9 lutego 2012

Irek Recław, wspomnienie

Minął dzień pod znakiem wspominania Irka Recława. Wspaniałego, dobrego człowieka, którego dane mi było poznać wiele lat temu.

Poznałam go jako studenta ostatniego roku - ulubionego, bardzo dobrego ucznia mojego męża. Na uroczystości pogrzebowej wspomniano, że Jan Tryba i Adam Mysior to nauczyciele Irka, którzy także przedwcześnie od nas odeszli. Jaś opuścił nas, zabrany przez tę samą straszną chorobę co Irek, równie nagle i niespodziewanie, ale to już 20 lat temu.
Na drodze do kościerskiego cmentarza spotkałam wielu, co ten czas pamiętali. Na zdjęciu - które wyszło strasznie smutno i szaro, które zrobiłam przed samym odjazdem - już opustoszałej.

Chcę wierzyć, że teraz Jaś razem z Irkiem przechadzają się po polach niebieskich dyskutując o ważnych matematycznych prawdach, tak jak przed laty. Zawsze mieli o czym rozmawiać. Zawsze byli sobie bardzo bliscy. Mam ich cały czas przed oczami, gdy - w czasach jak pracowaliśmy wszyscy na Uniwersytecie - odwiedzałam ich w ich wspólnym pokoju na drugim piętrze Instytutu Matematyki i byłam świadkiem wielu ich wspólnych dociekań.

Życiorys Irka zamieszczony na stronach Instytutu Matematyki i Instytutu Informatyki podaje jego różne usiągnięcia. Poza tym Irek podjął się jeszce uczestnictwa w Radzie Gdańskiej Fundacji Oświatowej, która także pożegnała go nekrologiem. Obejmując funkcje publiczne przestałam być w tej Radzie. Członkiem Rady Fundacji był także profesor Robert Głębocki, z którym pracowaliśmy kiedyś na tym samym wydziale i który był również ministrem edukacji. Odszedł od nas mając trochę więcej lat. Irek godnie wypełnił miejsce w Radzie po nim pozostałe i także jak on był przedstawicielem Fundacji w Radzie Gdańskich Szkół Autonomicznych.

Na pogrzebie dowiedziałam się od pewnej nauczycielki, że ostatni swój wykład Irek wygłosił dla jej uczniów. Poza pracą naukową i zaangażowaniem na rzecz szkół i uczniów, Irek jeszcze miał pasję obserwowania i fotografowania ptaków, Był również świetnym mężem i ojcem. Także przyjacielem, z którym po prostu miło się spędzało czas.

Teraz nas opuścił. Może nasz smutek - przyjaciół, rodziny - mógłby być tu mniejszy, gdybyśmy wiedzieli na pewno, że tam teraz z Jasiem dalej dyskutują o nieodkrytych jeszcze twierdzeniach, o pytaniach, na które szukają nadal odpowiedzi... Cześć ich pamięci.