Każdy przedmiot rządzi się innymi prawami, niektóre mają treści podzielone na lata, inne na różnego rodzaju niezdefiniowane etapy. Brakuje jakiekolwiek wspólnej struktury i formy, ustalonej dla budowy dokumentu z przedmiotu. Nie wiadomo, jakie funkcje dokument podstawa programowa ma spełnić, pojawiają się w tekście nawet sformułowania, że jakaś część jest kierowana głównie do wydawców…
Brak jest spójności pojęć z dokumentu z prawnymi definicjami programu, podręcznika - czy mają one ulec zmianie? Jeśli tak, to czym prędzej odpowiednie projekty rozporządzeń trzeba też pokazać. Przecież po pospiesznym wydaniu ustawy, następnie po pospiesznym wydaniu rozporządzeń o podstawie programowej i ramowych planach nauczania, przyjdzie czas na równie pospieszne dopuszczanie podręczników… Trzeba mieć w oparciu o co je dopuścić.
Można byłoby prawnie umożliwić naukę w VII klasie, na przykład matematyki, z podręcznika właśnie zakupionego do biblioteki szkolnej do I klasy gimnazjum. Matematyki czy chemii lub fizyki będziemy pewnie jednak uczyć dość podobnie. Tymczasem być może prawo nam nakaże, aby w najbliższym roku:
- w szkole wyrzucić podręczniki do I klasy gimnazjum, dopiero co zakupione na koszt podatnika, aby ulżyć rodzicom
- w wydawnictwach przygotować nowe podręczniki, być może w niektórych wypadkach różniące się głównie okładką - zamiast do klasy I gimnazjum - do klasy VII
- w ministerstwie przeszkolić rzeczoznawców z zakresu zmienionej podstawy programowej, przeprowadzić całą procedurę dopuszczania wszystkich podręczników na nowo do przynajmniej trzech roczników (zapowiadane klasy I, IV i VII), objętych w pierwszym roku zmianami programowymi
- zakupić różniące się okładką wszystkie podręczniki dla tych trzech roczników uczniów na nowo (czy budżet państwa to sfinansuje, czy teraz przerzucimy koszt podręcznika na rodzica, bo dostał 500+?)
A może z procedury dopuszczania w tym chaosie po prostu zrezygnować, licząc na rozsądek nauczycieli i stare podręczniki? Albo ograniczyć w pierwszym roku zmianę do tylko jednego rocznika - tej klasy VII? Albo jednak wprowadzić wszystko po prostu rok później, aby tę podstawę i podręczniki przygotować porządniej?
Na razie widać, że dokument podstawa programowa do szkoły podstawowej jeszcze nie powstał. Jako całość jest to kompletnie pozbawione konsekwencji i spójności. Pokazano nam po prostu zbiór brudnopisów poszczególnych jego części, chyba po osobno przygotowywanych, zawierających sporo błędów.