Weekend spędziłam z historią naszego regionu, mogącą dawać nam wszystkim źródła dumy i radości.
Uczestniczyłam w piątek w Nowodworskim Pikniku Historycznym, realizowanym w Żuławskim Parku Historycznym, mieszczącym się w pomieszczeniach zaadaptowanej na placówkę o charakterze edukacyjno-kulturalnym zabytkowej mleczarni w Nowym Dworze Gdańskim. Z podziwem obejrzałam efekty projektu zrealizowanego ze wsparciem środków unijnych. Zgromadzone są tam pamiątki i zabytkowe eksponaty z różnych czasów, ale przede wszystkim obecna jest pasja do historii Żuław, w tym fascynacja historią mennonitów, których przybycie i osadnictwo na Żuławach zmieniły kształt tej ziemi. W ramach pikniku zaplanowano między innymi wykłady dla mieszkańców: o rycerstwie, o żuławskim gotyku, o sztuce garncarskiej oraz warsztaty tworzenia z gliny i tworzenia z drewna dla dzieci. Do tego występy zespołów muzyki dawnej, pokazy walk rycerskich. Dominowała atmosfera zabawy, radość i duma z korzeni: żuławskiej architektury – jedynej w swoim rodzaju –i żuławskiej, mennonickiej historii.
W sobotę obserwowałam rekonstrukcję bitwy pod Gniewem. Cały zamek tętnił XVII wiecznym życiem. Pod murami przez kilka dni obozowały dawne wojska. Ponadto można tam było biesiadować w przyjaznej atmosferze, oglądać nocną paradę wojsk z pochodniami, zwiedzić zamkowe muzeum, odwiedzić strzelnicę czy udać się na widowisko Wakacje z Duchami. Wiele atrakcji dla młodszych i starszych, a bitwa wyglądała naprawdę imponująco. Do tego wielki zamek podniesiony z ruin wysiłkiem lokalnej społeczności, chcącej przywrócić ten element dziedzictwa regionu do dawnej świetności. Pamiętam Gniew sprzed lat, kiedy to zamek traktowano jako jedynie zabytkową ruinę, którą można było zwiedzać, ale nie odbudowywać. Zmienili to miejscowi zapaleńcy, przez całe lata organizujący różnymi metodami prace odbudowy. Wiele atrakcji obecnych przez cały rok na zamku, to ogromna szansa rozwojowa dla tego niewielkiego miasta i jednocześnie coś, co je rozsławia. Rokrocznie zjeżdżają się tu miłośnicy rekonstruowania bitew historycznych z Polski i z innych krajów. A mieszkańcy są z tego dumni.
Wieczorem w niedzielę wybrałam się na zabawę przy bramie stoczni zapowiadaną jako niepowtarzalna okazja do świętowania rocznicy początku strajków w Sierpniu 1980 r., zorganizowaną w ramach projektu „Stoczniowy Warsztat Kulturalno Oświatowy”. Poprzedziła ją realizacja dwóch warsztatów dla młodzieży – tańca i mody z okresu PRL (instruktorką była między innymi znana projektantka - Grażyna Hase). Wieczór rozpoczął się pokazem wyników tych warsztatów. Po nich: zabawa przy dźwiękach z lat 70. Pokazy mody i tańca z epoki wypadły naprawdę sympatycznie. Gratulowałam animatorom i organizatorom.
W miarę upływu czasu gości przybywało. Warto patriotyczne rocznice świętować tak aktywnie i na wesoło. Nie było już niestety wśród uczestników nieżyjącego Arama Rybickiego, który wraz z Maciejem Grzywaczewskim napisał legendarne postulaty sierpniowe. Ale były jego siostra Bożena Rybicka-Grzywaczewska i bratowa Magda Modzelewska-Rybicka, które kiedyś prowadziły modlitwy w czasie strajku, był też Maciej Grzywaczewski. Nie tylko oni, także więcej uczestników i bohaterów tamtych dni pojawiło się pod bramą stoczni. Zabrakło mi trochę powitania ich przez organizatorów, pokazania młodym uczestnikom stoczniowej patriotycznej potańcówki obecnych wśród nich bohaterów tamtych dni, z których postawy możemy być po latach dumni. Być może bez ich udziału historia potoczyłaby się całkiem inaczej.