Pisałam już tu jakiś czas temu o moim przekonaniu, że o ostatnich latach naszej historii trzeba uczyć wielokroć dokładniej i wnikliwej niż o latach wcześniejszych i że obecnie niestety uczymy o tym w naszych szkołach mało i pobieżnie.
Wzmocnienie pozycji historii najnowszej w nowej podstawie programowej wynikło z przekonania, że znajomość historii XX wieku stanowi klucz do lepszego zrozumienia otaczającego świata, mechanizmów życia społeczno-politycznego, sprzyjając zarazem podnoszeniu świadomości obywatelskiej. Dotychczasowy układ treści, w którym dzieje najnowsze omawiano zawsze pod koniec trzyletniego etapu edukacyjnego, w szkolnej praktyce ujawnił liczne wady – doświadczenie pokazało, że brak czasu zmuszał nauczycieli do bardzo powierzchownego omawiania skomplikowanych problemów historii ostatniego stulecia. Zaowocowało to bardzo słabą znajomością dziejów najnowszych wśród absolwentów polskich szkół. Zanim absolwenci uczeni zgodnie z nową podstawą programową zaczną opuszczać polskie szkoły, warto trochę poprawić aktualny stan rzeczy.
W roku szkolnym 2009/2010 obchodzimy rocznice ważnych wydarzeń z najnowszej historii naszego kraju.
70 lat temu wybuchła II wojna światowa. Wkrótce będzie 20. rocznica powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego. Już w roku 2010 nastąpi 20. rocznica pierwszych wyborów samorządowych, 90. rocznica bitwy warszawskiej, 30. rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych.
Ogłaszając ten rok szkolny Rokiem Historii Najnowszej zachęcam do poświęcenia tym jubileuszom szczególnej uwagi. Stronę internetową poświęconą obecnie wyłącznie temu, co zdarzyło się 20 lat temu, rozbudujemy przynajmniej o wymienione daty i odpowiednie do nich materiały edukacyjne. Zaproponowaliśmy polskim nauczycielom udział w pospolitym ruszeniu na rzecz uczenia historii najnowszej. Ucząc historii nie tylko zaznajamiamy uczniów z faktami, ale również kształtujemy postawy – wprowadzamy w wartości związane z tradycją, przygotowujemy do uczestniczenia w życiu publicznym, pomagamy lepiej rozumieć mechanizmy życia społecznego.
Strony
▼
31 sierpnia 2009
22 sierpnia 2009
Szkoły chcą zabawek
Wielkim optymizmem napawa mnie podsumowanie liczby złożonych wniosków w programie Radosna szkoła. Ponad połowa szkół złożyła wnioski o sfinansowanie zakupu zabawek dydaktycznych do szkolnych miejsc zabaw. Nauczyciele, dyrektorzy szkół podstawowych i przedstawiciele organów prowadzących szkoły znaleźli w czasie wakacji czas, aby przeanalizować swoje potrzeby i możliwości, zaplanować potrzebne zakupy, wypełnić i złożyć odpowiednie wnioski. Wszyscy zmobilizowali się, aby najmłodsi uczniowie mogli w szkole mieć jak najbardziej przyjazne warunki do rozwoju ruchowego i nauki poprzez zabawę. Jestem za tę mobilizację ogromnie wdzięczna i widzę, że w wielu szkołach już 1 września dzieci napotkają te dobre warunki.
Place zabaw wymagają dłuższych przygotowań niż wewnątrzszkolne miejsca zabaw: zaprojektowania, zaplanowania wkładu własnego przez organ prowadzący, ale i tu już 11% szkół pokazało swoją gotowość do podjęcia się tego zadania. Wiadomo, że 1 września w całej Polsce będzie przy szkołach przynajmniej 50 nowych placów zabaw - tyle złożono wniosków o refinansowanie właśnie wybudowanych placów.
Wnioskowane kwoty aż trzykrotnie przekraczają możliwości tegorocznego budżetu. Jednak jest dobra wiadomość dla wszystkich tych, którzy złożyli w tym roku wniosek, a nie otrzymają dofinansowania z uwagi na wyczerpanie puli środków. Powinni oni jeszcze raz złożyć wniosek do 10 października i wtedy otrzymają dofinansowanie w pierwszej kolejności. Tak został ustalony sposób dzielenia środków w programie, aby ci, którzy się teraz zmobilizowali, byli pewni, że przynajmniej w kolejnym roku otrzymają środki.
Do 11 września szkoły i organy prowadzące otrzymają informację, komu wojewodowie w tym roku przyznają środki. Do 10 października szkoły mogą składać wnioski o środki na szkolne miejsca zabaw i szkolne place zabaw na rok przyszły. W roku 2010 na pewno otrzymają środki wszyscy, którzy złożą wnioski o szkolne miejsca zabaw oraz wszyscy, którzy w tym roku złożyli wnioski o place zabaw, a nie otrzymają teraz wsparcia. Policzyliśmy już, że w przyszłym roku starczy na to pieniędzy, oraz że jeszcze zostanie trochę środków na nowe wnioski o place zabaw. Warto było zmobilizować się w wakacje.
Place zabaw wymagają dłuższych przygotowań niż wewnątrzszkolne miejsca zabaw: zaprojektowania, zaplanowania wkładu własnego przez organ prowadzący, ale i tu już 11% szkół pokazało swoją gotowość do podjęcia się tego zadania. Wiadomo, że 1 września w całej Polsce będzie przy szkołach przynajmniej 50 nowych placów zabaw - tyle złożono wniosków o refinansowanie właśnie wybudowanych placów.
Wnioskowane kwoty aż trzykrotnie przekraczają możliwości tegorocznego budżetu. Jednak jest dobra wiadomość dla wszystkich tych, którzy złożyli w tym roku wniosek, a nie otrzymają dofinansowania z uwagi na wyczerpanie puli środków. Powinni oni jeszcze raz złożyć wniosek do 10 października i wtedy otrzymają dofinansowanie w pierwszej kolejności. Tak został ustalony sposób dzielenia środków w programie, aby ci, którzy się teraz zmobilizowali, byli pewni, że przynajmniej w kolejnym roku otrzymają środki.
Do 11 września szkoły i organy prowadzące otrzymają informację, komu wojewodowie w tym roku przyznają środki. Do 10 października szkoły mogą składać wnioski o środki na szkolne miejsca zabaw i szkolne place zabaw na rok przyszły. W roku 2010 na pewno otrzymają środki wszyscy, którzy złożą wnioski o szkolne miejsca zabaw oraz wszyscy, którzy w tym roku złożyli wnioski o place zabaw, a nie otrzymają teraz wsparcia. Policzyliśmy już, że w przyszłym roku starczy na to pieniędzy, oraz że jeszcze zostanie trochę środków na nowe wnioski o place zabaw. Warto było zmobilizować się w wakacje.
16 sierpnia 2009
Po wakacjach lekkie tornistry
Zamieszczam dalej fragmenty dwóch otrzymanych podczas urlopu listów dotyczących szkolnego BHP. Chcę tu na nie odpowiedzieć.
… chciałam poruszyć problem przeciążonych tornistrów dzieci, który tak głośno dyskutuje się od jakiegoś czasu w mediach. Z pewnością są Państwo zasypywani projektami rozwiązań, ale ja również chciałam dorzucić swoje.
Propozycja wygląda tak:
Podręcznik może być wydawany w formie segregatora - każdy rozdział osobno wpinany, w formie cienkiej książeczki bez osobnych okładek, tylko z nagłówkiem mówiącym co to za książka, i który rozdział.
Gdyby podręczniki wszystkich przedmiotów tak wyglądały, dziecko pakowałoby do tornistra jeden skoroszyt, a w nim po jednym rozdziale akurat przerabianym z każdego przedmiotu, jaki tego dnia ma w szkole.
W teorii pomysł wydaje mi się prosty, oczywiście nie wiem czy dałoby się technicznie zunifikować wydawane podręczniki, z tym pewnie byłby problem, niemniej chciałam tylko zaproponować takie rozwiązanie …
Jedną z istotnych przyczyn ciężaru tornistrów uczniów jest rzeczywiście ciężar podręczników. Pamiętam pomysł jednego z wydawców wydawania podręczników w postaci segregatorów. Niestety – przynajmniej wówczas – okazało się to przedsięwzięcie nieudane. Nauczyciele przestali taki podręcznik wybierać, pewnie również ze względu na to, że niektórzy uczniowie gubili lub niszczyli kartki, nie przynosili tego co trzeba. Solidna książka wydawała się jednak lepsza. Być może w przyszłości to elektroniczne podręczniki spowodują zaniechanie noszenia książek do szkoły, muszą one jednak zacząć być obecne na rynku.
Obecnie rozwiązaniem dającym szansę odciążenia kręgosłupów uczniowskich jest zapewnienie możliwości przechowywania części zawartości tornistra w szkole. Stąd właśnie taka a nie inna nowelizacja rozporządzenia o szkolnym BHP: szkoła ma za zadanie zapewnić możliwość pozostawienia części podręczników i przyborów szkolnych. Mogą to być oczywiście szafki w szatniach, ale także inaczej zorganizowane miejsce – np. odpowiednie półki w klasach. Zobaczymy, jak szkoły to zorganizują oraz czy i jak uczniowie będą z tej możliwości korzystać. Znam szkoły zapewniające uczniom szafki i uczniów, którzy bez względu na stworzoną im możliwość czuli potrzebę noszenia wszelkich podręczników ze sobą, nawet jeśli lekcja z danych przedmiotów nie występowała w planie. Widywałam w tornistrach uczniów także strój na wf w dniach, w których nie ma wf-u. Takie przypadki są niestety dość częste. Same warunki to jeszcze nie wszystko, rzecz w tym, żeby rodzice w domu zwrócili uwagę, czy ich dziecko umie się rozsądnie zapakować, czy ma w tym swoim plecaku tylko rzeczy rzeczywiście niezbędne, no i żeby wychowawcy rozmawiali o tym z rodzicami i uczniami, że warto pakować się rozsądnie. To ważne zadanie wychowawcze, wzmacniane obecnie zmianą rozporządzenia.
... Bardzo liczyłam na zmiany w rozporządzeniu o BHP w szkole. Że uwzględni sytuacje świetlic, określi np. choćby ilość metrów na ucznia albo choć tyle, że w pomieszczeniu nie może być więcej uczniów niż ilość krzeseł, które się w nim zmieszczą. Wiele naszych szkolnych bolączek nie wynika przecież z braku funduszy ale zwyczajnej bezmyślności.
Wiem, że te kilka zmian, które uwzględnia projekt, są ważne i że wynikają z reformy...
Tyle że liczyłam na więcej …
W rozporządzeniu o szkolnym BHP nie można zawrzeć wszystkiego. Są jeszcze przepisy prawa budowlanego, które dokładnie określają takie rzeczy jak np.: powierzchnia, kubatura czy liczba toalet – zależnie od liczby uczniów. Są normy dotyczące wysokości stołów i krzeseł, normy gwarantujące bezpieczeństwo innego wyposażenia, nie wszystko musi regulować, powtarzać prawo oświatowe.
Szkoły są kontrolowane także przez służby sanitarno-epidemiologiczne, przeciwpożarowe, nadzór budowlany, inspekcję pracy. Prawo oświatowe niech daje wytyczne nadzorowi pedagogicznemu, a prawo budowlane nadzorowi budowlanemu. Oprócz tego bardzo potrzebny jest zdrowy rozum dyrektora szkoły, nauczyciela, rodzica. Określamy maksymalną liczebność grup świetlicowych, z norm budowlanych wynika odpowiednia powierzchnia sal lekcyjnych, ale żadna norma nie zastąpi zdrowego rozumu organizatora opieki nad dziećmi. Żaden nadzór nie zwalczy także nadmiernie wypakowanego przez ucznia czy rodzica tornistra, możemy jedynie prawnie zagwarantować możliwość jego odciążenia. Cieszę się, że to robimy.
Jeszcze parę obrazków z wakacji i dzięki za miłe zdania w listach:
… Dobrze, że Pani już wraca …
… mam nadzieję, że urlop we Francji, o którym pisała Pani na blogu udał się :) …
… chciałam poruszyć problem przeciążonych tornistrów dzieci, który tak głośno dyskutuje się od jakiegoś czasu w mediach. Z pewnością są Państwo zasypywani projektami rozwiązań, ale ja również chciałam dorzucić swoje.
Propozycja wygląda tak:
Podręcznik może być wydawany w formie segregatora - każdy rozdział osobno wpinany, w formie cienkiej książeczki bez osobnych okładek, tylko z nagłówkiem mówiącym co to za książka, i który rozdział.
Gdyby podręczniki wszystkich przedmiotów tak wyglądały, dziecko pakowałoby do tornistra jeden skoroszyt, a w nim po jednym rozdziale akurat przerabianym z każdego przedmiotu, jaki tego dnia ma w szkole.
W teorii pomysł wydaje mi się prosty, oczywiście nie wiem czy dałoby się technicznie zunifikować wydawane podręczniki, z tym pewnie byłby problem, niemniej chciałam tylko zaproponować takie rozwiązanie …
Jedną z istotnych przyczyn ciężaru tornistrów uczniów jest rzeczywiście ciężar podręczników. Pamiętam pomysł jednego z wydawców wydawania podręczników w postaci segregatorów. Niestety – przynajmniej wówczas – okazało się to przedsięwzięcie nieudane. Nauczyciele przestali taki podręcznik wybierać, pewnie również ze względu na to, że niektórzy uczniowie gubili lub niszczyli kartki, nie przynosili tego co trzeba. Solidna książka wydawała się jednak lepsza. Być może w przyszłości to elektroniczne podręczniki spowodują zaniechanie noszenia książek do szkoły, muszą one jednak zacząć być obecne na rynku.
Obecnie rozwiązaniem dającym szansę odciążenia kręgosłupów uczniowskich jest zapewnienie możliwości przechowywania części zawartości tornistra w szkole. Stąd właśnie taka a nie inna nowelizacja rozporządzenia o szkolnym BHP: szkoła ma za zadanie zapewnić możliwość pozostawienia części podręczników i przyborów szkolnych. Mogą to być oczywiście szafki w szatniach, ale także inaczej zorganizowane miejsce – np. odpowiednie półki w klasach. Zobaczymy, jak szkoły to zorganizują oraz czy i jak uczniowie będą z tej możliwości korzystać. Znam szkoły zapewniające uczniom szafki i uczniów, którzy bez względu na stworzoną im możliwość czuli potrzebę noszenia wszelkich podręczników ze sobą, nawet jeśli lekcja z danych przedmiotów nie występowała w planie. Widywałam w tornistrach uczniów także strój na wf w dniach, w których nie ma wf-u. Takie przypadki są niestety dość częste. Same warunki to jeszcze nie wszystko, rzecz w tym, żeby rodzice w domu zwrócili uwagę, czy ich dziecko umie się rozsądnie zapakować, czy ma w tym swoim plecaku tylko rzeczy rzeczywiście niezbędne, no i żeby wychowawcy rozmawiali o tym z rodzicami i uczniami, że warto pakować się rozsądnie. To ważne zadanie wychowawcze, wzmacniane obecnie zmianą rozporządzenia.
... Bardzo liczyłam na zmiany w rozporządzeniu o BHP w szkole. Że uwzględni sytuacje świetlic, określi np. choćby ilość metrów na ucznia albo choć tyle, że w pomieszczeniu nie może być więcej uczniów niż ilość krzeseł, które się w nim zmieszczą. Wiele naszych szkolnych bolączek nie wynika przecież z braku funduszy ale zwyczajnej bezmyślności.
Wiem, że te kilka zmian, które uwzględnia projekt, są ważne i że wynikają z reformy...
Tyle że liczyłam na więcej …
W rozporządzeniu o szkolnym BHP nie można zawrzeć wszystkiego. Są jeszcze przepisy prawa budowlanego, które dokładnie określają takie rzeczy jak np.: powierzchnia, kubatura czy liczba toalet – zależnie od liczby uczniów. Są normy dotyczące wysokości stołów i krzeseł, normy gwarantujące bezpieczeństwo innego wyposażenia, nie wszystko musi regulować, powtarzać prawo oświatowe.
Szkoły są kontrolowane także przez służby sanitarno-epidemiologiczne, przeciwpożarowe, nadzór budowlany, inspekcję pracy. Prawo oświatowe niech daje wytyczne nadzorowi pedagogicznemu, a prawo budowlane nadzorowi budowlanemu. Oprócz tego bardzo potrzebny jest zdrowy rozum dyrektora szkoły, nauczyciela, rodzica. Określamy maksymalną liczebność grup świetlicowych, z norm budowlanych wynika odpowiednia powierzchnia sal lekcyjnych, ale żadna norma nie zastąpi zdrowego rozumu organizatora opieki nad dziećmi. Żaden nadzór nie zwalczy także nadmiernie wypakowanego przez ucznia czy rodzica tornistra, możemy jedynie prawnie zagwarantować możliwość jego odciążenia. Cieszę się, że to robimy.
Jeszcze parę obrazków z wakacji i dzięki za miłe zdania w listach:
… Dobrze, że Pani już wraca …
… mam nadzieję, że urlop we Francji, o którym pisała Pani na blogu udał się :) …