26 września 2011

Kierunek zmian – wychowanek dobrze przygotowany do kontynuowania nauki i do podjęcia pracy

Nowa podstawa programowa kształcenia ogólnego buduje solidne fundamenty na kolejnych etapach edukacyjnych, w tym do studiowania i efektywnego kształcenia zawodowego. Jest dostosowana do zmieniającego się świata i stawia na uczenie kompetencji oprócz przekazywania wiedzy. Łączy programowo gimnazjum z liceum, wydłużając i pogłębiając obowiązkowe kształcenie ogólne (w tym nauczanie historii) we wszystkich szkołach ponadgimnazjalnych (w tym zawodowych). Zaś modernizacja kształcenia zawodowego w technikach, zasadniczych szkołach zawodowych i na kursach dla dorosłych służy dostosowaniu kształcenia zawodowego do potrzeb rynku pracy. Stwarza możliwość bardziej elastycznego zdobywania kwalifikacji zawodowych. Ujednolica system egzaminów zawodowych bez względu na formę uczenia się (szkolną czy pozaszkolną). Wprowadza nowoczesną podstawę programową kształcenia w zawodach.

Jesteśmy na półmetku wdrażania zmian programowych – przedszkola i połowa roczników szkolnych jest objęta nowymi programami. Wykształcony "po nowemu" absolwent przedszkola jest już od 2 lat, absolwent gimnazjum pojawi się od 2012 roku, szkoły podstawowej, liceum i zasadniczej szkoły zawodowej od 2015 roku, zaś absolwent technikum od 2016 roku. W tym roku szkolnym odbywa się i będzie się odbywać szereg szkoleń, które mają w założeniu lepiej pokazać wszystkim dyrektorom i nauczycielom szkół ponadgimnazjalnych, jak organizować pracę od września 2012 oraz na stronach ORE i KOWEZiU jest i będzie udostępnianych sporo materiałów informacyjnych na ten temat.

Powodem tych zmian było przede wszystkim niezadowolenie wielu środowisk – akademickich i rynku pracy – z poziomu przygotowania absolwentów polskich szkół i do pracy, i do studiowania. Staram się mówić na ten temat przy wielu okazjach. W ostatnim czasie było ich kilka.

Zorganizowane przez Politechnikę Gdańską seminarium Matura biletem wstępu na studia - jakim kandydatem na studia jest dzisiejszy maturzysta? dotyczyło poziomu przygotowania kandydatów na studia i przybliżyło zarówno dyrektorom szkół średnich, jak i przedstawicielom świata akademickiego założenia i szczegółowe rozwiązania zmian w kształceniu ogólnym, które mają zaowocować zdecydowanie solidniej przygotowanym do studiowania maturzystą od 2015 roku. Interesująca dyskusja, w której wziął udział także organizator przygotowywania zmodernizowanej podstawy programowej, obecnie wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego, profesor Zbigniew Marciniak, pokazała, że nie tylko wielu nauczycieli akademickich, ale także dyrektorów liceów – szczególnie takich, którzy już wdrażali zmiany gimnazjalne, naprawdę wyczekuje tej zmiany.

W trakcie konferencji Pomosty ekonomii społecznej, której organizatorami byli Gdańska Fundacja Innowacji Społecznej, Gdańskie Koło Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta oraz Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych zaprezentowano nie tylko przykłady dobrego organizowania opieki nad dziećmi pozbawionymi opieki rodziców naturalnych. Mówiła o tym między innymi Henryka Krzywonos-Strycharska, dzieląca się z innymi własnym bardzo wartościowym doświadczeniem w tej materii. Pokazano tam także inne cenne projekty, w tym projekt Gdańskiej Fundacji Innowacji Społecznej stworzenia przedsiębiorstwa społecznego ArtHostel, aby pomagać wychowankom domów dziecka odnajdować sią na rynku pracy. Ten właśnie projekt zrobił na mnie największe wrażenie – zdefiniowano w nim bardzo szeroko całą paletę umiejętności potrzebnych do dobrego funkcjonowania zawodowego.

Z kolei debata Rynek pracy – Pracodawcy – Edukacja zorganizowana przez Pracodawców Pomorza – z uwagi na niedawne zmiany ustawowe, dające zielone światło modernizacji kształcenia zawodowego i ustawicznego – cieszyła się ogromnym zainteresowaniem środowisk pracodawców i szkolnictwa zawodowego. Także byli na niej przedstawiciele środowisk akademickich. Dyskusja również wskazała skalę oczekiwań i potrzeb.

Z zupełnie z innej perspektywy można było spojrzeć na to samo zagadnienie na konferencji o kształceniu zawodowym i ustawicznym w Prabutach. Jak tam doprowadzić sprawnie do modernizacji i autentycznego związania szkoły z lokalnymi pracodawcami? Duże zainteresowanie wzbudziły gdańskie doświadczenia prezentowane przez Wojciecha Szczepańskiego, eksperta współdziałającego zarówno przy przygotowywaniu zmian w kształceniu zawodowym w Gdańsku i w zespołach na poziomie krajowym. Pytanie, jak przenieść te doświadczenia na poziom miasta i gminy Prabuty nurtowało tam wszystkich bardzo mocno i nawet w drodze powrotnej z konferencji dyskutowaliśmy na ten temat.

Odwiedziłam jeszcze dwa jubileusze: 50-lecie Zespołu Szkół Morskich imienia Bohaterskich Obrońców Westerplatte, na Darze Młodzieży oraz 60-lecie Zespołu Szkół Łączności imienia Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku, w gmachu Państwowej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina na gdańskiej Ołowiance (instytucji kierowanej przez absolwenta szkoły!), każdy z nich jedyny w swoim rodzaju, pokazujący wyjątkowe tradycje i dorobek każdej ze szkół, skupiający szeregi wybitnych absolwentów. Zawodowe kształcenie w gdańskich szkołach można uznać za prekursorskie wobec zmian, które mają nastąpić na poziomie krajowym. Tu ścisłe związki szkół ze światem nauki i przyszłymi pracodawcami uczniów to normalna i oczywista konieczność, a mówienie o zmianach w kształceniu zawodowym to pokazanie kierunku, w którym już podążają. Podążają, pamiętając o aspekcie wychowawczym, patrzą jednocześnie na bohaterskich patronów szkół i - jak mówił dyrektor Zespołu Szkół Łączności, prof. dr hab. inż. Marek Hartman, jednocześnie wybitny absolwent szkoły – kształcą przede wszystkim dobrego człowieka.

19 września 2011

Pelplin czyli edukacja historyczna atrakcyjna i ciekawa

17 i 18 września odbywał się Jarmark Cysterski w Pelplinie, a w jego trakcie między innymi turniej rycerski, spektakl historyczny z dziejów dawnego opactwa pelplińskiego przygotowany przez młodzież szkół ponadgimnazjalnych, a także przedstawienie w wykonaniu członków Towarzystwa Przyjaciół Zabytków Pelplina o 735 latach historii cysterskiego klasztoru w Pelplinie, do tego wystawy w krużgankach katedralnych (piękny gotyk), koncerty muzyki dawnej, pokazy dawnych tańców i wiele innych atrakcji.





Jestem przekonana, że młodzież przygotowująca spektakl historyczny dużo lepiej poznała i zapamiętała historię swojego regionu, niż gdyby poznawała ją podczas wykładów w klasie. Pomysłodawcami i organizatorami sporej części tych zdarzeń są nauczyciele z pasją, entuzjaści historii, umiejący uczyć poprzez zabawę, współdziałanie, wspólne projekty. Nie jestem w stanie zrozumieć, w czym jest gorsze nauczanie historii "realizowane w luźnych i niezobowiązujących formach" (cytat z prezesa Kaczyńskiego) od prowadzonego w inny sposób. Wielu z nas ma – być może wyniesione z własnego dzieciństwa – wyobrażenie szkoły jako miejsca koniecznej opresji, przymusu, nudy, czegoś strasznego i groźnego. Dlaczego z nauki niektórzy koniecznie chcą zrobić męczeństwo a dzieci straszyć szkołą? Wspólne poszukiwanie prawdy historycznej, przygotowywanie turniejów, tańców, przedstawień, opartych o realia innych epok, budzi fascynację historią, uczy szukać źródeł, wyciągać wnioski. Najwyższa pora, żebyśmy zamiast: zakuć, zdać, zapomnieć mówili: zaciekawić, znaleźć, zapamiętać.

Atrakcyjna edukacja historyczna wkroczyła do naszych miast wraz z wieloma pasjonatami rekonstrukcji historycznych, poszukiwaczami pamiątek z różnych epok. Plon, jaki przyniósł konkurs dla uczniów Ocal okruchy historii - młodzież buduje muzea na opis pamiątki historycznej z okresu II wojny światowej lub z okresu działalności "Solidarności" i opozycji demokratycznej w latach 1970-1989, organizowany podczas Roku Historii Najnowszej przez Muzeum II Wojny Światowej i Europejskie Centrum Solidarności okazał się bardzo interesujący. Ostatnio w Gdańsku zaciekawiano historią najnowszą poprzez przygotowanie gdańskiego Miasteczka Historii, które ściągnęło wielu uczniów z całego Gdańska i okolic. Podawałam już na tym blogu wiele przykładów miejsc atrakcyjnej edukacji z regionu Pomorza, za którymi stoją pasjonaci historii konkretnych miejsc i zdarzeń, z różnych epok. Opisywałam rekonstrukcję faktorii z czasów rzymskich w Pruszczu Gdańskim, Żuławski Park Historyczny pokazujący fascynację historią mennonitów, inscenizację oblężenia Malborka, rekonstrukcję bitwy pod Gniewem.

Jesteśmy w drodze do zbudowania szkoły atrakcyjnej i ciekawej, przeplatającej naukę z zabawą, proponującej uczniom współdziałanie, wybieranie tematów prac projektowych, wychodzenie na zewnątrz szkoły, wiele rodzajów zajęć i przedmiotów do wyboru. Już ponad 20% uczniów więcej niż 5 lat temu mówi, że czuje, że w szkole się rozwija, że chodzi do szkoły z przyjemnością. Oby takich uczniów było jak najwięcej.

17 września 2011

Jarosław Kaczyński broni nieznajomości historii najnowszej – ja przywracam jej nauczanie dla wszystkich uczniów

Prezes Kaczyński ostatnio bardzo zainteresował się edukacją, ale niestety idea uczenia się przez całe życie jest mu obca, bo zamiast samemu sięgnąć do materiałów, słucha podszeptów niedoinformowanych doradców. Panie Prezesie, informuję Pana, że obecni absolwenci szkół nie znają prawie historii!!! Są uczeni według podstawy programowej obowiązującej od 12 lat bez zmian, owocującej rażącą nieznajomością szczególnie najnowszej historii Polski. Dopiero nowa podstawa programowa, która zacznie wchodzić do liceów, techników i także szkół zasadniczych, od 2012 roku, przywraca godne miejsce nauczania wiedzy historycznej. Czy Pan jest temu przeciwny? Tak mam rozumieć Pana list do Premiera? Czy to tylko przedwyborcze zagranie obnażające nieznajomość zmian w edukacji wprowadzanych przez obecny rząd.

Zachęcam Pana Prezesa do przeczytania podstawy programowej i osobistego zainteresowania się edukacją, bez pośrednictwa niedoinformowanych doradców, bo na razie jedynym Pana działaniem edukacyjnym było oddanie oświaty Romanowi Giertychowi. Jak to się skończyło wszyscy wiemy. Efektem uczenia historii „po staremu”, którego Pan broni, jest odwracanie się uczniów od tego przedmiotu w sposób wręcz lawinowy. Liczba zdających maturę z historii wyniosła w tym roku zaledwie 26 tysięcy. To aż 41 tysięcy mniej niż 6 lat temu!!! Czy tego trendu warto bronić? Polecam głęboką refleksję. Zapewniam, że dzięki wprowadzanym zmianom od 2015 roku podwoi się liczba maturzystów zdających historię. Zmiany te spowodują, że ci uczniowie, którzy wybiorą rozszerzoną historię, będą mieli znacznie większą niż obecnie dawkę tego przedmiotu oraz realizować będą obowiązkowo przedmiot uzupełniający przyroda, na którym będą mieli okazję rozwijać jeszcze swój kontakt z interesującymi zagadnieniami z nauk przyrodniczych. Dzięki zmianom historię będą mogli wreszcie poznać - i się nią zainteresować - również uczniowie szkół zawodowych i techników, oraz ci uczniowie liceów, którzy wybierają profile klas nieuwzględniające rozszerzonej nauki historii. Pan jako premier tego nie zrobił. Pytam dlaczego? Czy polscy uczniowie według Pana nie zasługują na więcej - na poznanie najnowszej historii?

15 września 2011

Sześciolatki w I klasie

Cieszę się, że jest tak wielu rodziców, którzy tak jak ja przejmują się stanem szkół w kontekście obniżenia wieku obowiązku szkolnego. Szkoły muszą być dobrze przygotowane na przyjęcie dzieci nie tylko 6-letnich, ale i starszych, bo 7-latek czy 8-latek też zasługuje na dobre warunki, miejsca do zabawy, dobrą opiekę i bezpieczeństwo. Dzięki wspólnym staraniom rodziców, samorządu i rządu udało się już 87% szkół wyposażyć w szkolne miejsce zabaw.

To gmina odpowiada za przygotowanie i prowadzenie szkół. Rząd przeznaczył ponad 3 miliardy złotych na wsparcie tej zmiany. Osobiście wiele razy spotykałam się z samorządowcami. Informowałam o możliwościach finansowego wsparcia, o warunkach jakie mogą stworzyć dzieciom. Dlatego znam przykłady samorządów wzorowo i odpowiedzialnie podchodzących do nowego zadania, które umiały z tych funduszy i możliwości skorzystać i teraz rodzice posyłają tam z ufnością swoje 6-latki do pierwszej klasy. Gdyby tak było wszędzie, nie miałabym obaw. Podzielam troskę o jak najszybsze poprawienie warunków nauki i opieki nad najmłodszymi uczniami w każdej polskiej szkole. Bez obniżania wieku szkolnego trudniej byłoby tę poprawę osiągnąć.

Rodzice wybrali w roku 2011 pierwszą klasę dla około 23,6% uprawnionych dzieci sześcioletnich (na podstawie danych z 2262 gmin), od 0% (w 96 gminach, na ogół małych) do 100%, na przykład w wypadku Dzierżoniowa (70 dzieci, woj. dolnośląskie) i Łęczycy (53 dzieci, woj. łódzkie).

Niestety jest 212 samorządów (mniej niż 10%), które nie podjęły nawet pieniędzy na wyposażenie szkolnych miejsc zabaw z programu Radosna Szkoła, gdzie nie był wymagany żaden wkład własny.

Mam przekonanie, że wcześniejsze rozpoczynanie edukacji jest dobre dla rozwoju dzieci, jednak musi odbywać się w dobrych warunkach. Każdej szkole i gminie, w której nie umiano dotychczas skorzystać z różnych programów wsparcia tej zmiany, zostanie udzielona dodatkowa informacja i podane przykłady dobrych praktyk. Żeby nie okazało się, że niektórzy umieszczą dzieci na dwie zmiany w piwnicy, zasłaniając się brakiem możliwości.

Dlatego, jeśli - po otrzymaniu pełnych danych w listopadzie z Systemu Informacji Oświatowej - potwierdzą się te wstępnie zebrane liczby, uważam, że warto rozważyć rozłożenie obowiązku na dwa lata. Proponowałabym wtedy, aby w roku szkolnym 2012/2013 obowiązek szkolny objął dzieci urodzone w 2005 roku i sześciolatki urodzone do końca sierpnia 2006 roku, zaś rodzice dzieci urodzonych od września 2006 roku mieli wybór. W roku szkolnym 2013/2014 obowiązek szkolny niech obejmuje już wszystkie sześciolatki urodzone w roku 2007 i od września 2006 roku. Poza tym byłaby utrzymana możliwość przyspieszania i opóźniania rozpoczynania realizowania obowiązku szkolnego na wniosek rodzica poparty opinią poradni. W oparciu o te dane, które dotychczas udało się zebrać, takie rozwiązanie byłoby według mnie optymalne.

Większe miasta, dane orientacyjne z września 2011:

Wrocław – 26,9% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Bydgoszcz – 19,3% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Toruń – 15,9% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Lublin – 21,4% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Gorzów – 16,9% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Zielona Góra – 41,5% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Łódź – 20,0% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Kraków – 27,0% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Warszawa – 38,8% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Opole – 30,8% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Rzeszów – 14,8% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Białystok – 17,0% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Gdańsk – 31,5% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Gdynia – 57,2% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Sopot – 45,2% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Słupsk – 27,7% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Katowice – 15,5% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Kielce – 21,6% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Olsztyn – 32,0% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Poznań – 34,4% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Szczecin – 27,9% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych

Koszalin – 14,0% sześciolatków ogółem w klasach pierwszych


 

Jakich argumentów mógł jeszcze użyć minister Boni

Wczorajsza debata w TVP1 podała kilka nieprawdziwych informacji, które warto sprostować.

  1. Maturę w tym roku zdało łącznie około 85% maturzystów – czyli porażek mamy 15% a nie 25%, jak podano na wstępie debaty.

  2. Pani poseł Łybacka pytana o wybory kierunków dalszego kształcenia młodych ludzi, nie zawsze racjonalne z punktu widzenia potrzeb rynku pracy, nie podała ważnej przyczyny tego stanu rzeczy. Gdyby sama nie zatrzymała w 2002 roku zaplanowanego wtedy wprowadzenia matury z matematyki, wówczas mielibyśmy już od dawna dużo lepszą strukturę wykształcenia absolwentów polskich szkół. Zrobiłam to, ale z opóźnieniem 8-letnim. Zamiast tego podała pomysł wprowadzenia doradztwa dla gimnazjalistów, aby pomagać im w wyborze dalszej drogi edukacyjno-zawodowej. Pomysł jest dobry, tylko że to mój pomysł, już obowiązujący od tego roku szkolnego wobec edukowanych nowymi programami, wszystkich uczniów gimnazjów.

  3. Pani prof. Hrynkiewicz nie wiedziała, że szkoła w sprawie wychowania i opieki nad uczniami jest zobowiązana współpracować z rodzicami, zaś projekt zmienienia systemu kształcenia i doskonalenia nauczycieli na bardziej zgodny z faktycznymi potrzebami szkoły jest obecnie przygotowany do wdrożenia.

Minister Boni dzielnie reprezentował nasz rząd i wiele tematów i wątków pojawiających się w dyskusji rozwijał bardzo trafnie. Jeśli chodzi o zagadnienia oświatowe, w szczególności zwrócił uwagę na wielki wysiłek naszego rządu, lepszego doceniania pracy nauczycieli poprzez bardzo znaczące podniesienie ich wynagrodzeń oraz na projekt wprowadzenia subwencji przedszkolnej – wspierania finansowego przez państwo, lepszego, dalszego upowszechniania edukacji przedszkolnej. Reguły debaty w sposób bezlitosny ograniczały jednak czas i nie dawały możliwości wchodzenia w szczegóły, zaś wymienione przeze mnie dodatkowe argumenty dotyczą szczegółowych elementów rzeczywistości oświatowej.

12 września 2011

Jeszcze o przedszkolach

Z uwagi na toczącą się dyskusję o przedszkolach politycy przerzucają się ostatnio różnymi danymi, dotyczącymi liczby przedszkolaków w naszym kraju. Polecam aktualne dane (a właściwie z poprzedniego roku szkolnego – te z tego roku będą dopiero w listopadzie) oraz informacje o zamierzeniach związanych z dalszym upowszechnianiem edukacji przedszkolnej ze strony ministerstwa edukacji. Dane z europejskich statystyk porównujące z innymi krajami zawsze są dość długo zbierane i podawane publicznie pochodzą na ogół przynajmniej sprzed 2-3 lat. Dynamika wzrostu miejsc w przedszkolach którą obecnie notujemy czyni wiedzę sprzed kilku lat zupełnie nie przystającą do rzeczywistości. Niestety nadal (również wczoraj) pojawia się szereg publicznych wypowiedzi i publikacji polityków różnych opcji opartych o dane zupełnie odbiegające od aktualnego stanu faktycznego.

Oprócz tego warto wiedzieć, że już w 1991 roku w Polsce zdecydowano, że prowadzenie przedszkoli jest zadaniem własnym gmin i mają one z tego tytułu udział w podatkach, który ma im dawać środki na sfinansowanie zadania prowadzenia przedszkoli. Ustalono także, że wolno im za to pobierać opłaty. I to samorząd decyduje o tym, w jakich godzinach przedszkola są czynne, ile kosztują rodziców itd.

Prawie wszystkie 6-latki były objęte edukacją przedszkolną już od bardzo dawna, oddziały przedszkolne zapewniające bezpłatną 5-godzinna edukację przedszkolną także funkcjonują już od bardzo wielu lat. Przedszkola zapewniające więcej niż 5 godzin opieki i wyżywienie zawsze pobierały opłaty (płaciłam za przedszkole swoich dzieci także bardzo wiele temu…).

Gminy przez całe lata również podnosiły – na podstawie własnych decyzji – te opłaty. Niestety ustawa, będąca projektem poselskim, przyjęta w sejmie bez głosu sprzeciwu – mająca charakter tylko porządkujący, przenosząca dotychczasowe regulacje z rozporządzeń na poziom ustawy, stała się ostatnio dla niektórych samorządów wygodnym uzasadnieniem wobec radnych i wyborców, aby zaoszczędzić na przedszkolakach. Ostatnia zmiana ustawy jedynie precyzyjniej zdefiniowała, że 5 godzin edukacji należy się każdemu przedszkolakowi za darmo i że to, co rodzice płacą, powinno być zależne od tego, ile godzin dodatkowo dziecko spędza w przedszkolu.

Warto też wiedzieć, że opłaty rodziców pokrywają w gminach na ogół do około 20% kosztu prowadzenia przedszkoli. Są również samorządy, w których opłaty pozostały na tym samym poziomie lub nawet dla zdecydowanej większości rodziców spadły. Bez tej zmiany ustawowej, pewnie po wyborach samorządowych w niektórych gminach podniosłyby się i tak te opłaty. Na dwa i pół tysiąca gmin znalazły się niestety i takie, które uznały, że wygodnie jest uzasadniając podwyżkę mówić, że winien jest tu Sejm lub rząd.

Nie, to wójt, burmistrz lub prezydent zmienia tę kalkulację, w każdym miejscu jest ona inna. Jeśli daje istotne zwyżki opłat dla większości rodzin, i rodzice, i wojewodowie, powinni patrzeć tu wójtom, burmistrzom i prezydentom na ręce. Bo to w tych właśnie rękach jest obecnie odpowiedzialność za to zadanie – i to już od 1991 roku.

3 września 2011

Zobacz, jak zmienia się szkoła

W naszym otoczeniu funkcjonuje szereg szkół, które znamy od lat (do których chodziliśmy sami, do których chodziły nasze dzieci). Warto odwiedzić te szkoły po latach i zobaczyć czy i jak się zmieniają. Co dobrego robią dla tych szkół ich gospodarze – samorządowcy.

W Szkole Podstawowej nr 1 w Sopocie, gdzie inaugurowałam 1 września rok szkolny, i którą znam bardzo dobrze jako matka sprzed lat, gdyż ją kończyli kiedyś moi synowie, zmodernizowano wyposażenie klas, już rok temu powstał plac zabaw z "Radosnej Szkoły", a w tym roku nowoczesne boisko. I, co najważniejsze, dalej są tam nauczyciele bardzo serdecznie podchodzący do uczniów (relacja ze zdjęciami jest dostępna na stronie MEN i także w Dzienniku Bałtyckim).

Przy Szkole Podstawowej nr 3 w Pruszczu Gdańskim, która wczoraj obchodziła swoje 50. urodziny w ostatnich latach zmodernizowano basen, zbudowano "Orlika" i buduję się plac zabaw "Radosnej Szkoły". Do tego panuje niepowtarzalna atmosfera i lubią do niej wracać dziesiątki znamienitych absolwentów, a wśród nich sam burmistrz, Janusz Wróbel (poniżej dziękujemy razem pani dyrektor za świetną, wieloletnią pracę).

Przy okazji, także w Pruszczu, zobaczyłam pięknie zmodernizowany budynek, w którym umieszczono ośrodek rewalidacyjny dla dzieci niepełnosprawnych.

A nieopodal w Wiślinie, gdzie jeszcze do niedawna opisywano niedobre warunki nauki dla dzieci, wybudowano całkiem nowy obiekt, w którym dzieci aż rozpiera duma, że mają teraz tak ładnie. Obok trwa modernizacja części starego obiektu, który ma zostać połączony z tym nowym. Pani wójt Magdalena Kołodziejczak buduje już kolejną szkołę (całkiem niedawno wybudowano na terenie tej samej gminy dwa inne piękne obiekty szkolne - w Rotmance i Straszynie).


Rozbudowy i modernizacje budynków szkolnych, basenów, powstawanie nowych lub zmodernizowanych boisk i placów zabaw – to dzieje się w bardzo wielu miejscach. A do tego wchodzą nowe programy, metody pracy. Cały Sopot właśnie przeszedł na dzienniki elektroniczne. Pewnie za kilka lat w codziennym użyciu będą też elektroniczne podręczniki.

Wyżej piszę o znanych mi działaniach samorządowców: prezydenta, burmistrza i wójta, modernizujących swoje szkoły. To, co obecnie najpilniejsze – tworzenie dobrych warunków wszystkim najmłodszym – będzie w najbliższym roku szkolnym nadal realizowane. Każdy z nas może sprawdzić na naszej mapie, czy jego burmistrz, wójt, prezydent, skorzystał już z czekających na niego środków na zakup zabawek dydaktycznych, na utworzenie szkolnych miejsc zabaw. Jeśli nie, przypomnijmy mu, że ma taką możliwość i że żaden wkład własny nie jest tu wymagany, środki może otrzymać z MEN, wystarczy tylko wypełnić wniosek (kolejny termin mija w październiku!). Cieszę się z jednej strony, że w 77% szkół te miejsca zabaw już są, ale dzieci z pozostałych 23% też na nie zasługują. Niech najbliższy rok szkolny będzie rokiem, w którym zatroszczymy się o każdą szkołę.