych w ogóle musiałby się pojawić i do tego już przejść cały proces konsultacji i uzgodnień. Projekty przygotowywane obecnie przez MEN, będące na różnych etapach prac legislacyjnych, to ustawa o systemie informacji oświatowej i ustawa o zmianie ustawy o systemie oświaty, które w ogóle nie zajmują się tym tematem.
Owszem, trwa dyskusja o Karcie Nauczyciela, w trakcie której padają różne pomysły. Ale od dyskusji daleka droga do konkretnych projektów. Planowane są badania dotyczące czasu pracy nauczycieli, inne analizy, ekspertyzy. Ale bez względu na efekty tych analiz, badań i dyskusji, uważam, że wszyscy ci, którzy są obecnie nauczycielami pracującym na różnych stanowiskach w przedszkolach, szkołach i innych placówkach oświatowych powinni zachować swój status! Bardzo ważnym celem jest indywidualne podchodzenie do potrzeb uczniów, a zatem także coraz lepsza opieka oraz lepszy dostęp do specjalistów mogących odpowiednio do potrzeb pomagać dzieciom. Są i będą potrzebni doświadczeni i sprawdzeni pedagodzy. Do tego, zgodnie z ostatnio wchodzącymi w życie rozwiązaniami dotyczącymi pomocy psychologiczno-pedagogicznej, będzie ich potrzebnych coraz więcej.
Szanowna Pani Minister,
Pracuję jako specjalista (pedagog-terapeuta) w Przedszkolu z oddziałami integracyjnymi. Wraz z moimi przyjaciółmi specjalistami jesteśmy zaniepokojeni, zmartwieni i sfrustrowani działaniami MEN. Należymy do ZNP, który poinformował nas, iż działania MEN zmierzają do usunięcia nauczycieli "nietablicowych" z Karty Nauczyciela. Działania takie mają się odbyć na wakacjach, kiedy to każdy nauczyciel jest na wakacjach. Gruntownie przeczytaliśmy wywiad z Panią na łamach Głosu Nauczycielskiego, w którym informuje Pani, iż specjaliści nadal będą nauczycielami i KN będzie ich obowiązywała, po czym słyszymy taką informację ze strony ZNP. Bardzo nas to niepokoi! Jesteśmy nauczycielami, prowadząc indywidualną terapię wspomagamy dziecko w realizacji podstawy programowej wychowania przedszkolnego! Boli nas to, iż MEN chce nas potraktować jak zwykłych pracowników, którym nie należy się status nauczyciela!!!
Odczuwamy realne obawy i nie rozumiemy takich ambiwalentnych działań i nieprawdziwych deklaracji, które jak nas informują Związki są bez pokrycia! Po co te deklaracje w Głosie Nauczycielskim!?! Czy możemy im wierzyć??!!!
Prosimy o odpowiedź!
Specjaliści, pracujący z dziećmi niepełnosprawnymi w przedszkolach integracyjnych!
Właśnie z takich listów do mnie ostatnio nadsyłanych wnoszę, że zaczęło się teraz straszenie odebraniem statusu nauczyciela specjalistom pracującym z dziećmi niepełnosprawnymi. Pisałam już, że nie chcę odebrać statusu nauczyciela nauczycielom pracującym w bibliotekach, świetlicach, pedagogom szkolnym. To samo dotyczy nauczycieli-specjalistów, których ciężką i bardzo potrzebną pracę naprawdę doceniam. W Głosie Nauczycielskim także już dementowałam przypisywane mi zamiary. Nie ma żadnego projektu w tej sprawie! Dlaczego traktują Państwo – moi korespondenci – różne rozsiewane plotki jako wiarygodniejsze niż informacje bezpośrednio ode mnie?
Do tego doszło informowanie, że zmiana dokona się w czasie najbliższych wakacji! Projekt ewentualnych zmian ustawowych w ogóle musiałby się pojawić i do tego już przejść cały proces konsultacji i uzgodnień. Projekty przygotowywane obecnie przez MEN, będące na różnych etapach prac legislacyjnych, to ustawa o systemie informacji oświatowej i ustawa o zmianie ustawy o systemie oświaty, które w ogóle nie zajmują się tym tematem.
Owszem, trwa dyskusja o Karcie Nauczyciela, w trakcie której padają różne pomysły. Ale od dyskusji daleka droga do konkretnych projektów. Planowane są badania dotyczące czasu pracy nauczycieli, inne analizy, ekspertyzy. Ale bez względu na efekty tych analiz, badań i dyskusji, uważam, że wszyscy ci, którzy są obecnie nauczycielami pracującym na różnych stanowiskach w przedszkolach, szkołach i innych placówkach oświatowych powinni zachować swój status! Bardzo ważnym celem jest indywidualne podchodzenie do potrzeb uczniów, a zatem także coraz lepsza opieka oraz lepszy dostęp do specjalistów mogących odpowiednio do potrzeb pomagać dzieciom. Są i będą potrzebni doświadczeni i sprawdzeni pedagodzy. Do tego, zgodnie z ostatnio wchodzącymi w życie rozwiązaniami dotyczącymi pomocy psychologiczno-pedagogicznej, będzie ich potrzebnych coraz więcej.
3 kwietnia 2011
Co jest najważniejsze?
Przez ostatnie dwa dni w gronie osób odpowiedzialnych za realizację projektów systemowych mających za zadanie wspierać zmiany w edukacji dyskutowaliśmy o tym, żeby współpraca pomiędzy nimi była jak najlepsza. Przy tym postanowiliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, co w tych zmianach jest dla nas najważniejsze.
Celem naszym jest jak najlepsza jakość edukacji i pomoc każdemu dziecku w jak najpełniejszym rozwinięciu swoich możliwości. W centrum naszej uwagi powinna być szkoła, w której to wszystko się dzieje. Jakość edukacji tworzona jest w szkole, która powinna być szkołą pozytywnego wyboru, atrakcyjną i podążającą za zmianami w świecie, a jednocześnie zapewniającą wszystkim uczniom rozwój na miarę ich potrzeb i możliwości.
I jeszcze: żeby trafiający do edukacji ją kończyli, wybierając miejsca edukacji jak najbardziej odpowiadające ich predyspozycjom, zapewniające dobre przygotowanie do kontynuowania nauki i podejmowania się zadań zawodowych, które zapewnią im radość dalszego rozwoju i realizowania swoich pasji. Zaś prawo oświatowe powinno poszerzać możliwości zarządzających edukacją, tworzenia i proponowania takich rozwiązań organizacyjnych, które będą jak najbardziej pomocne uczniom w rozwoju.
Warto od czasu do czasu spróbować jeszcze raz dobrze uświadomić sobie, jakie cele nam przyświecają – po co, dla kogo to wszystko robimy. Polecam także tym, którzy obecnie zaczynają się zmagać z wdrażaniem „po nowemu” zasad pomocy psychologiczno-pedagogicznej kilka uwag, które ukazały się ostatnio na stronie MEN. Na razie zmiany dotyczą przedszkoli, gimnazjów i edukacji specjalnej, a dopiero za rok także szkół podstawowych i ponadgimnazjalnych. Chodzi tu przede wszystkim o konieczność pogłębionej refleksji nad tym, czego naprawdę potrzebują nasi uczniowie i wychowankowie. Wiele szkół, mających nauczycieli, zapaleńców i entuzjastów dobrej edukacji, to robi od lat. Wówczas sięgajmy do rozwiązań, które już w szkołach są i tylko nazywajmy je „po nowemu”. Zmiana polega przede wszystkim na tym, że docelowo tak ma być wszędzie i wobec każdego ucznia potrzebującego pomocy w rozwoju.
Zachęcam tu również do przyjmowania takich form i sposobów realizacji nowych przepisów, aby wykorzystać i włączyć do podejmowanych działań już istniejące w szkole rozwiązania, a także życzę satysfakcji z efektów pomocy udzielanej uczniom.
Celem naszym jest jak najlepsza jakość edukacji i pomoc każdemu dziecku w jak najpełniejszym rozwinięciu swoich możliwości. W centrum naszej uwagi powinna być szkoła, w której to wszystko się dzieje. Jakość edukacji tworzona jest w szkole, która powinna być szkołą pozytywnego wyboru, atrakcyjną i podążającą za zmianami w świecie, a jednocześnie zapewniającą wszystkim uczniom rozwój na miarę ich potrzeb i możliwości.
I jeszcze: żeby trafiający do edukacji ją kończyli, wybierając miejsca edukacji jak najbardziej odpowiadające ich predyspozycjom, zapewniające dobre przygotowanie do kontynuowania nauki i podejmowania się zadań zawodowych, które zapewnią im radość dalszego rozwoju i realizowania swoich pasji. Zaś prawo oświatowe powinno poszerzać możliwości zarządzających edukacją, tworzenia i proponowania takich rozwiązań organizacyjnych, które będą jak najbardziej pomocne uczniom w rozwoju.
Warto od czasu do czasu spróbować jeszcze raz dobrze uświadomić sobie, jakie cele nam przyświecają – po co, dla kogo to wszystko robimy. Polecam także tym, którzy obecnie zaczynają się zmagać z wdrażaniem „po nowemu” zasad pomocy psychologiczno-pedagogicznej kilka uwag, które ukazały się ostatnio na stronie MEN. Na razie zmiany dotyczą przedszkoli, gimnazjów i edukacji specjalnej, a dopiero za rok także szkół podstawowych i ponadgimnazjalnych. Chodzi tu przede wszystkim o konieczność pogłębionej refleksji nad tym, czego naprawdę potrzebują nasi uczniowie i wychowankowie. Wiele szkół, mających nauczycieli, zapaleńców i entuzjastów dobrej edukacji, to robi od lat. Wówczas sięgajmy do rozwiązań, które już w szkołach są i tylko nazywajmy je „po nowemu”. Zmiana polega przede wszystkim na tym, że docelowo tak ma być wszędzie i wobec każdego ucznia potrzebującego pomocy w rozwoju.
Zachęcam tu również do przyjmowania takich form i sposobów realizacji nowych przepisów, aby wykorzystać i włączyć do podejmowanych działań już istniejące w szkole rozwiązania, a także życzę satysfakcji z efektów pomocy udzielanej uczniom.