Strony

19 grudnia 2021

Trudny los ostatnich maturzystów ponadgimnazjalnych

Drodzy Parlamentarzyści, apeluję o rozwiązanie prawne poprawiające trudną sytuację niektórych uczniów obecnych klas maturalnych.

Mogą zdarzyć się sytuacje, gdy z różnych przyczyn, losowych czy zdrowotnych, uczeń klasy maturalnej liceum ogólnokształcącego nie będzie w stanie uzyskać pozytywnego sklasyfikowania w bieżącym roku szkolnym. Danie wtedy możliwości nauczycielom zdecydowania o skierowaniu go do powtarzania klasy maturalnej w kolejnym roku szkolnym, może być dla ucznia rozwiązaniem zdecydowanie korzystniejszym niż cofanie go do rocznika mającego jeszcze dwa lata do matury, a taki jest obecny stan prawny.


W liceach mamy obecnie klasy trzecie ostatniego już rocznika absolwentów gimnazjum, które przygotowują się do matury, a także klasy trzecie rok młodszych uczniów po szkole podstawowej, którzy za rok będą w ponadpodstawowej maturalnej klasie czwartej.

Gdy trzy lata temu obecni maturzyści byli w klasie III gimnazjum, obowiązywało ich rozwiązanie prawne decydujące, że w razie braku pozytywnej klasyfikacji trafią do klasy VIII. Stworzono takie rozwiązanie, gdyż nie było ich jak “cofnąć” do rocznika niżej, który właśnie też szedł do liceum. Do tego samego dwa lata młodszego rocznika mieli też trafiać, gdy nie uzyskali promocji w kolejnych klasach liceum. Wydaje się, że rozwiązanie cofania niepromowanych aż o dwa lata z powodu tej zmiany strukturalnej i dość istotnej programowej, wpłynęło na naprawdę rzadkie stosowanie przez zespoły nauczycielskie decyzji o niepromowaniu w tym roczniku.

Dodatkowo trzeba zauważyć, że uczniowie z tego ostatniego gimnazjalnego rocznika mieli szczególnie trudną sytuację edukacyjną przez całe lata. Najpierw jeszcze w gimnazjach, które były w ostatnim roku swojego istnienia albo w likwidacji, albo w trakcie przekształceń, uczniowie doświadczali wielu perturbacji organizacyjnych i kadrowych. Następnie przez trzy lata licealnej edukacji doświadczyli najpierw pierwszego roku obecności w liceach jednocześnie czterech roczników zamiast jak wcześniej trzech, a następnie uczyli się przez dwa lata szkolne w sytuacji pandemicznej, mocno utrudniającej wszystkim uczniom normalne szkolne funkcjonowanie i przyswajanie wiedzy. Jasne jest, że co wrażliwsze jednostki znosiły to źle, a stoją obecnie przed maturalnym progiem.

Mamy teraz do czynienia z ocenianiem na pierwszy okres klasyfikacyjny w klasie maturalnej. Moje rozmowy i kontakty z kadrą kierowniczą wielu liceów wskazują, że w tym szczególnym roczniku mamy średnio około 20-30% uczniów, którzy są poważnie zagrożeni nieuzyskaniem świadectwa ukończenia szkoły czyli możliwości przystąpienia do matury lub mają bardzo małe szanse na pokonanie progu maturalnego z powodu trudnej sytuacji w rodzinie, poważnych kłopotów zdrowotnych lub depresji.

Ich ewentualne niedopuszczenie do matury to - zgodnie z prawem przyjętym przy wdrażaniu reformy w 2016 roku - cofnięcie ich do III klasy liceum po szkole podstawowej, do uczniów dwa lata młodszych i do konieczności realizowania z wszystkich licealnych przedmiotów programu zupełnie odmiennego.

Wydaje się, że ten “automat” cofający o dwa lata mógł mieć jakiś sens w klasach młodszych, natomiast cofanie uczniów klasy maturalnej do klasy, która ma przed sobą jeszcze dwa lata do matury, dużego sensu nie ma. Raczej dostarczy dodatkowych trudności uczniom, którzy i tak już mają bardzo trudną sytuację.

Trzeba zwrócić uwagę, że lista przedmiotów obowiązkowych w klasie maturalnej, zarówno idącej według programów ponadgimnazjalnych, jak i ponadpodstawowych, jest istotnie krótsza niż rok wcześniej - w klasach mających dwa lata do matury. Pozwala uczniom skupić się głównie na przedmiotach dla nich maturalnych, także na porządkowaniu i powtarzaniu wiedzy do matury.

Potrzebne jest rozwiązanie prawne umożliwiające uczniom z obecnego rocznika maturalnego - ponadgimnazjalnego, w wypadku nieuzyskania pozytywnego świadectwa trafiać do klasy maturalnej - czwartej, ponadpodstawowej. Co prawda trafią w nieco inne programy nauczania, ale choćby z uwagi na trochę krótszą listę przedmiotów obowiązkowych, da im to większe szanse sprostania wymaganiom programowym, pozytywnego ukończenia edukacji w klasie maturalnej i jednak przygotowania się do matury.

Z uwagi na różnice programowe nadal korzystniejszym rozwiązaniem dla uczniów z rocznika, o którym mowa, jest uzyskanie pozytywnej klasyfikacji w swojej klasie maturalnej ponadgimnazjalnej i jeśli nie powiedzie się im na maturze, ewentualne poprawianie matury za rok czy dwa, według wymagań dla uczniów ponadgimnazjalnych. Jednak, gdy z jakichś istotnych przyczyn uczeń nie będzie w stanie wykazać się szkolnymi postępami w najbliższym półroczu, niech będzie stworzona możliwość trafienia przez niego kolejny raz do klasy maturalnej. Analogiczna sytuacja wystąpi za rok w technikach, gdyż tam wtedy w klasie maturalnej będą ostatni absolwenci gimnazjów.

Zwracam uwagę, że potrzebny jest tu tryb pilny, gdyż końcowa klasyfikacja rocznika maturalnego następuje już w kwietniu. Niżej przedstawiam propozycję krótkiej poprawki ustawowej zmieniającej obecny stan prawny i serdecznie proszę o pracę nad taką poprawką ponad politycznymi podziałami, w interesie młodzieży będącej w trudnym położeniu.

W Ustawie z dnia 14 grudnia 2016 r. Przepisy wprowadzające ustawę - Prawo oświatowe

Art. 150 pkt 3. otrzymuje brzmienie:
3. Uczeń klasy III dotychczasowego trzyletniego liceum ogólnokształcącego, który w roku szkolnym 2021/2022 nie ukończył tej szkoły, z dniem 1 września 2022 r. staje się uczniem klasy IV czteroletniego liceum ogólnokształcącego.

Art. 156 pkt 4. otrzymuje brzmienie:
4. Uczeń klasy IV dotychczasowego czteroletniego technikum, który w roku szkolnym 2022/2023 nie ukończył tej szkoły, z dniem 1 września 2023 r. staje się uczniem klasy V pięcioletniego technikum.


22 września 2021

Powrót do przeszłości. Cała wstecz. Uwolnić szkołę.

Trzy istotne dla mnie wypowiedzi, w trzech różnych mediach, które ukazały się w ostatnim czasie. Polecam uwadze.


Rozmowa z Piotrem Skurą w Głosie Nauczycielskim nr 37 z 15 września 2021 r. - link do wydania elektronicznego numeru Głosu.






Rozmowa z Aleksandrą Pawlicką i Aleksandrem Hallem w Newsweeku nr 37 z 13 września 2021 r. - link do tekstu na stronie Newsweeka.






Tekst w dziale Opinie Rzeczpospolitej z 10 września 2021 r. - pełna wersja dostępna pod tym linkiem.






8 września 2021

Znamy się już 50 lat



Zaplanowaliśmy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem klasową 3-dniową wycieczkę na Podlasie, aby wspólnie powspominać w 45-lecie naszej matury. Miało to być w maju 2020 roku. Odwołaliśmy ją. Nie dało się planować w tym okresie podróżowania. Szczególnie, gdy ma się sporo lat i trochę chorób, lepiej było siedzieć w domu. Złożyliśmy sobie tylko mailowo życzenia świąteczne i niestety tuż po świętach dzieliliśmy się jeszcze wiadomością o śmierci w Wielkanoc naszej klasowej koleżanki. 

Ta nasza klasowa wycieczka w końcu doszła do skutku na początku września 2021 roku, choć na jej szczegółowy plan wpłynęły znowu czynniki zewnętrzne - ograniczenia możliwości przemieszczania się w rejonie przygranicznym z Białorusią. Całe szczęście, że zarezerwowany hotel znalazł się poza tą "zakazaną" strefą… Ci, którzy wzięli w niej udział, a było nas całkiem sporo - ponad połowa żyjącego składu klasy, postanowili o organizowaniu podobnej wycieczki, w inny region Polski, za rok i o podjęciu działań mobilizujących do dołączenia się nieobecnych. Myśl przewodnia naszego wyjazdu była taka, że znamy się już 50 lat. Uznaliśmy, że warto spotykać się częściej niż dotychczas.

Spotykamy się regularnie co parę lat. Ktoś coś rezerwuje, zawiadamia i większość stara się brać udział. Dopracowaliśmy się nawet porządnej bazy adresów mailowych. Gdy byłam ministrem, też przyjechałam. Wtedy szczególnie czułam, że muszę być. Dawniej dominowały wspomnienia imprez z młodości. Obecnie niestety zdrowie już u wielu z nas szwankuje i rozmawiamy też o lekarzach, których sobie można polecić…  Jako klasa spotkaliśmy się dość licznie, gdy wspólnie świętowaliśmy 60-te urodziny większości z nas. Zupełnie niedawno, w dużo mniejszym składzie, spotkaliśmy się po oficjalnym jubileuszu 70-lecia naszej szkoły – VIII LO w Gdańsku.

Jest w tych spotkaniach coś ważnego. Jesteśmy dla siebie osobami bardzo bliskimi, choć obecnie każdy ma swoje osobne życie, środowisko. Tylko z bardzo nielicznymi, czasem, poza tymi naszymi spotkaniami, przecinały mi się jakieś drogi. Jesteśmy już w takim wieku, kiedy wspólne spotkania nie dostarczają napięć, a jedynie cieszą.

Pierwsze spotkania po paru latach po studiach były chyba bardziej stresujące, towarzyszyły im porównania: kto gdzie pracuje, do czego doszedł, jak mu się prywatnie układa, czy dobrze wygląda, jak się prezentuje.

Dziś, gdy jesteśmy już 60+, wiemy, że wiele więcej niż mamy już nie osiągniemy, może bardziej posiwiejemy, kolejne choroby dopadną nas lub naszych najbliższych, może urodzą się kolejne wymagające naszej opieki wnuki lub trzeba będzie zająć się w pełnym wymiarze chorującymi rodzicami czy współmałżonkami. Krzepiące jest, że w swoim towarzystwie nie musimy udawać, że mamy mniej lat niż mamy, że jesteśmy sprawniejsi niż jesteśmy. A patrząc na siebie widzimy dalej tych chłopców i dziewczęta z naszej młodości, wspominamy nasze stare marzenia, dyskusje i przyjaźnie.

Tym także może być szkoła. Dobrym wspomnieniem. Zacierają się w pamięci jakieś stare krzywdy czy konflikty. Nikt nie pamięta już, jak przeładowane i niemądrze skonstruowane były programy niektórych przedmiotów. Nawet niektórych naszych niezbyt sprawnych nauczycieli wspominamy z pewnym sentymentem. Pamiętamy, że byliśmy młodzi i wszystko było jeszcze przed nami.

16 maja 2021

Szkoła publiczna jest dla wszystkich

Jesteśmy i będziemy społeczeństwem złożonym z osób o różnych korzeniach, wyznających różne wartości, mających różne poglądy. Teraz w prawie każdej klasie szkolnej mamy dzieci rodziców będących wyborcami wszelkich ugrupowań obecnych na polskiej scenie politycznej. Konstytucja i prawo oświatowe nakazuje nam szanować światy wartości rodzin naszych uczniów.

Nierealne jest unikanie w szkole tematyki politycznej, gdy aktualnie dzieje się w życiu publicznym coś poruszającego, ważnego. W klasie może spotkać się dziecko zaangażowanego zwolennika Adriana Zandberga i dziecko entuzjasty poglądów Krzysztofa Bosaka (to tylko przykład pary polityków o skrajnie różnych poglądach, porównanie może dotyczyć też każdej innej pary różniących się programami i działaniami ugrupowań). Także razem w szkole może się znaleźć dziecko wojującego agnostyka i żarliwego katolika. Do ich nauczycieli należy dbanie o to, aby te dzieci z szacunkiem traktowały zarówno poglądy własnych rodziców jak i rodziców koleżanki czy kolegi zupełnie odmiennej opcji. Najpewniej młodsze dzieci będą mocno utożsamiać się z postawami własnych rodziców, starsze nastolatki mogą w okresie buntu dorastania zmienić swoje nastawienie na przeciwstawne. W każdej z takich sytuacji szkoła powinna dostarczyć im wsparcia. Szkoła musi uczyć krytycznego myślenia, bronienia swoich poglądów, ale też szanowania poglądów innych osób. Szkoła publiczna jest dla wszystkich i wszyscy rodzice, uczniowie, nauczyciele, którzy mają prawo być osobami o różnych poglądach i wartościach, powinni się w niej dobrze czuć. Polityczne narzucanie szkole konkretnych wyborów ideowych czy światopoglądowych na ogół źle się kończy, raczej powoduje bunt i kierowanie się młodzieży w odwrotną stronę.

Mam pełne przekonanie, że czym więcej wolności i samodzielności w swojej pracy ma nauczyciel i dyrektor szkoły, tym bardziej czuje się odpowiedzialny za efekty tej pracy i może proponować ciekawe i efektywne rozwiązania dydaktyczne i organizacyjne. Są dyrektorzy i zespoły nauczycielskie, którzy zawsze okażą się kreatywni, budują dobrą atmosferę, osiągają dobre efekty. Jednak w ostatnich czasach dużo się zdarzyło, aby doszło do pogorszenia tej atmosfery w bardzo wielu szkołach. Przede wszystkim na ogół rozbite zostały zespoły kadry gimnazjów, szkół, które z trudem przez 20 lat budowały swoją tożsamość i ofertę, dopracowały się wielu osiągnięć. Ich dyrektorzy pożegnali się ze swoimi stanowiskami, czasem zostali wicedyrektorami w sąsiednich podstawówkach, gdzie dołączono też część „ich” kadry nauczycielskiej. Inni szukali pracy w szkołach średnich. Przez szkoły przetoczyło się duże zamieszanie kadrowe, które odebrało nauczycielom poczucie bezpieczeństwa. Te złe nastroje doprowadziły w końcu do dużego strajku. Sposób zareagowania na ten strajk przez rządzących dopełnił rozgoryczenia. Niedługo potem pojawiła się pandemia, dezorganizująca wszystko i pogarszająca nastroje jeszcze bardziej.

Politycy niejednokrotnie mają tendencję do wyobrażania sobie, że wpisanie jakiegoś zagadnienia do listy przedmiotów szkolnych czy tematów koniecznie w szkole omawianych, rozwiąże ich problem. Spotkałam się na przykład z wnioskami o wprowadzenie w szkołach nowych przedmiotów: edukacji prawnej, edukacji energetycznej, edukacji finansowej, zdrowotnej, i jeszcze wielu innych. Nie ujmując nic wadze tych zagadnień, zrobienie z nich osobnego przedmiotu, zwiększającego jeszcze tygodniowy wymiar pracy każdego ucznia, nie pomoże w osiągnięciu wyobrażonych sobie przez polityków efektów edukacyjnych. To samo dotyczy zresztą także rozmnażania ponad miarę w celach patriotycznych listy wymaganych lektur i dat czy dalszego zwiększania liczby godzin historii. Czas efektywnej pracy ucznia i pojemność głów uczniowskich mają swoje ograniczenia. Po prostu szkoła tak nie działa, że przelewa się do głów uczniów wszystko to, co zapiszą politycy.

Szkoła działa dobrze, gdy da się szansę mądrym dyrektorom i nauczycielom kształtować program szkolny, dostosowywać go do zainteresowań, potrzeb i możliwości swoich uczniów, dbać o ich wszechstronny rozwój. Szkoła przyjazna i efektywna w każdych realiach prawnych jest możliwa, choć czasem szczególnie trudno o to zadbać.

27 marca 2021

Konkurs Nagradzamy inicjatywy po raz drugi. Jak poszło ośmiu grupom wyłonionym w zeszłym roku?

Właśnie rusza druga edycja konkursu Nagradzamy inicjatywy, który był ogłoszony po raz pierwszy w 2020 roku i spotkał się z dużym zainteresowaniem. Przekonaliśmy się, że coraz więcej ludzi wierzy w dobrą edukację i chce ją wdrażać.



Podjęliśmy wówczas decyzję, że udzielimy rocznego spersonalizowanego wsparcia aż ośmiu grupom inicjatywnym. Odpowiednie porozumienia o współpracy ze Stowarzyszeniem Dobra Edukacja zostały zaproponowane tym, którzy zostali wyłonieni w drodze naszego konkursu. Pandemia sprawiła, że nie wszystkie grupy były w stanie rozpocząć swoją aktywność i musieliśmy też polegać przede wszystkim na zdalnych kontaktach. Doświadczenia zebrane w ciągu pierwszego półrocza współpracy dostarczyły nam przemyśleń, jak najlepiej w przyszłości organizować takie wsparcie i wpłynęły też na zasady drugiej edycji konkursu.

Wśród ośmiu wyłonionych wtedy grup mamy:
  • dwie, które raczej na pewno zaczną od września realizować nasz Program Dobrej Edukacji;
  • dwie, które zmierzają w tym kierunku, ale być może przystąpią do tego rok później lub na razie w formie organizacji punktu edukacji domowej;
  • dwie, z którymi najprawdopodobniej zachowamy przyjazne relacje i jakieś formy współpracy, ale które pójdą inną, własną drogą, bez realizowania naszego Programu;
  • dwie, które nie podjęły współpracy, uzasadniając to zmianą swojej sytuacji zawodowej lub zdrowotnej.

Stowarzyszenie Dobra Edukacja działa od dziewięciu lat. Obecnie potencjał tworzą cztery szkoły średnie i siedem szkół podstawowych, w tym dwie szkoły prowadzone przez inne podmioty.

W wyniku konkursu Nagradzamy inicjatywy II chcemy w 2021 roku wyłonić kolejne grupy inicjatywne, które uzyskają całoroczne nieodpłatne wsparcie merytoryczne przy tworzeniu szkoły realizującej program edukacji spersonalizowanej. Zwycięskie grupy znajdą się na drodze do Dobrej Edukacji – zyskają bezpłatnie wsparcie mentorskie przez cały rok szkolny, możliwość spotkania w uzgodnionych terminach z liderami poszczególnych naszych Akademii Dobrej Edukacji i rozmów o praktycznych rozwiązaniach w nich stosowanych, pomoc w przygotowaniu dokumentów statutowych, aby prowadzić szkołę pracującą zgodnie z naszym Programem Dobrej Edukacji.

Z grupami, które się zgłoszą, przeprowadzimy zdalne rozmowy kwalifikacyjne. Więcej o warunkach konkursu Nagradzamy inicjatywy II można przeczytać tutaj. Aby wziąć udział, trzeba się zgłosić do 15 maja 2021 roku.

Na tym filmie można zobaczyć historię grupy, którą zaczęliśmy wspierać kilka lat temu:



13 marca 2021

Bez dnia roboczego do namysłu

 Wczoraj, nie wiem o której godzinie, ale na pewno już po godzinach pracy dyrektorów szkół podstawowych, ukazał się oficjalny komunikat ministerstwa edukacji o rozporządzeniu czekającym na publikację w dzienniku ustaw. Na jego podstawie, dyrektorzy szkół podstawowych z czterech województw mają zarządzić, że od poniedziałku ma prawo przyjść do szkoły jedynie do 50% dzieci z klas I-III.

Trzeba je wykonać zarówno w szkole, która istnieje od niedawna i ma jedną grupę klasy początkowej liczącą 8 uczniów, jak i w takiej, w której sprawa dotyczy 12 oddziałów 25-osobowych. 

Wyzwaniem jest zarówno szybkie dotarcie z informacją do 300 rodzin, aby wiedziały, czy w poniedziałek mogą do szkoły przyprowadzić dziecko, jak i podjęcie decyzji, w jaki sposób, częściowo zdalnie, a częściowo bezpośrednio, zorganizować edukację 8 uczniów z jedną nauczycielką.

To, że ma być inaczej, przynajmniej w dwóch województwach, było zapowiedziane tydzień wcześniej. Tylko, że nie było rozporządzenia. Czy naprawdę nie można było go wydać chociaż dzień wcześniej, aby pracownicy szkoły w godzinach pracy mogli podejmować decyzje organizacyjne?

Dodatkowym elementem komplikującym zarządzanie taką sytuacją jest fakt, że osoby uczące w klasach I-III często także są rodzicami małych dzieci, których może dotknąć potrzeba siedzenia z tymi dziećmi w domu. Dyrektor musi ustalić, jakich pracowników ma do dyspozycji do pracy zdalnej, jakich do bezpośredniej, ustalić z pracownikami, które grupy jak mają pracować. I następnie zakomunikować to rodzicom. 

Rodzice mają prawo oświadczyć, że nie mają jak zorganizować opieki w domu nad dzieckiem zdalnie uczącym się i wtedy szkoła musi tę opiekę zapewnić. To kolejna komplikacja, wymagająca konkretnych rozwiązań organizacyjnych w szkole.

Bardzo wielu dyrektorów, nauczycieli, rodziców, ma teraz problem z zorganizowaniem swojej pracy i życia od poniedziałku. Naprawdę nie można było dać im chociaż dnia więcej do namysłu i wypracowania dobrych rozwiązań?




4 lutego 2021

Różne szkoły dla różnych dzieci

Wraz ze zbliżającą się wiosną, wielu rodziców zastanawia się, jaką szkołę dla swojego dziecka wybrać. Bardzo intensywnie myślimy nad tym, gdy dziecko wyrasta już z przedszkola - przed nim zerówka lub pierwsza klasa, a także, gdy jest w końcowych klasach szkoły podstawowej - siódmej lub ósmej. Czasem myśl o zmianie dziecku miejsca edukacji przychodzi do nas także w innych momentach - na przykład w klasie czwartej czy piątej, ale zdarza się to nawet na rok przed maturą - wtedy, gdy wyraźnie dostrzegamy, że naszemu dziecku przydałoby się miejsce bardziej sprzyjające jego rozwojowi, podążające za jego potrzebami.

Dużym błędem może okazać się kierowanie rankingami, kierowanie na siłę dziecka do szkoły “najlepszej”. Trzeba pamiętać, że nie ma szkół dobrych czy złych tak w ogóle. Są tylko te dobre i złe dla konkretnego dziecka. Szkoła “najlepsza” dla wielu, dla naszego dziecka może okazać się najgorsza, przytłaczająca, zniechęcająca, obniżająca mu poczucie własnej wartości i możliwości rozwojowe.

Jeśli widzimy, że nasze dziecko męczy się lub nudzi w swojej szkole, czuje się tam źle, brakuje mu chęci i motywacji do pracy, szukajmy dla niego miejsca edukacji lepiej sprzyjającego jego rozwojowi. Zaś, gdy czujemy, że sytuacja naszego dziecka w szkole jest naprawdę zła, działajmy bezzwłocznie. Znajdźmy mu szybko bardziej odpowiednią dla niego szkołę. Dziecko może zacząć chodzić do innej szkoły od każdego dnia (także, gdy trwa zdalna edukacja…).



DOBRA SZKOŁA PODSTAWOWA

Gdy jestem proszona o radę w sprawie szkoły podstawowej, zaczynam na ogół od zapytania rodzica, czy przyjrzał się już szkole najbliższej, publicznej, rejonowej. Często może to być bardzo dobry wybór. Gdy dziecko zaczyna swoją drogę do samodzielności, bardzo szybko dużym atutem okazuje się możliwość samodzielnego docierania przez nie do szkoły w krótkim czasie, a także posiadania koleżanek i kolegów ze szkoły w bliskim sąsiedztwie. Wybór szkoły odległej skazuje i dziecko, i nas na wspólne długie codzienne dojazdy przez kolejne lata, zaś dziecku bardzo ogranicza możliwości sąsiedzkiej aktywności towarzyskiej i w ogóle usamodzielnianie się.

Bywa i tak, że z różnych źródeł znamy konkretne wady tej najbliższej szkoły. Słyszymy na przykład, że jest wielka, mało bezpieczna, mało przyjazna, nadmiernie rygorystyczna, mało dba o indywidualne potrzeby dzieci, zaś z własnych obserwacji i z przedszkola wiemy, że nasze dziecko najlepiej czuje się w małych grupach, jest bardzo wrażliwe czy też nieśmiałe, potrzebuje indywidualnego wsparcia, wzmacniania jego mocnych stron. Wtedy pozostaje poszukać trochę dalej. Na pewno mamy konkretne ograniczenia, co do czasu, jaki możemy przeznaczyć na codzienne dowożenie dziecka do szkoły, co do kierunku, który jest nam po drodze. Analizujmy szkoły w tej “naszej” okolicy. Musimy jakoś “przymierzyć” to, co wiemy o własnym dziecku i to co wiemy o szkołach, które rozważamy.

W dużych miastach poza tą najbliższą szkołą najczęściej mamy także duży wybór szkół niepublicznych, o różnych walorach. Trzeba je uważnie poznać. Nawet tak prozaiczne cechy, jak możliwość wyboru dań obiadowych czy oferowany czas opieki przed i po zajęciach obowiązkowych mogą nam ułatwić lub uprzykrzyć naszą rodzinną codzienność. Zaczynający swój kontakt ze szkolną edukacją rodzice najczęściej zwracają uwagę na bogate i kolorowe wyposażenie oraz bogatą ofertę dodatkową. Tymczasem doświadczeni, przyjaźnie nastawieni, serdeczni nauczyciele znaczą dużo więcej niż nowiutkie mebelki, zaś profesjonalna diagnoza potrzeb dziecka i podążanie za nimi mogą być dużo bardziej istotne niż oferta zajęć, z którymi naszemu dziecku być może wcale nie będzie “po drodze”. Warto zadać pytania o liczebność grup, dostępność psychologa czy logopedy, także innych specjalistów wspierających dzieci, sposób używania technologii - na ile kadra potrafi jej używać w sposób codzienny i naturalny, choćby do personalizowania wymagań, a także - co bardzo ważne - jak często dzieci przebywają na świeżym powietrzu i jak dużo wychodzą z murów szkolnych.

Czasem jednak mieszkamy w okolicy, w której ani dużego, ani dobrego wyboru szkoły dla naszego dziecka po prostu nie ma. Jakie wtedy mamy możliwości?

Pierwsza: stać się aktywnym rodzicem w rejonowej szkole, szukać sprzymierzeńców wśród kadry i innych rodziców w zmienianiu szkoły na lepszą, bardziej zgodną z potrzebami dzieci.

Druga: zabrać się za edukację domową dziecka samemu. Zapisujemy wtedy dziecko do szkoły, która ma za zadanie poinformować nas o obowiązujących w szkole: programie, wymaganiach, podręcznikach i zorganizować naszemu dziecku egzaminy pod koniec roku szkolnego - w uzgodnionych z nami terminach. Szkoła powinna być w tym samym województwie, nie musi być blisko (pojedziemy do niej pewnie kilka razy w roku), ale warto zapisać się do szkoły naprawdę przyjaznej edukacji domowej. Takich szkół trochę jest.

Trzecia możliwość: założyć szkołę naszych marzeń. Możliwa jest, prowadzona zgodnie z obowiązującym prawem, szkoła kameralna i bezpieczna, oferująca naprawdę indywidualne podejście, spersonalizowane, dostosowane do potrzeb ucznia wymagania programowe, dobrą pomoc psychologiczną. Na przygotowanie się do tego trzeba około roku i kilku społecznie zaangażowanych profesjonalnych osób. Gdy znajdziemy paru sprzymierzeńców, da się. Można zacząć od grupy edukacji domowej, którą potem przekształcimy w zarejestrowaną szkołę.


DOBRA SZKOŁA ŚREDNIA

Wybór szkoły średniej różni się od wyboru szkoły podstawowej pod kilkoma względami, choć niektóre powyższe rady pozostają aktualne.

Na tym etapie na pewno w dokonywanie wyboru szkoły warto już zaangażować dziecko. Będzie zaangażowane, to będzie miało lepsze wyniki (o ile trafi tam, gdzie chciało).

Odległość do szkoły średniej może być większa niż do podstawowej, ale trzeba zwrócić uwagę na dogodne możliwości dojazdu komunikacją publiczną (nastoletnie dziecko często woli docierać do szkoły samo, bez odwożenia przez rodzica) lub dostępność odpowiedniej bursy czy internatu przy szkole. Dla niektórych młodych ludzi ma duże znaczenie możliwie krótki czas dojazdu, żeby móc dłużej rano spać i to może być ważny aspekt dla ich komfortu psychicznego.

Cały czas aktualna jest rada o “przymierzaniu” dziecka do szkoły, zanim się zdecydujemy. Różne organizowane przez szkoły dni próbne czy dni otwarte mogą tu być pomocne, ale także zbieranie informacji od znających bezpośrednio aktualną atmosferę szkoły. Trzeba też pamiętać o braniu pod uwagę nie tylko liceów ogólnokształcących, ale też szkół dających konkretny zawód. Może się okazać, że dla naszego dziecka taki wybór jest lepszy, ciekawszy, bardziej wychodzący naprzeciw jego predyspozycjom.

Ważne może być posłuchanie wskazówek wynikających z diagnozy i obserwacji naszego dziecka przez kadrę jego obecnej szkoły podstawowej. Powinien być tam obecny i mieć z naszym dzieckiem kontakt: doradca zawodowy, psycholog lub pedagog szkolny, wreszcie wychowawca klasy czy ulubiony nauczyciel naszego dziecka. Oni często wiedzą już o potrzebach i predyspozycjach naszego dziecka dużo, widzą je od trochę innej strony niż my, pomogą urealnić nasze spojrzenie na jego potrzeby i możliwości.

Na tym etapie możliwa jest także edukacja domowa. Niektórzy uczniowie całkiem dobrze się w niej odnajdują. Potrzebna jest do tego duża samodzielność i wysoka motywacja, a także zapisanie się do szkoły otwartej na taką formę nauki, oferującej możliwość skorzystania z pomocy psychologiczno-pedagogicznej, konsultacji przedmiotowych oraz dostępu do polecanych materiałów edukacyjnych.

Samodzielne założenie szkoły średniej jest nieco trudniejsze i obarczone sporym ryzykiem, choć nie niemożliwe.

Pierwszy raz zabrałam się za to w specyficznym dość czasie, na wiosnę 1989 roku. Trafiłam na spotkanie, którego inicjatorzy wygłosili krótkie wprowadzenie, zwracając się do dość licznie zebranych z pytaniem, jakiego liceum by oczekiwali. Zostali zaskoczeni zupełnie rozbieżnymi zgłaszanymi z sali oczekiwaniami: od szkoły tylko dla dzieci wybitnie zdolnych aż do miejsca zdecydowanie opiekuńczego i terapeutycznego. Było widać, że nie wiedzą, co właściwie chcą zaproponować. Zgłosiłam się też do głosu. Powiedziałam wtedy: „potrzebne są różne szkoły dla różnych dzieci, to organizatorzy muszą przedstawić swoją wizję szkoły, jest jasne, że nie wszystkim ona będzie odpowiadać, przyjdą inni, aby wyjść naprzeciw kolejnym oczekiwaniom”. Tak wyszło, że prowadziłam już potem wszystkie następne spotkania poświęcone tworzeniu koncepcji tego liceum.

Od tego czasu minęło 30 lat. Ale dzieci nadal mają bardzo różne potrzeby i mogą teraz korzystać z różnie zorganizowanej edukacji.